Informacje

fot. Wikimedia Commons
fot. Wikimedia Commons

Generał Roman Polko: "Relacje z sąsiadami bywają trudne, ale trzeba je budować, a nie toczyć wojny"

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 25 marca 2017, 16:33

  • 3
  • Powiększ tekst

"Takich incydentów: zamachów z użyciem noża, broni białej, samochodu etc. nie da się uniknąć, ale trzeba minimalizować ryzyko. Należy też działać w cyberprzestrzeni, aby te wszystkie instrukcje (jak uderzać, jakie środki musi przedsięwziąć zamachowiec, jakiego użyć samochodu) "wypchnąć" z internetu" - mówi w wywiadzie dla wGospodarce.pl były dowódca JW GROM gen. Roman Polko.

Arkady Saulski: Po zamachu w Londynie - nie tak krwawym jak te z Francji czy Niemiec - z czego wynika mniejsza tym razem liczba ofiar? Działalność służb a może prewencyjne operacje wywiadu, odcinające zamachowców od bardziej śmiercionośnych arsenałów?

Gen. Roman Polko: Sami Brytyjczycy to co się wydarzyło określają jako incydent terrorystyczny. Wielka Brytania jest przyzwyczajona do terroryzmu, ale tego klasycznego - "starego typu", który ma swojej struktury i konkretny cel. W historii Zjednoczonego Królestwa poważnym przeciwnikiem było IRA stąd też brytyjskie służby mają odpowiednie systemy i procedury - w tym COBR-ę, Sztab Kryzysowy którego możemy im pozazdrościć.

Infrastruktura tego sztabu zapewnia synergiczne współdziałanie służb w wypracowaniu decyzji na wypadek kryzysu. W Polsce jest niestety wciąż inaczej – oczywiście nie brakuje różnego rodzaju zespołów kryzysowych. Problem w tym, że mamy ich nadmiar, a i tak jeżeli mamy jakieś tragiczne wydarzenie, to powoływany jest doraźny sztab składający się głównie z polityków. Nie wiedząc co się stało, bez obecności zbyt niskich rangą ekspertów by spotykać się w tak dostojnym gronie, toczy się debata i wypracowywane są decyzje, które mają uzdrowić sytuację. Kiedyś podczas jednej z takich debat zwróciłem koledze uwagę na ten absurd i usłyszałem: „Romek, niech oni sobie tutaj pogadają, a my i tak zrobimy swoje”. W Wielkiej Brytanii to wygląda inaczej - sztab na bieżąco analizuje sytuację, i to fachowcy a nie politycy, przedstawiają konkretne rozwiązania, plany działań. Politycy je jedynie akceptują bądź nie – zgłaszając zastrzeżenia. Takich incydentów: zamachów z użyciem noża, broni białej, samochodu etc. nie da się uniknąć, ale trzeba minimalizować ryzyko. Należy też działać w cyberprzestrzeni, aby te wszystkie instrukcje (jak uderzać, jakie środki musi przedsięwziąć zamachowiec, jakiego użyć samochodu) "wypchnąć" z internetu, tak by dostęp do nich był niemożliwy bądź bardzo utrudniony. I pozwólmy, aby bezpieczeństwem w tym zakresie zajmowali się ludzie do tego przygotowani, a niektórzy „dyrektorami” są z zawodu.

Mamy do czynienia z kolejnym zamachem w zachodniej Europie. Z kolei w Polsce, mówiąc potocznie, cisza i spokój. Obywatele czują się bezpieczni, ale czy mimo to nie powinniśmy podejmować działań na przyszłość? Zgodnie choćby z tą amerykańską dewizą "oczekuj nieoczekiwanego"?

Powinniśmy oczekiwać nieoczekiwanego, wraz z liczną grupą policyjnych ekspertów od kilkunastu lat nawołujemy do zmian. Pracując w BBN wraz z grupą oficerów GROM, a w szczególności dzięki pułkownikowi Andrzejowi Kurkowiczowi wypracowana została koncepcja Centrum Antyterrorystycznego z której częściowo skorzystała ABW, ale które wciąż, niestety, nie funkcjonuje tak jak należy. Podczas prac wielokrotnie kontaktowaliśmy się z Brytyjczykami, uczyliśmy się ich rozwiązań i dążyliśmy do tego by podczas zdarzeń o charakterze terrorystycznym w krótkim czasie, w sposób skoordynowany można było wprowadzić do działań wszystkie narzędzia jakimi dysponuje Państwo. Nie tylko policję, służby specjalne, ale także wojskowe jednostki specjalne. Pozytywnie odebraliśmy wejście w życie Ustawy Antyterrorystycznej, ale to dopiero początek drogi. Mamy sporo do zrobienia jeśli chodzi o koordynację służb specjalnych i stworzenia systemu działania systemu anty-terrorystycznego po to aby nie dochodziło do rywalizacji służb i by każdy zespół wiedział co ma robić, jaki ma zakres odpowiedzialności. Osobny problem, to duża wymiana kadr w policji, określana nawet jako czystki, której skutkiem jest odejście ze służby i niechęć do korzystania z doświadczeń ekspertów w zakresie zwalczania terroryzmu. Nie pokonała ich mafią wołomińska czy pruszkowska, a przegrali z „dobrą zmianą”? W kwestiach bezpieczeństwa państwa nie powinniśmy dopuścić do powstania wyrwy i zastępowania doświadczonych oficerów partyjnymi nominatami.

Porozumienie nie "ponad" tylko jakby "pod" podziałami?

Tak! Nie czekajmy aż dotknie nas kryzys by szukać u tych ludzi ratunku. Terroryzm nie dotknął nas tak jak Francję, czy Wielką Brytanię z ich kolonialną przeszłością i związanymi z tym obciążeniami, ale nie jesteśmy odizolowaną wyspą i wszystko jest przed nami.

A nasi rodacy na Wyspach? Terror może skłonić ich do powrotu gdyby zagrożenie odbiło się na gospodarce Zjednoczonego Królestwa?

Powtarzam, że to był incydent o charakterze terrorystycznym. Cztery ofiary śmiertelne, wiele osób rannych, ale to jednak wciąż incydent. Jednak w przyszłości należy spodziewać się najgorszego - zamachu z użyciem broni biologicznej czy zastosowaniem tzw. brudnej bomby. Tutaj już nie ma pytania "czy będzie" tego typu atak tylko "kiedy on nastąpi?". Taki zamach wstrząsnąłby Wielką Brytanią i mógłby skłonić naszych rodaków do powrotu do Polski, bo tutaj czuliby się bezpieczniej. Ale taki atak równie dobrze może mieć miejsce w naszym kraju.

W ostatnim czasie w Polsce toczy się dyskusja na temat obecności w naszym kraju imigrantów z Ukrainy. I dyskusja ta dotyka zarówno aspektu ekonomicznego jak i społecznego, gdy porusza się kwestię rzekomej popularności ruchów banderowskich na Ukrainie. Krytycy przyjmowania imigrantów ze wschodu wskazują, że o ile Europa ma problem z terroryzmem islamskim my możemy mieć problem za kilka lat z terroryzmem banderowskim. To uzasadnione obawy?

Traktuję to jako sukces trolli Władimira Putina: to że udaje mu się na terytorium Polski tak przedstawiać sprawy ukraińskie. Ja mam możliwość częstego kontaktu z Ukraińcami (sam miałem też studentów z Ukrainy) i cenię sobie ten kontakt. Kulturowo Ukraińcy niewiele różnią się od nas. Łatwo nawiązać z nimi kontakt i nie przybywają tu by żyć z zasiłków, ale ciężko pracują. Biznes bardzo ich sobie ceni. Dlatego nie zgadzam się na podgrzewanie nastrojów konfrontacyjnych, wywlekanie problemów z przeszłości i grę na emocjach. Relacje z sąsiadami bywają trudne, ale trzeba je budować, a nie toczyć wojny. Nie zgadzam się też na przedstawianie Niemców w taki sposób jak czyniła to PRL-owska propaganda. Jeśli godzimy się na taki sposób traktowania Ukraińców, Niemców... to skazujemy się na osamotnienie i zaprzeczamy własnemu członkostwu w NATO i UE. Wracając do sedna - tego rodzaju wypowiedzi o zagrożeniu ukraińskim terroryzmem to jest woda na młyn kremlowskiej propagandy i w tym działaniu chodzi o to by skłócać dwa państwa, które mają szansę budować jak najlepsze relacje. A Ukraina jest naturalnym buforem między Polską a Rosją i im silniejsza i bardziej stabilna ekonomicznie będzie Ukraina, tym lepiej dla naszego bezpieczeństwa.

Rozmawiał Arkady Saulski.

Powiązane tematy

Komentarze