Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Rybiński: Rosnąca składka na ZUS będzie zabójcza dla przedsiębiorczości

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 12 marca 2013, 15:33

  • Powiększ tekst

"W lipcu 2012 r. ZUS opublikował raport pt. Prognoza wpływów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na lata 2014–2018. Dokument jest przygotowany profesjonalnie. Omawia trzy scenariusze makroekonomiczne, optymistyczny, średni i pesymistyczny. Zawiera analizę wrażliwości, czyli ZUS podaje, o ile zmienią się wpływy i wydatki, gdy zmieni się założony scenariusz" - pisze w dzisiejszym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" prof. Krzysztof Rybiński.

 

W scenariuszu pesymistycznym deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w 2014 r. ma wynieść 67 mld zł (ze składek ma być zebranych 126 mld zł, a na emerytury trzeba będzie wypłacić 193 mld zł). Deficyt ten ma rosnąć stopniowo do 2018 r., gdy wyniesie 83 mld zł (wpływy 150 mld zł, wypłaty emerytur i rent w wysokości 233 mld zł). Szkoda, że prognozy kończą się w 2018 r., bo dopiero wtedy zrobi się ciekawie. W 2011 r. średni wiek przechodzenia na emeryturę wynosił 61 lat u mężczyzn (od kilku lat maleje), a u kobiet 59,5 roku (tu dla odmiany od kilku lat rośnie). Natomiast najliczniejsze pokolenie jest obecnie w połowie pięćdziesiątki. W 2018 r. dojdzie do średniego wieku emerytalnego. A potem, w dekadzie rozpoczętej w 2020 r., cały wyż powojenny przejdzie na emerytury i dopiero wtedy w FUS pojawi się potężna dziura. ZUS szacuje, że w wariancie pesymistycznym deficyt państwowego systemu emerytalno-rentowego (bez uwzględnienia rolników) będzie w latach 2014–2018 stabilny i wyniesie 3,8 proc. PKB. Czyli żeby spełnić kryterium deficytu budżetowego i uniknąć kar, które na nas może nałożyć Unia Europejska, musimy osiągnąć nadwyżkę w pozostałych częściach sektora finansów publicznych w wysokości około 1 proc. PKB.

Ekonomista wskazuje na fakt, iż rząd powinien być świadomy tych danych. Otwarte pozostaje pytanie co ma zamiar z nimi uczynić.

Bo albo emeryci już za kilka lat nie otrzymają emerytur w pełniej wysokości, albo trzeba będzie podnieść składkę ZUS do takiego poziomu, że upadną dziesiątki tysięcy małych firm, a setki tysięcy ludzi stracą pracę, bo koszt brutto zatrudnienia pracownika będzie za wysoki. Uniknąć tego scenariusza można tylko wtedy, jeżeli wzrost gospodarczy znacząco przyspieszy, do ponad 4 proc. rocznie, wtedy deficyt FUS stopniowo obniży się do 2 proc. PKB w 2018 r., a potem i tak wzrośnie, ale już nie tak gwałtownie. Ale na to nie ma co liczyć, znacznie bardziej prawdopodobna jest stagnacja lub niski wzrost gospodarczy. Dziwi mnie, że nikt z ważnych osób w państwie nie uruchomi poważnej debaty poświęconej ryzyku olbrzymiego deficytu w FUS, co oznacza ryzyko niewypłacania emerytur w pełniej wysokości już za kilka lat.

Rybiński uważa, iż ostatnie lata były dobre dla gospodarki, na tyle, iż sukcesy mógł w tym czasie odnosić każdy. Obecni decydenci nie wykorzystali dobrej koniunktury, nie zbudowali pozycji gospodarczej, która mogła uchronić Polskę przed kryzysem.

Lata 2009–2012 były najprzyjemniejsze i najłatwiejsze do rządzenia w historii Polski. Każdy mógłby rządzić w takich warunkach i odnieść sukces, nawet komik. Nie dość, że Polska dostała 67 mld euro w ramach polityki spójności, to jeszcze akurat dołek demograficzny przechodził na emerytury i liczba emerytów spadła w tych latach o ponad 200 tysięcy, co ograniczało wydatki publiczne, a wyż demograficzny studentów wszedł na rynek pracy i płacił podatki. Ale to się kończy.

DGP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych