Patologia w polskich placówkach handlowych
Jak powiedział w rozmowie z PAP obecny prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu Tomasz Pisula dotychczasowe Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji były w większości politycznymi synekurami; wśród ich pracowników byli m.in. współpracownicy służb specjalnych PRL czy osoby podejrzewane przez prokuraturę o przestępstwa kryminalne.
Według prezesa PAIiH "polityczne synekury" to określenie, które najlepiej oddaje działanie Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji. Przede wszystkim były to osoby związane z politykami PSL, czasami PO, trochę osób z SLD, także osoby, co do których można podejrzewać, że w przeszłości były współpracownikami, czy miały jakieś kontakty ze służbami specjalnymi PRL.
Nieprzypadkowo pierwsza osoba, którą odwołano z jednej z placówek WPHI zaraz po zmianie władzy, straciła stanowisko ponieważ odkryto, że była dość znanym współpracownikiem SB. Już po odwołaniu okazało się, że decyzja była podwójnie słuszna - dowiedzieliśmy się, że radca groził śmiercią w imieniu polskiej mafii zagranicznemu kontrahentowi. Nie były to osoby, które w efektywny sposób mogłyby promować polską gospodarkę czy pomagać polskim biznesmenom we wchodzeniu na rynki zagraniczne - podkreślił prezes PAIiH.
Mieliśmy przypadek osoby, która pracując na placówce według naszej wiedzy wyłudzała podatek VAT, to znaczy przedstawiała fałszywe faktury w kraju zamieszkania i odzyskiwała z tego tytułu nienależny jej podatek. Ówczesne kierownictwo Ministerstwa Gospodarki o tej sprawie wiedziało, natomiast na pół roku, czy rok schowało ją do szuflady i sprawa wypłynęła ponownie, kiedy ja byłem za to odpowiedzialny. Skierowałem sprawę do prokuratury, okazało się, że jest rozwojowa, to znaczy prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie nie jednej, tylko kilku osób. Tego rodzaju sytuacje się niestety powtarzały - zaznaczył Pisula.
Wśród osób zatrudnionych w WPHI, jak podkreślił prezes, byli też pracownicy Ministerstwa Gospodarki, "którzy przed emeryturą po prostu jechali sobie tam dorobić".
Pisula dodał, że są takie placówki WPHI w krajach europejskich, "gdzie po godzinie 14 nie można się już dodzwonić, bo tam nikt już nie pracuje, albo pan radca sam nie odbiera telefonu, jeśli słuchawki mu do ręki nie poda sekretarka".
Były to dość dobrze płatne miejsca pracy, daleko od Warszawy, czyli trudno było weryfikować, co się tam naprawdę dzieje. Z tych 49 WPHI, które miały się zajmować promocją gospodarki, sensownie działało naprawdę bardzo niewiele - ocenił Pisula. Postanowiliśmy z tym skończyć raz na zawsze, większość tych osób wróci do Polski, nie będziemy zajmowali się ich dalszym zatrudnieniem, muszą sobie dać radę same na rynku - podkreślił prezes PAIiH.
Pisula podkreślił, że kierowana przez niego Polska Agencja Inwestycji i Handlu jest odpowiedzialna za reformę polskiej dyplomacji handlowej.
Ta reforma polega m.in. na odejściu od dotychczasowego modelu Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji (WPHI). To są wydziały, które podlegały jednocześnie MSZ i Ministerstwu Gospodarki, aktualnie Ministerstwu Rozwoju. Z tego wynikała m.in. słabość ich działania. To znaczy kadry były z Ministerstwa Gospodarki przez wiele lat rządzonego przez PSL, z drugiej strony nadzór nad nimi był rozłożony pomiędzy dwie instytucje, pomiędzy Ministerstwo Gospodarki i MSZ - tłumaczy.
Prezes PAIiH ocenił, że o ile odpowiedzialność za to, kto i jak pracował na tych placówkach
"ponoszą urzędnicy Ministerstwa Gospodarki i kierownictwo Ministerstwa Gospodarki, zwłaszcza w ostatnich 8 latach, to trzeba też pamiętać, że to była sieć, która działała w ramach działalności MSZ".
Nie słyszałem wówczas o głosach płynących z MSZ, że trzeba to zmienić. Mam wrażenie, że model działania tych placówek być może jakoś się zgrywał z tym, co w tamtych czasach robiła również polska dyplomacja, która też nie uchodziła za bardzo efektywną - dodał.
Obecnie trwa rekrutacja do nowej dyplomacji handlowej. W ciągu 3 lat ma powstać całkowita nowa sieć przedstawicielstw Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu z całkowicie inną filozofią działania.
PAP SZSZ