Firmy transportowe znów pod ścianą. Francja wprowadza opłatę za delegowanego pracownika
Wzrost kosztów pracy i barier administracyjnych oraz skrupulatne kontrole dały się we znaki polskim przedsiębiorcom realizującym transport we Francji. Na tym jednak nie koniec. Firmy czeka kolejny koszt w postaci dodatkowej opłaty za delegowanego pracownika.
Polskich przewoźników wykonujących transport na terenie Francji czekają dodatkowe koszty. W życie wchodzi bowiem procedowana w tym roku tzw. ustawa „o pracy”. Zgodnie z jej zapisami na przedsiębiorstwa delegujące swoich pracowników do tego kraju nałożona zostanie dodatkowa opłata.
– Francja decyduje się na kolejny krok, który utrudnia działalność polskich firm transportowych na tamtejszym rynku – mówi Łukasz Włoch, główny ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców. – Opłata ta wynosić ma maksymalnie 50 euro na oddelegowanego pracownika. To już kolejny, dodatkowy koszt, jaki mają ponosić polscy pracodawcy - dodaje.
Francja rozpoczęła również wnikliwe kontrole polskich przewoźników.
– Do tej pory kontrole odbywały się na zasadzie wyrywkowej, gdzie służby sprawdzały, czy poszczególni kierowcy mają przy sobie wymagane dokumenty, takie jak zaświadczenie o oddelegowaniu oraz umowę o pracę. Obecnie francuskie organy kontrolne żądają od przedstawiciela firmy transportowej niezwłocznego dostarczenia dokumentacji kadrowo-płacowej za cały okres od wejścia w życie Loi Macron, czyli od 1 lipca 2016 roku. Co ciekawe, służby nie mają obowiązku poinformowania o pozytywnym zakończeniu kontroli. Może to rodzić patologię w postaci zmiany orzecznictwa i interpretacji, co skutkować będzie nakładaniem kar na przedsiębiorstwa – przekonuje Łukasz Włoch.
Obecnie stawka godzinowa we Francji wynosi co najmniej 9,68 euro (prawie 42 złote) na godzinę. Tyle też muszą wypłacać swoim pracownikom firmy, których kierowcy choćby realizują przewóz z lub na terytorium Republiki. Komisja Europejska wszczęła latem postępowanie wobec ustaw o płacy minimalnej. Na cenzurowanym znalazły się zarówno francuska Loi Macron, jak i niemiecki MiLoG, jednak na tę chwilę firmy muszą stosować się do przepisów zawartych w tych ustawach. W przeciwnym wypadku grożą im kary sięgające, w przypadku Loi Macron, nawet 4tys. euro na oddelegowanego pracownika.