Prezes PSE twierdzi, że nie grozi nam brak prądu. I sugeruje znaczne podwyżki cen na energię „w godzinach szczytu”
Nie grozi nam brak prądu w gniazdkach. Operator systemu przesyłowego Polskie Sieci Elektroenergetyczne wraz z Rządowym Centrum Bezpieczeństwa i elektrowniami na bieżąco monitorują sytuację - zapewnił w piątek prezes PSE Henryk Majchrzak. Postuluje on korektę taryf, by ceny energii były znacznie wyższe w godzinach szczytu.
Jak dodał warunki hydrologiczne w kraju się poprawiają, prognozy meteo też nie wskazują, by mogły nas jeszcze nękać wyjątkowe upały. Przyznał jednak, że prowadzone są analizy dotyczące sytuacji, jaka może wydarzyć się w przypadku gdyby - bez obfitych opadów - przyszła bezśnieżna i mroźna pogoda.
Eksperci przestrzegają, że jeśli deficyt opadów przeciągnie się na jesień i zimę, w razie mrozów, polski system energetyczny znalazłby się w znacznie bardziej dramatycznej sytuacji, niż na początku drugiej dekady sierpnia br. Ich zdaniem, taka pogoda mogłaby doprowadzić wręcz do sparaliżowania działania źródeł cieplnych (w Polsce ok. 90 proc. mocy wytwórczych to właśnie takie źródła), gdyby cieki wodne używane do chłodzenia zamarzły do dna.
Jak powiedział prezes PSE z tego wydarzenia (chodzi o ograniczenia w dostawach prądu 10 i 11 sierpnia br. spowodowanych brakiem mocy w polskim systemie) "niewątpliwie trzeba będzie wyciągnąć wnioski, również w dziedzinie hydrologii". Przypomniał, że w dniach 10 i 11 sierpnia w polskim systemie było ponad 1000 MW ubytku.
PSE przygotowuje dla resortu gospodarki szczegółowy raport dotyczący wniosków jakie płyną z ogłoszenia - po niemal trzech dekadach - 20 stopnia zasilania.
Raport ma być gotowy w październiku. Jak powiedział Majchrzak jest to dobry moment by przyjrzeć się naszemu miksowi energetycznemu. Jego zdaniem, źródła energii powinny się uzupełniać. Przyznał, że PSE będzie rekomendować rozwój fotowoltaiki w Polsce oraz rozwoju prosumentyzmu. "To doskonałe rozwiązanie - bo z jeden strony angażuje troskę obywateli o zasoby, z drugiej daje korzyść państwu, bo dzięki prosumentom zyskuje ono energię" - powiedział.
Majchrzak dodał też, że trzeba na nowo zbilansować nasz system elektroenergetyczny szczególnie w kontekście sygnałów jakie docierają od wytwórców energii, którzy - ze względu na nowe wymagania techniczne wynikające z przepisów unijnych zapowiadają zamykanie niektórych bloków wytwórczych. Jak powiedział Majchrzak PSE analizuje ankietę jaką przekazali wytwórcy energii.
Dodał też po sierpniowych niedoborach powinno się przejrzeć połączenia transgraniczne i określić, które z nich są priorytetowe, a które nie. Jak dodał, okazało się, że w sytuacjach awaryjnych, nie wszystkie one "działają jak powinny". W tym kontekście wymienił połączenie z Niemcami, które - aczkolwiek silne, na razie "nic nie daje". Jego zdaniem potrzebna jest rewizja zasad funkcjonowania tych połączeń na poziomie europejskim.
Kolejny wniosek - jak ujawnił - to egzekwowanie budowy sieci dystrybucyjnych, przede wszystkim o napięciu 110kV, czyli takich, które wyprowadzają moc z mniejszych bloków elektrowni. "To są wąskie gardła", które - jak dodał - są zidentyfikowane już od lat.
Zdaniem prezesa PSE, nie byłoby problemu ze zbudowaniem tych linii, bo spółki chcą je budować i mają na to pieniądze, na przeszkodzie stoi brak ustawy korytarzowej.
Jak powiedział Majchrzak, w czasie sierpniowego kryzysu Polacy zareagowali na apel o oszczędzanie energii i dzięki temu udało się zaoszczędzić "kilkaset dobrych megawatów".
Jednak oprócz apeli powinien istnieć system bodźców ekonomicznych, by ludzie korzystali z tańszej energii poza szczytami, czyli w czasie gdy jest ona dobrem "rzadkim". Dlatego uważa on, że należy podnieść cenę energii w strefach szczytowych, ale poza nimi jej cenę obniżyć.
PAP, sek