Państwo będzie miało coraz większe problemy z wypłatą emerytur
Otwarte fundusze emerytalne wymagają zmian, ale nie powinno się ich likwidować – podkreślają przedstawiciele Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. A takie postulaty – ich zdaniem – pojawiają się coraz częściej. Zmiany w funduszach powinny być częścią reformy całego systemu emerytalnego, zarówno pierwszego filara (likwidacja przywilejów emerytalnych i reforma ubezpieczeń rolniczych), jak i trzeciego (upowszechnienie dobrowolnego oszczędzania), która zagwarantuje bezpieczeństwo przyszłych emerytur.
Jeszcze w tym miesiącu mają być gotowe wnioski z przeglądu funkcjonowania otwartych funduszy emerytalnych. Jego przeprowadzenie rząd założył w ustawie z 2011 roku, która zmniejszyła składki przekazywane towarzystwom emerytalnym. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, konsultując się z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, Komisją Nadzoru Finansowego, ale i resortami finansów, gospodarki i skarbu państwa, ma przedstawić propozycje zmian w OFE.
Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych chce włączyć się do dyskusji i w najbliższym czasie przedstawi własne propozycje zmian.
"Chodzi np. o kwestię wypłaty świadczeń, kto to ma robić. Uważamy, co potwierdziła też Komisja Nadzoru Finansowego, że z punktu widzenia kosztów operacyjnych systemu, najlepszym rozwiązaniem jest to, żeby wypłacały je towarzystwa emerytalne. Drugi obszar to koszty funkcjonowania funduszu emerytalnego" – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Wojciech Nagel, prezes Izby.
Zdaniem przedstawicieli Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych rząd powinien również zmieniać pierwszy filar, czyli likwidować przywileje emerytalne, reformować system ubezpieczeń rolniczych i poprawiać szansę przedsiębiorców w uzyskaniu wyższej emerytury. Postulują także, by bardziej rozpropagować trzeci filar.
"Trzeba zachęcić ludzi do tego, żeby oszczędzali wzorem krajów sąsiednich. Mamy trzeci filar w postaci pracowniczych programów emerytalnych i kont indywidualnych, ale ten filar się nie rozwija. Do zmodernizowania jest więc cały system emerytalny" – twierdzi Wojciech Nagel.
Zmiany w systemie emerytalnym są niezbędne z kilku powodów. Głównym z nich jest efektywność systemu i stabilność wypłacanych w przyszłości świadczeń, zwłaszcza w zmieniających się warunkach demograficznych. Jednak – zdaniem eksperta – nie zapewni tego likwidacja otwartych funduszy emerytalnych.
"Mamy niepokojące sygnały, że należy koncentrować ryzyko w jednym filarze, czyli w tym filarze, który jest gwarantowany przez państwo. To jest odwrotna droga aniżeli to, co się dzieje za granicą. Inne kraje rozwijają wiele źródeł świadczeń emerytalnych, ponieważ to jest bezpieczniejsze" – wyjaśnia prezes IGTE.
Rozwój systemów wielofilarowych jest zgodny m.in. z zaleceniami Banku Światowego.
"W Polsce są trzy filary, ale są kraje, w których jest ich cztery lub pięć. Jeżeli będziemy forsować tylko rozwiązania gwarantowane przez państwo, będzie to oznaczało niższe świadczenia emerytalne. Trzeba mieć także na uwadze fakt, że państwo, wraz z kryzysem demograficznym i coraz mniejszymi wpływami podatkowymi, będzie miało coraz większą trudność, żeby zapewnić emerytury" – podkreśla Wojciech Nagel.
Pogarszać będzie się bowiem kondycja finansowa Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, która – zdaniem prezesa IGTE – już dziś jest trudna.
"W latach 1997-1998, kiedy reforma emerytalna była przygotowywana, szacunki ekonomiczne wskazywały na to, że będzie funkcjonował tylko system jednofilarowy. Wtedy sytuacja FUS była dobra, bo mieliśmy lepszy bilans demograficzny, był on zdecydowanie mniej podatny na dofinansowanie z budżetu państwa. W tym roku dofinansowanie do ZUS czy do FUS wyniesie 52,5 mld złotych. Jeżeli więc ktoś chce mnie przekonać, że to jest system bezpieczny i stabilny finansowo, nie zna liczb i faktów" – mówi Wojciech Nagel.
Niepokojące – w jego opinii – jest również to, że społeczeństwo nie zna prawdy o korzyściach płynących z oszczędzania w OFE. Szczególnie, że do opinii publicznej dociera więcej głosów krytyki, które zarzucają funduszom nieefektywność.
"Z danych KNF dotyczących OFE wynika, że gdy chodzi o ostatnie trzy lata stopa zwrotu sięgnęła prawie 20 proc. Jeśli byśmy spojrzeli na osobę, która zarabia przeciętnie i odkłada na swoim koncie w OFE, to jej „uzysk” przekracza 30 proc. Problem polega na tym, że te fakty się nie mogą przebić do opinii publicznej. OFE są „chłopcem do bicia”, zawsze pod ręką i można je zawsze wykorzystywać do realizacji zupełnie innych celów" – stwierdza Wojciech Nagel.
Prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych nie zgadza się z twierdzeniem, że instytucje zarządzające funduszami zarabiają za dużo.
"Ważne jest, aby koszty instytucji finansowych: banków, domów maklerskich, towarzystw, funduszy inwestycyjnych czy emerytalnych, były adekwatne do zysków, które oferują. Jako uczestnik OFE jestem zdeklarowanym zwolennikiem systemu wielofilarowego. Uważam również, że opłaty, które są pobierane, czy to od składki, czy od aktywów, powinny być kosztami, które są stosowane mniej więcej w takiej samej wysokości jak koszty, które są zagranicą" – podkreśla Wojciech Nagel.
(Agencja Informacyjna Newseria)