Informacje

Mieszkańcy Indii bojkotują Coca-Colę i Pepsi na rzecz kokosa

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 19 marca 2017, 08:46

    Aktualizacja: 19 marca 2017, 08:46

  • Powiększ tekst

Stowarzyszenie handlowców i sklepikarzy z południowych stanów Indii, liczące 6 tys. firm i 1,5 mln członków, ogłosiło bojkot Coca Coli i Pepsi. Ich zdaniem fabryki światowych koncernów są winne suszy. W zamian proponują miejscową wodę sodową lub mleko kokosa.

Radżu Kumar wyjmuje z mobilnego wózka chili i czarną sól. Mieszankę błyskawicznie wrzuca na dno przygotowanych wcześniej szklanek. Zaraz w ruch idzie drewniany wyciskacz do limonek i szpikulec do lodu z pojemnika schowanego wewnątrz wózka.

Teraz gwóźdź programu - banta, woda sodowa w butelkach o grubszej szyjce z przewiązaną na szczycie szklaną kulką zamiast kapsla. Radżu wprawnym ruchem wbija kulkę do środka butelki i obraca fontannę buzującej sodówki w stronę szklanek. Napój trzeba tylko zamieszać i gotowe!

"To się nazywa bantawallah!" - emocjonuje się Mohan Sharma, który mierzył czas całej operacji - kilkanaście sekund. "Prawdziwy mistrz sodówki ze starego Delhi" - uśmiecha się, spoglądając na wąską uliczkę prowadzącą w stronę największego meczetu miasta, Jama Masjid.

Banti lub goti, które w języku pendżabskim i hindi oznaczają szklaną kuleczkę, był kiedyś najpopularniejszym napojem na indyjskie upały. Patent na oryginalne zamknięcie należy do Hirama Codda, który wymyślił je w drugiej połowie XIX w.

"Na południu Indii na ten napój mówi się +panneer soda+" - tłumaczy Johnathan Koshy. W języku tamilskim "panneer" to esencja różana. Uliczni mistrzowie wody sodowej oprócz ostrych przypraw i soli w innych wersjach dodają też imbir i kminek.

Kiedyś wszyscy to pili, aż na początku lat 90., wraz z otwarciem się kraju na kapitalizm, przyszła Coca-Cola i Pepsi - dodaje Koshy, który pochodzi z południowego stanu Kerala.

Tamtejsze największe stowarzyszenie handlowców zastanawia się właśnie nad bojkotem zachodnich napojów. Fala protestów idzie z sąsiedniego Tamilnadu i Karnataki.

Nie ma coli, nie ma pepsi! - 1 marca plakaty z przekreślonymi butelkami zachodnich napojów zawisły w wielu sklepach w Madrasie, na południu Indii.

Tysiące sklepów w Tamilnadu przestały sprzedawać colę, mimo że dystrybutorzy oferowali trzy do pięciu skrzynek za darmo przy zakupie dziesięciu.

Organizatorzy protestu - izba handlowców zrzeszająca 6 tys. firm i 1,5 mln członków - ogłosili, że światowi giganci biorą wodę z rzeki Thamirabarani i są winni suszy w Tamilnadu, która dotyka tamtejszych rolników.

Strach padł na szefostwo obu światowych korporacji, ponieważ Indusi wypijają rzekę słodkich napojów z gazem. Indyjski rynek rośnie średnio o kilkanaście procent rocznie, a jego wartość szacuje się na 4,9 mld dol.

Pepsi i Coca-Coli mają 96 proc. udziału w sprzedaży napojów gazowanych w Indiach.

Na początku lat 90. wszystko, co z Zachodu, musiało być lepsze - oceniają zgodnie Koshy i Sharma.

Wcześniej Indie chroniły swoją gospodarkę przed zakusami zagranicznych inwestorów i stawiały na rozwijanie socjalistycznej gospodarki. Działalność prywatnego biznesu obłożona była absurdalnymi pozwoleniami na dosłownie wszystko. Nawet sprowadzenie maszyny do fabryki, nie mówiąc już o rozpoczęciu produkcji, wymagało pozwolenia odpowiedniego ministerstwa. Eksperyment się jednak nie udał i Indie weszły na ścieżkę kapitalizmu.

Pierwszy raz Coca Cola i Pepsi pojawiły się w Indiach w latach 50., ale szybko wycofały się z rynku, gdy na ich działalność nałożono zbyt wiele ograniczeń. Po kilkudziesięciu latach, już w nowych warunkach, wróciły do Indii, stawiając fabryki w całym kraju.

Niemal z miejsca fabryki wywołały protesty. Ludzie demonstrowali przeciw zatruwaniu wody przez Coca Colę w Plachimadzie w stanie Kerala, Mehdigandżu i Hapurze w stanie Uttar Pradesh oraz Kala Derze w Radżastanie. W tych miejscowościach hodowcy tracili swoje stada, a rolnicy uprawy, bo fabryki zużywały zbyt wiele wody gruntowej.

Przypadek Plachimady w 2003 roku zdobył rozgłos na świecie, gdy BBC przeprowadziła własne śledztwo i odkryła, że woda była zanieczyszczona ciężkimi metalami, w tym ołowiem. Dopiero w 2010 roku indyjski Sąd Najwyższy zasądził odszkodowanie dla rolników.

Zarzut nadmiernego zużywania wody usłyszały odziały Coca Coli i Pepsi w Tamilnadu. Tutaj jednak Sąd Najwyższy w Madrasie uznał, że inne fabryki zużywają sporo więcej wody z rzeki Thamirabarani. Sędziowie Selvam i Kalaiyarasan pytali, dlaczego wnioskodawcy wybrali akurat te dwie zachodnie firmy i oddalili pozew jako wybiórczy.

Zagraniczne firmy są na południu Indii na cenzurowanym - ocenia Sibi Arasu, dziennikarz zajmujący się m.in. kwestią rzek i bezpieczeństwem żywnościowym w stanie Tamilnadu. "Rzeczywiście, jednym z powodów suszy jest przemysł, ale protesty mają związek z falą nacjonalizmu w tym regionie - podkreśla.

Tymczasem organizatorzy protestów zamiast zachodnich napojów proponują miejscowym wodę sodową panneer lub mleczko kokosowe. Kokos, nazywany przez naukowców naturalnym antybiotykiem, rzeczywiście jest skarbem natury.

Na podst. PAP

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych