Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Generał Roman Polko: Mamy bardzo dobre relacje z Turcją. Warto je wykorzystać

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 9 sierpnia 2016, 10:33

  • Powiększ tekst

Pucz w Turcji będzie miał o wiele dalsze reperkusje niż może nam się wydawać, jednak jest też szansą dla Polski. Dlaczego? O tym mówi w wywiadzie dla wGospodarce.pl były dowódca jednostki specjalnej GROM, generał Roman Polko.

Arkady Saulski: Turcja dysponuje drugą, jeśli chodzi o siłę, armią w NATO, jest naszym sojusznikiem w tej strukturze. Czy zawirowania polityczne w Turcji wpłyną na sytuację militarną, priorytety NATO?

Generał Roman Polko: Z pewnością wpłynie to na bezpieczeństwo Sojuszu i Polski. W świecie globalnym zagrożenia z Turcji odbijają się i na nas. Jako Sojusz uznaliśmy flankę południową za bardzo ważną, ponieważ to tam właśnie Turcja i jej armia są naturalną barierą przed napływem radykalnego islamu. Z kolei Unii Europejskiej Turcja pomaga w opanowaniu fali migrantów - zostały podpisane stosowne umowy. A dla USA to kwestia baz wojskowych znajdujących się na terytorium tego kraju, przeznaczonych do wypadów lotnictwa i prowadzenia działań przeciwko Daesh.

Po puczu stały się dwie rzeczy - po pierwsze armia utraciła poparcie społeczeństwa, a to jest kluczowe do jego działania. Po drugie - została mocno przerzedzona aresztowaniami i zwolnieniami. Mimo potęgi w postaci uzbrojenia i liczebności, armia została tym samym osłabiona i w tym kontekście osłabiony został Sojusz. Nie wspominając już nawet o oskarżeniach w stosunku do USA, które według niektórych miało wspierać pucz. Brzmi to absurdalnie, jednak tego typu zarzuty kładą się cieniem na stosunkach w NATO. I na ustalenia szczytu w Warszawie.

Zostańmy chwilę przy tych oskarżeniach. Turcja od pewnego czasu zmienia swoją politykę, wkrótce ma odbyć się pierwsze od czasu zestrzelenia rosyjskiego samolotu spotkanie prezydenta Erdogana z prezydentem Putinem. Turcja więc może nie zmienia frontu, ale pokazuje NATO, że może grać na więcej niż jednym fortepianie, jeśli chodzi o relacje dyplomatyczne?

Turcja ze względu na swoje położenie geopolityczne musi rozmawiać z wieloma partnerami, także z Rosją. Takie wydarzenie jak owe kontakty z Putinem wynikają z chęci pokazania Amerykanom i Europie, że Turcja ma pole manewru, może wiele zrobić i tak naprawdę podniesienia na wyższy poziom licytacji swojej pozycji po to, aby Europę i USA skłonić do jeszcze większych ustępstw na rzecz samego Erdogana.

Z drugiej strony historia pokazuje, że w dłuższej perspektywie musi dojść do zderzenia Rosji i Turcji, geopolityka jest bowiem nieubłagana i w tamtym regionie może istnieć tylko jedna potęga. Gdy Turcja była potężnym Imperium Osmańskim, Ruś była zaledwie słabym państewkiem, jednak z czasem, gdy Rosja nabierała sił, doprowadziła do złamania tureckiej potęgi w bitwie pod Czesmą w wieku XVIII. Teraz także musi nastąpić jakieś przeciąganie liny. Jak odbije się to na bezpieczeństwie Polski?

Turcja ma interesy, priorytety, które niekoniecznie idą w kierunku takim jak interesy Sojuszu w tamtym rejonie. Gdy NATO liczy na większą walkę z Daesh, Turcja koncentruje się na zwalczaniu Kurdów, jako głównego zagrożenia. To jest coś, co poniekąd łączy Erdogana z Putinem, który też deklaruje walkę z Daesh, ale tak naprawdę chce tylko zachowania strefy wpływów w rejonie. To może prowadzić do tymczasowej współpracy Rosji i Turcji, porozumień, ale też jest spory obszar konfliktów i sprzeczności.

W jaki sposób przełoży się to na bezpieczeństwo Polski? Gwarantem bezpieczeństwa Polski jest silna struktura NATO i te ustalenia ostatniego szczytu mówiące o wzmocnieniu flanki wschodniej i południowej były niewątpliwym sukcesem o sporym znaczeniu dla Polski. Teraz mamy wstrząsy w Turcji i w Europie - zamach w Nicei, sytuacja w Turcji, pucz. Ucierpimy o tyle, że to, co udało nam się uzyskać (a nie było to łatwe), czyli większe skoncentrowanie uwagi na flance wschodniej, teraz zeszło na dalszy plan. Kłopoty Turcji, jeśli będą eskalowały, także na to wpłyną.

Z pewnością taki wytrawny gracz jak Putin, jeżeli dostrzeże jakikolwiek wyłom w solidarności, słabość Sojuszu skoncentrowanego na kierunku południowym i zapominającym o flance wschodniej, nie będzie miał oporów i wątpliwości przed wykorzystaniem tego. Stąd tak ważna jest nasza pozycja i nasze działania dyplomatyczne, które muszą doprowadzić do tego, by ustalenia szczytu były realizowane i żeby kolejne kroki związane z ustaleniami były podejmowane.

Czyli nie jesteśmy w tej sytuacji bezbronni? Nasza dyplomacja może działać, a nie tylko opierać się na ustaleniach globalnych graczy?

Warto podkreślić, że mamy bardzo dobre relacje z Turcją. Sama Turcja jest rozchwiana, i nie chodzi tylko o sam stłumiony pucz czy krwawe rozprawy, które się tam zapowiadają. Po masowych aresztowaniach w wojsku, policji, prokuraturze i wśród sędziów to państwo przestaje działać. I to jest problem, który widać w aspekcie społecznym. Gdy nie ma mechanizmów, to bandyci mają się dobrze, a potencjalni terroryści mają większą swobodą działania, nie wspominając już o tym, że nikt nie będzie przejmował się imigrantami.

Polska, i nie mówię tu już tylko o turystach, którzy pozostają głusi na komunikaty MSZ, patrząc strategicznie (tak jak powinien myśleć Sojusz) ma kilka szans. Nasz kraj ma tradycję dobrych relacji z Turcją, warto przypomnieć, że kiedy byliśmy zniewoleni, w Turcji zawsze pytano "czy przybył poseł z Lechistanu?". Te relacje są dobre i myślę, że w tym aspekcie możemy być czynnikiem łagodzącym, prowadzącym rozmowy i stabilizującym. Czynnikiem, który z innej flanki będzie prowadził rozmowy z prezydentem Erdoganem.

Sytuacja w tym obszarze geopolitycznym jest niesłychanie skomplikowana i złożona. Trudno znaleźć tu dobre rozwiązania. Sam nie mogę wyjść ze zdumienia, gdy dowiaduję się, że w Iraku do władzy ma szansę dojść al Sadr, jest już kandydatem na premiera. Z drugiej strony nasze oddziały specjalne będą szkolić armię Iraku. Paradoks polega na tym, że 10 lat temu myśmy z ludźmi Sadra walczyli i to oni byli sprawcami terrorystycznych zamachów na siły koalicji. Teraz będziemy mu szkolić żołnierzy. Casus Saddama Husajna i bin Ladena znowu ma miejsce.

To rzeczywiście skomplikowany geopolityczny węzeł.

Zachód zwykle popełnia błąd (oby jednak go nie popełnił tym razem), który polega na załataniu "dziury" tu i teraz, bez spojrzenia strategicznego, przewidywania konsekwencji danej decyzji. A taka krótkowzroczność się szybko później mści.

Skoro jesteśmy w tym obszarze - prezydent Erdogan od dłuższego już czasu szachuje UE i USA tym "kurkiem z migrantami", który raz "przykręca" raz "odkręca", osiągając taką polityką swoje cele. Co będzie w tej chwili? Ogarnięta szałem rozliczeń Turcja rzeczywiście straci kontrolę nad migrantami czy jednak prezydent Erdogan skorzystał na tym puczu najmocniej i będzie teraz miał jeszcze silniejszą pozycję, jeśli chodzi o kartę imigrancką w negocjacjach z UE?

Z pewnością będzie miał jeszcze mocniejszą pozycję i będzie tym grał, jeśli pozwoli mu się tym grać. Rozdygotana i osłabiona wyjściem Wielkiej Brytanii Unia Europejska powinna sama ponieść odpowiedzialność za bezpieczeństwo swoich granic, to już najwyższa pora. Nie może wiecznie przenosić tych zadań na samych Turków. Czasem zimny prysznic pomaga, świadomość w UE odsuwania od siebie odpowiedzialności na rzecz Turcji (która miała być receptą na problemy w Europie) - to się przydaje.

Erdogan będzie też zmierzał w innym politycznym kierunku. Z pewnością przecież pojawią się po puczu problemy gospodarcze, które prezydent będzie chciał rekompensować pieniędzmi z UE za powstrzymywanie fal uchodźców, regulując wspomniany "kurek z uchodźcami".

"Kurek z uchodźcami" będzie zatykał pieniędzmi z Unii Europejskiej?

Dokładnie tak! Im więcej pieniędzy, tym szybciej go "przytka", im mniej pieniędzy, tym go bardziej "odkręci". Prezydent Erdogan ma świadomość jak bardzo ważną pozycję na mapie zajmuje Turcja i w takim zakresie będzie tym grał po to, by uzyskać poparcie dla realizacji swoich celów we własny sposób. I będzie też liczył na kompletnie zamknięcie oczu Zachodu na to, w jaki sposób wprowadza autorytarne rządy.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych