Awantura o TTIP w europarlamencie; głosowanie i debata odwołane
Planowane na środę debata i głosowanie w PE w Strasbougu nad wytycznymi w sprawie negocjacji umowy handlowej UE-USA zostały odwołane, ponieważ do projektu rezolucji zgłoszono ponad 200 poprawek. Decyzja ta wzbudziła ostre protesty skrajnej lewicy, prawicy i Zielonych.
"To manipulacja! Boicie się tej debaty!" - krzyczał francuski Zielony Yannick Jadot pod adresem grup centroprawicy i socjaldemokratów, które zwróciły się o przeniesienie dyskusji nad raportem europarlamentu w sprawie negocjacji nad umową o partnerstwie handlowym i inwestycyjnym między UE a USA (TTIP).
Największe frakcje chciały przełożenia debaty, bo już we wtorek wieczorem przewodniczący europarlamentu Martin Schulz zdecydował o odłożeniu planowanego na środę głosowania w tej sprawie. Do raportu o TTIP, który już został przyjęty przez komisję PE ds. handlu międzynarodowego, zgłoszono bowiem 116 dodatkowych poprawek i ponad 80 wniosków o głosowanie imienne. Schulz uznał, że tym poprawkom jeszcze raz musi przyjrzeć się komisja i wypracować kompromis.
Najbardziej sporną kwestią są zapisy dotyczące zawarcia w umowie TTIP mechanizmu arbitrażowego rozstrzygania sporów między państwami a inwestorami, w skrócie ISDS. Takiego mechanizmu chcą Stany Zjednoczone, ale w Unii Europejskiej budzi on ogromne kontrowersje i obawy. Przeciwnicy ISDS wskazują na niebezpieczeństwo wpływania przez inwestorów na działalność regulacyjną państw, m.in. w sprawie zabezpieczenia praw socjalnych czy ochrony środowiska.
"Nie ma większości dla systemu ISDS" - powiedział w środę Jadot. "Największe grupy w PE panikują, że głosowanie nad raportem o TTIP ujawniłoby wyraźne podziały w ich gronie w sprawie kontrowersyjnych negocjacji między Unią a USA. Dlatego szef PE nieuczciwie wykorzystał procedurę administracyjną, by przełożyć głosowanie" - oświadczył francuski Zielony.
Zdecydowanie przeciwna umieszczaniu w umowie z USA mechanizmu ISDS jest europejska lewica i Zieloni. Bardzo podzieleni są w tej sprawie socjaldemokraci w PE.
"Miliony ludzi czekały na to głosowanie i debatę, a my je odkładamy! Wszystko to się dzieje za naszymi plecami" - mówiła europosłanka niemieckiej Lewicy Gabriele Zimmer. "Wielka koalicja w europarlamencie nie jest w stanie się dogadać" - dodała.
Także szef brytyjskich eurosceptyków Nigel Farage ocenił, że w sprawie TTIP Unia boi się opinii publicznej.
"Nigdy dotąd nie spotkałem się z takim społecznym zaniepokojeniem jeśli chodzi o sprawę dotyczącą UE. A jaki mamy wynik? I głosowanie i debata zawieszone" - napisał Farage na Twitterze.
Z kolei brytyjski konserwatysta Syed Kamall zasugerował, że oprócz systemu rozstrzygania sporów w umowie UE-USA, przydałby się też arbitraż dla frakcji socjaldemokratów w PE.
Niektórzy eurodeputowani lewicowi przyszli na salę obrad PE w Strasburgu w koszulkach i z plakatami z napisem "Stop TTIP".
Ostatecznie europarlament poparł wniosek o odłożenie debaty o TTIP. Przeszedł on zaledwie dwoma głosami: za opowiedziało się 183 europosłów, a przeciwko odwołaniu debaty było 181.
Zalecenia europarlamentu dla Komisji Europejskiej w sprawie negocjacji nad TTIP nie będą wprawdzie wiążące, jednak opinia eurodeputowanych jest bardzo ważna, ponieważ ostatecznie to europosłowie zdecydują, czy przyjąć, czy odrzucić porozumienie z Amerykanami.
Anna Widzyk (PAP), sek