Kongres 590: Jak zapewnić energię?
Energia elektryczna stała się podstawą naszej cywilizacji. Wystarczy krótkotrwałe przerwanie dostaw, aby nasze gospodarki odnotowały ogromne straty. Gabinet Beaty Szydło stawia na przemysł, dlatego drugi dzień Kongresu 590 rozpoczął się od dyskusji, jak zabezpieczyć rosnące potrzeby energetyczne przemysłu.
I nie tylko przemysłu. Biorący udział w dyskusji Krzysztof Tchórzewski, minister energii przytoczył szacunki, z których wynikało, że program Rodzina 500 plus -również wpłynie na rynek odbiorców detalicznych.
Z rozmów z różnymi ekspertami można wywnioskować, że 500 plus może wywołać kilkuprocentowy wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną w Polsce. Druga kwestia to to, czy pojawi się w gospodarstwach domowych efektywne energetycznie sprzęty – zaznaczał minister Tchórzewski.
Energia dla przemysłu powinna być tania i stabilna, a inwestycje w tej branży nie należą do pozbawionych ryzyka, ani też do rentownych. Inwestorzy potrzebują wsparcia. Takie ma zapewnić wprowadzenie - obok istniejącego rynku energii - rynku mocy. Prezes spółki PGE, Henryk Baranowski tłumaczył, dlaczego sam rynek energii nie zapewnia inwestorom warunków, w których zechcieliby uruchamiać inwestycje energetyczne.
Założenia rynku energii być może byłyby zrealizowane, gdyby nie to, że zaczęły dochodzić nowe elementy do tej konstrukcji. Dzisiaj okazuje się, że nasz rynek jednotowarowy kuleje – opowiadał Baranowski.
Zdaniem Mirosława Kowalika, prezesa spółki Enea, rynek mocy, jako element wsparcia rozwoju infrastruktury wykorzystującej rodzime zasoby surowcowe do produkcji energii jest jak najbardziej konieczny.
Powinniśmy opierać na własnych źródłach, dlatego potrzebujemy pewnych mechanizmów wsparcia – stwierdził Kowalik.
Rynek mocy jest jednak kosztownym i niepewnym projektem, dlatego moderujący dyskusję zapytał, czy nie lepiej zainwestować w rozbudowę transgranicznych mostów energetycznych. Prezes zarządu PGE odniósł się do pytania obrazowym przykładem.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację: nasi sąsiedzi mają nadwyżkę taniej, dotowanej energii. Ta energia wypiera naszą, inwestorzy przestają być aktywni. W momencie, kiedy nasi sąsiedzi będą mieli niedobory energii to będą zabezpieczać dostawy u siebie, czy u nas? Podejrzewam, że jednak najpierw u siebie, a my tego braku nie będziemy mieli jak uzupełnić – opisywał.
Jarosław Broda, wiceprezes spółki Tauron z kolei podkreślił, że jedno nie wyklucza drugiego.
Dylemat pomiędzy rynkiem mocy, a importem energii jest niewłaściwy. To nie są przeciwstawne sobie koncepcje – konstatował Broda.
W sprawach importu, co prawda nie energii elektrycznej a gazu, wiele do powiedzenia ma prezes zarządu spółki PGNiG realizujący projekt zmiany kierunku dostaw tego surowca ze wschodniego na skandynawski.
2022 rok jest szczególnie ważny dla nas, bo kończy się kontrakt jamalski. To się zbiega też z terminem wygaszenia mocy jądrowych w Niemczech. Nie wiadomo, jak zachowa się niemiecka elektroenergetyka, czy nie będą występowały niedobory. My musimy być gotowi, żeby bilans uzupełnić gazem – zaznaczał prezes Woźniak.
W kwestii współpracy z partnerem wschodnim Woźniak wspominał ograniczenia dostaw gazu bez uprzedzenia oraz podania terminu ich przywrócenia. Zdaniem prezesa PGNiG takie sytuacje są niezwykle dyskomfortowe.
Rosyjski partner nigdy nie wspomina, kiedy przywróci dostawy. W związku z tym takim ograniczeniem jest niesłychanie trudno zarządzać – uważa Woźniak.
MS