Po zniesieniu limitów mlecznych nadprodukcja w Polsce sięga 35 proc. Czy hodowcom bydła grozi fala bankructw?
Nadwyżka w produkcji mleka ponad potrzeby krajowe sięga 35 proc., tę produkcję trzeba sprzedać na rynkach zagranicznych, ale nie sprzyja temu konkurencja polsko-polska i zaniżanie cen - mówił w czwartek na konferencji prasowej minister rolnictwa Marek Sawicki.
Minister proponuje, aby na targi, do importerów, do państw świata jechać z narodowym koszykiem produktów żywnościowych. Przy czym, jak dodał, kompozycja tego koszyka do Chin byłaby inna, niż np. do Algierii i inna, niż oferty skierowana do Niemców czy Holendrów.
Według Sawickiego chodzi o to, żeby nie konkurując między sobą na rynku krajowym i światowym uzyskać jak najlepsze efekty, tak by, nie zaniżać ceny i nie wymuszać takich obniżek na producentach i rolnikach.
Szef resortu rolnictwa zwrócił uwagę, że promocją żywności zajmuje się od 2008 r.; w tym czasie zorganizowane zostało ponad 200 różnych misji. Jak mówił, "rynki zewnętrzne zdobywa się solidną, ale długotrwałą pracą". W 2010 r. w Chinach Polska sprzedawała żywność za ok. 20 mln euro., w tym roku przekroczymy 200 mln euro - podkreślił minister.
Poinformował, że, w tym roku Polska organizuje szereg misji promocyjnych, w których uczestniczą także rolnicy.
Najbliższą misja to wyjazd do Algierii, gdzie sprzedajemy także mleko, jogurty i sery. Kolejne misje odbędą się do Chin, Kazachstanu, Azerbejdżanu, Stanów Zjednoczonych - wyliczał Sawicki.
Dodał, że kolejną duża promocją polskiej żywności będzie wystawa EXPO w Mediolanie.
Minister zaznaczył, że mino dużych trudności w ubiegłym roku związanych z rosyjskim embargiem, Polsce udało się utrzymać dodatnią dynamikę wzrostu eksportu żywności.
Jednak, jak mówił, dobrą żywność trzeba umieć dobrze sprzedać, dlatego nadal trzeba dyskutować o budowie "narodowego koszyka", w którym znajdą się nie tylko produkty mleczarskie, ale także inne.
Minister odniósł się także do listu Polskiej Izby Mleka i Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka skierowanego do premier Ewy Kopacz, a także do niego w sprawie wymuszania przez sieci handlowe obniżenia o 15-20 proc. ceny za dostarczone produkty mleczarskie. Głównie dotyczy to właściciela sieci "Biedronka".
Według autorów listu obniżanie cen zakupu przez tę sieć spowoduje spadek cen na rynku wszystkich wyrobów, nie tylko dostarczanych do sklepów "Biedronka" i w efekcie obniżanie przychodów dla przetwórców mleka, co spowoduje konieczność obniżek cen płaconych za surowiec.
"Jeśli chcemy być poważnym partnerem wobec sieci, to 200 podmiotów przetwórczych nie może robić wyścigu o półkę w tych sieciach" - powiedział Sawicki.
Zaznaczył, że nie namawia do zmowy cenowej, bo jest to karalne, ale gdyby zakłady przetwórcze były skoncentrowane w czterech grupach w Polsce, byłyby partnerami dla sieci, i one nie próbowałyby ich "ograć".
Według ministra sieci zorientowały się, że polsko-polska konkurencja daje szanse na większy zarobek. Zdaniem Sawickiego mleczarnie powinny porozumieć się co do współpracy czy to lokalnie, czy produktowo i wspólnie zaoferować "Biedronce" koszyk produktów.
Sawicki podkreślił, że on nie może ustalać marż, ani wprowadzać cen minimalnych. Branża musi sama się zorganizować. Polskie produkty są cenione i są wysokiej jakości. Nasuwa się więc pytanie, dlaczego skoro jesteśmy tak dobrzy pod względem jakości, to dlaczego tak słabi cenowo?
PAP, sek