Informacje

fot. www.freeimages.com
fot. www.freeimages.com

Grecja: lewicowa SYRIZA wygrywa i jest o włos od samodzielnych rządów

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 25 stycznia 2015, 18:16

    Aktualizacja: 25 stycznia 2015, 21:44

  • Powiększ tekst

Niedzielne wybory parlamentarne w Grecji wygrała lewicowa, populistyczna SYRIZA, zdobywając 35,5-39,5 proc. głosów - wskazują sondaże exit poll. Według Reutersa Syriza jest na granicy uzyskania większosci potrzebnej do samodzielnych rządów. Konserwatywna Nowa Demokracja premiera Antonisa Samarasa zajęła drugie miejsce z 23-27 proc. głosów, a o trzecie miejsce rywalizują centrowa To Potami (Rzeka) i skrajnie prawicowa Złota Jutrzenka.

"To wydaje się historycznym zwycięstwem" - oświadczył rzecznik SYRIZY Panos Skurletis. Według niego wygrana jego partii to "przesłanie, które ma wpływ nie tylko na Greków, ale jest słyszalne w całej Europie i przynosi ulgę".

Dodał, że jest to przesłanie "przeciwko polityce oszczędności, za godnością i demokracją".

"Na razie nie mamy pewności, czy SYRIZA będzie miała potrzebną większość do samodzielnego powołania rządu. Wygląda jednak na to, że istnieje taka możliwość - powiedział PAP Kostas Iordanidis, znany dziennikarz polityczny piszący dla dziennika "Kathimerini".

Według Reutersa SYRIZA jest na progu liczby mandatów uprawniającej do samodzielnych rządów. Według różnych szacunków SYRIZA zdobyła 147-150 miejsc w 300-osobowym parlamencie Grecji.

W niedzielnych wyborach startowały 22 ugrupowania. Reuters pisze, powołując się na sondaże exit poll, że 3-procentowy próg wyborczy przekroczy zapewne 7 - 8 partii. Ostateczne wyniki oczekiwane są w poniedziałek.

Wyniki sondaży exit poll okazały się zgodne z przedwyborczymi przewidywaniami. Reformy, forsowane przez Samarasa i jego Nową Demokrację zgodnie z programem pomocowym Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, były bardzo niepopularne. Z kolei Cipras obiecywał, że tuż po wyborach skończy z polityką zaciskania pasa oraz będzie dążył do renegocjacji niekorzystnej – jego zdaniem - umowy z UE w sprawie udzielonej Grecji pomocy, mającej ratować jej zadłużoną gospodarkę.

Kierownik Katedry Stosunków Międzynarodowych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego prof. Andrzej Podraza w komentarzu dla PAP podkreślił, że spełnienie obietnic składanych prze SYRIZĘ przed wyborami nie będzie proste.

"Grecja jest zależna od tych państw, które łożą na jej utrzymanie. Chodzi o pakiety pomocowe, za którymi stoi Unia, a przede wszystkim Niemcy jako największa gospodarka" - powiedział.

Ekspert zauważył, że nawet jeśli SYRIZA będzie rządziła Grecją, nie będzie miała wolnej ręki, a w związku z tym nie nastąpi pewnie wyjście ze strefy euro, o czym partia ta wcześniej mówiła.

"Większość Greków się tego boi i wydaje mi się, że byłoby to niekorzystne dla greckiej gospodarki" - zaznaczył prof. Podraza.

Dodał, że jest dużo niewiadomych, a sytuacja jest skomplikowana.

"Nowy rząd będzie musiał współpracować z Unią Europejską i instytucjami międzynarodowymi, być może ta współpraca będzie inna niż do tej pory, ale jednak ona będzie" - podkreślił.

Media hiszpańskie cytują analityka gospodarczego Evangelisa Larasa z Centrum Studiów Politycznych i Konstytucyjnych, który uważa, że SYRIZA już w toku kampanii wyborczej przekształciła się w formację głównego nurtu i po zwycięstwie wyborczym uelastyczni swe stanowisko co do renegocjacji warunków narzuconych Grecji przez Unię Europejską i MFW.

Pablo Iglesias, sekretarz generalny hiszpańskiej lewicowej partii Podemos, która w ciągu niespełna roku wyrosła na trzecią siłę polityczną kraju, oświadczył: "Wynik greckich wyborów bardzo prędko wpłynie na sytuację w Hiszpanii".

Szósty grecki rząd od początku kryzysu w 2008 roku będzie miał, jak przyznają liderzy Podemos, "heroiczne zadanie": stawić czoło kryzysowi społecznemu i gospodarczemu bez precedensu w czasach pokoju, próbować rozwiązać problem 300 tys. greckich rodzin żyjących na krawędzi ubóstwa, 25-procentego spadku PKB od początku kryzysu i 50-procentowego bezrobocia wśród młodzieży.

Prezes niemieckiego banku centralnego Jens Weidmann podkreślił w niedzielę, że Grecja będzie nadal potrzebowała pomocy i że otrzyma ją tylko pod warunkiem dotrzymywania porozumień. Wyraził nadzieję, że nowy grecki rząd nie będzie składał obietnic, na które kraju nie stać.

"Sądzę, że również w interesie greckiego rządu leży uczynienie tego, co konieczne, by zająć się problemami strukturalnymi" - powiedział Weidmann. "Mam nadzieję, że nowy rząd nie będzie podawał w wątpliwość tego, czego się oczekuje i tego, co już osiągnięto" - powiedział prezes niemieckiego banku centralnego.

Zadłużenie Grecji wynosi 321,7 mld euro, z czego 240 mld stanowi pomoc finansowa udzielona Atenom w latach 2010-14 na ratowanie greckiej gospodarki przed bankructwem. Obecny program pomocowy UE, w ramach którego Grecja powinna otrzymać jeszcze 1,8 mld euro, wygasa z końcem lutego. Aby Ateny mogły otrzymać te fundusze konieczne jest porozumienie z negocjatorami z trojki (Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Komisja Europejska). Nie udało się go osiągnąć w grudniu, ponieważ grecki rząd nie zgodził się na wprowadzanie dalszych oszczędności.

PAP, sek

O greckich klimatach przedwyborczych i grach wokół wyborów w Europie czytaj tutaj:

Greckie wybory: stawka większa niż rząd

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych