Jest nowa umowa w sprawie przekazywania danych osobowych Europejczyków do USA
Państwa członkowskie poparły porozumienie UE z USA ws. przekazywania danych osobowych Europejczyków za Atlantyk. Unijno-amerykańska Tarcza Prywatności będzie mogła dzięki temu wejść w życie, ułatwiając wart 250 mld dol. handel usługami elektronicznymi.
"Dziś państwa członkowskie dały silne wsparcie unijno-amerykańskiej +Tarczy Prywatności+, odnowionym, bezpiecznym ramom dla transatlantyckiego przepływu danych. Otwiera to drogę do formalnego przyjęcia aktów prawnych i uruchomienia +Tarczy Prywatności" - podkreślili we wspólnym oświadczeniu unijna komisarz ds. sprawiedliwości Vera Jourova oraz wiceszef KE ds. jednolitego rynku cyfrowego Andrus Ansip.
Wejście w życie porozumienia skończy z luką prawną, w jakiej znalazły się takie firmy jak Google, Facebook, czy Mastercard, które w swojej działalności muszą transferować dane osobowe. Umowa ma chronić dane osobowe mieszkańców UE, które są zbierane w celach handlowych, np. podczas zakupów przez internet czy rejestracji w mediach społecznościowych, i trafiają do USA.
"Po raz pierwszy Stany Zjednoczone dały UE pisemne zapewnienie, że dostęp władz do danych dla celów egzekwowania prawa i zapewnienia bezpieczeństwa narodowego będzie podlegał jasnym ograniczeniom, gwarancjom i mechanizmom nadzoru, które wykluczą masową inwigilację obywateli europejskich" - napisali komisarze.
Czytaj także: Odarci z prywatności – wysoka cena za korzyści z internetu i e-technologii
Dotychczas transatlantycki przesył danych regulowało zawarte w 2000 roku porozumienie Safe Harbour. Kiedy w 2013 roku Edward Snowden ujawnił, że do danych klientów firm internetowych dostęp miała amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), Safe Harbour zostało zaskarżone przed Trybunałem Sprawiedliwości UE przez austriackiego studenta Maxa Schremsa. W październiku 2015 roku sąd zdecydował o unieważnieniu umowy.
Komisja Europejska rozpoczęła w związku z tym negocjacje z rządem USA w sprawie nowego porozumienia. Zaproponowany przez KE w lutym mechanizm "Tarczy Prywatności" miał uszczelnić system i poprawić zabezpieczenia chroniące prywatność unijnych obywateli.
W nowej umowie Amerykanie zobowiązali się, że dostęp do danych obywateli unijnych będzie nadzorowany i będzie podlegał jasnym ograniczeniom. Ponadto rząd USA zapewnił, że nie będzie żadnej inwigilacji osób, których dane trafią za Atlantyk. Amerykańskie firmy, które zajmują się transferem danych, będą musiały zagwarantować ochronę w procesie ich przetwarzania. Natomiast obywatele UE, których prywatność zostanie naruszona, będą mieli możliwość dochodzenia swoich praw w USA - powstanie w tym celu specjalny urząd rzecznika praw obywatelskich przy Departamencie Stanu. KE i amerykański resort handlu mają raz na rok wspólnie oceniać funkcjonowanie nowych zasad transferu danych.
W maju poparcie dla nowego porozumienia wyrazili europosłowie. Jednocześnie zauważyli, że "Tarcza Prywatności" ma sporo luk, które wymagają uszczelnienia i dlatego wezwali KE do kontynuowania negocjacji z rządem USA.
Wśród wad porozumienia parlamentarzyści wymienili m.in. możliwość dostępu władz amerykańskich do danych Europejczyków (Trybunał Sprawiedliwości UE wyraźnie stwierdził, że amerykańskie zabezpieczenia w porównaniu z unijnymi są niedostateczne), możliwość gromadzenia danych zbiorczych (co jest sprzeczne z zapisami w Karcie Praw Podstawowych UE), zbyt słabe uprawnienia rzecznika, do którego trafiać mają skargi obywateli UE oraz nieskuteczny i skomplikowany mechanizm dochodzenia roszczeń.
(PAP)
Zobacz: Afera mailowa Clinton: FBI oczyszcza, ale to nie koniec problemów kandydatki Demokratów