Kuźmiuk o potrzebie repolonizacji banków
Wszystko wskazuje na to, że wynik październikowych wyborów będzie miał bardzo istotny wpływ na kształt sektora bankowego w Polsce. Coraz więcej ważnych polityków koalicji rządzącej opowiada się za repolonizacją banków, którą od dłuższego czasu postuluje opozycja. Prezesi spółek Skarbu Państwa również są entuzjastami tego pomysłu, ale dalsze przejęcia – po zakupie Alior Banku przez PZU – stoją pod znakiem zapytania, dopóki nie zostanie uzgodniony sposób rozwiązania problemu kredytów we frankach.
– Proces polonizacji banków firmowany przez prominentne osoby w Polsce przyjmuję z uznaniem, bo w latach 90. ludzie, którzy mówili, że banki powinny zostać w dużej mierze w rękach polskich, byli uznawani za oszołomów. Parę lat temu dowiedzieliśmy się, że kapitał jednak ma narodowość i rozumiem, że te procesy, które w Polsce się teraz zaczynają, to pochodna zrozumienia tej nowej sytuacji. Szkoda, że tak późno, ale lepiej późno niż wcale – mówi Zbigniew Kuźmiuk, poseł do Parlamentu Europejskiego z Prawa i Sprawiedliwości.
Zamiar konsolidacji polskiego sektora bankowego i budowy dużej grupy ogłosił niedawno PZU, który 7 lipca br. złożył wniosek do KNF o wyrażenie zgody na przejęcie Alior Banku. Celem spółki kierowanej przez Andrzeja Klesyka jest kupno od dwóch do czterech banków i stworzenie piątej pod względem aktywów grupy na polskim rynku.
Choć od apogeum kryzysu w strefie euro minęło już prawie trzy lata, to tamtejsze banki wciąż są zmuszone prowadzić bolesną politykę oczyszczania swoich bilansów. Poprawa wskaźników wypłacalności wymaga niekiedy sprzedaży części zagranicznych aktywów. Przykładem takiej sytuacji było wycofanie się Allied Irish Banks z polskiego rynku – kontrolowany przez irlandzką grupę BZ WBK został przejęty w 2011 r. przez hiszpańskiego Santandera. Wtedy też rozgorzała debata na temat repolonizacji banków, gdyż przejęciem BZ WBK był zainteresowany także PKO BP.
Największy polski bank ostatecznie przejął Nordeę, a stojący na jego czele Zbigniew Jagiełło nigdy nie ukrywał, że jest zwolennikiem wzrostu udziału polskiego kapitału w sektorze bankowym. Choć prezes PKO BP powiedział pod koniec czerwca br., że zarząd nie jest zainteresowany przejęciem Raiffeisen Polbanku ani Banku BPH, to akcjonariusze spółki zdecydowali o niewypłacaniu dywidendy za ubiegły rok. Zgromadzony kapitał może zatem posłużyć do przejęć, ale zgodnie z deklaracją Jagiełły najwcześniej w 2016 r., do tego czasu możliwe są jedynie przejęcia SKOK-ów.
To oznacza, że rośnie prawdopodobieństwo przejęcia Raiffeisen Polbanku przez największego polskiego ubezpieczyciela. W kontekście repolonizacji banków poważną komplikacją jest wciąż nierozwiązany problem kredytów hipotecznych denominowanych we frankach, a rozpoczynająca się kampania wyborcza dodatkowo zwiększa niepewność uczestników rynku.
– Pojawiają się w tej sprawie wątpliwości, nie bardzo wiemy, jaka jest sytuacja, zwłaszcza w kontekście propozycji formuły przewalutowania, nie wiemy jeszcze, czym się to skończy. A skoro w portfelach jest sporo kredytów frankowych, to wątpliwości są tym większe – zauważa Kuźmiuk.
Prezes PZU Andrzej Klesyk podkreślił jednak, że warunkiem ewentualnego nabycia spółki córki austriackiego banku jest przeniesienie ryzyka związanego z kredytami hipotecznymi do podmiotu dominującego. Taki sam wymóg postawiła Komisja Nadzoru Finansowego.
Ryzyko polityczne związane z kwestią kredytów w szwajcarskiej walucie i możliwość wprowadzenia podatków od aktywów bankowych (zgodnie z zapowiedzą koalicji trzech partii PiS, Polski Razem i Solidarnej Polski) sprawiają, że wyceny banków na giełdzie są pod presją. Indeks WIG-banki stracił w ostatnim roku blisko 20 proc. Oczywiście to nie są jedyne czynniki wpływające na spadek kursów. Analitycy już wcześniej prognozowali, że 2015 r. będzie trudny dla banków z powodu niskich stóp procentowych, a ostatnio pojawiła się dodatkowa nerwowość na giełdach z powodu napięć między Grecją a pozostałymi członkami unii walutowej.
– Nie ulega wątpliwości, że kryzys grecki będzie rzutował na funkcjonowanie systemu bankowego w Europie, w tym także w Polsce. Wprawdzie chwalimy się tym, że banki w Polsce są w niezłej sytuacji finansowej, ale doskonale wiemy, że bardzo często ich właściciele, spółki matki, są w znacznie gorszej. Mamy pęknięcie bańki spekulacyjnej w Chinach. To odległe od nas rynki, ale jeżeli w Chinach system finansowy ma katar, to dobrze byłoby, żebyśmy my nie zachorowali na grypę. Niewiadomych jest sporo – podsumowuje polityk PiS.
(Agencja Informacyjna Newseria)