Kempa: Premier Szydło konsekwentnie buduje politykę migracyjną i pokazuje całej Unii Europejskiej, że można pomagać uchodźcom na zewnątrz kraju
Premier Beata Szydło pokazuje całej UE, że można pomagać uchodźcom "na miejscu"; pieniądze są przekazywane, chociażby z rezerwy budżetu państwa; skala pomocy to już ponad 100 mln zł - powiedziała we wtorek szefowa kancelarii premiera Beata Kempa.
Kempa powiedziała w Polskim Radiu 24, że polityka państwa w zakresie migracji jest polityką odpowiedzialną. Jak mówiła, kierunek w tym zakresie nakreślił w 2015 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński, który jasno wypowiedział się ws. polityki ówczesnej premier Ewa Kopacz. "Była wyraźnie zwolenniczką relokacji uchodźców i kwot, które narzucała nam Unia" - powiedziała Kempa.
Dodała, że również "twarda polityka" szef MSWiA Mariusza Błaszczaka to "stanowisko w interesie bezpieczeństwa Polaków"
Kempa podkreśliła, że premier Szydło konsekwentnie buduje politykę migracyjną i pokazuje całej Unii Europejskiej, że można pomagać uchodźcom na zewnątrz kraju.
"I podpisuje kolejno takie środki pomocowe, chociażby z rezerwy budżetu państwa, ostatnia pomoc była na poziomie 3 mln zł. Ta pomoc już jest w zakresie ponad 100 mln zł przekazywana, realnie pomaga się dzieciom, kobietom. W tej chwili mamy już dowody na to, są przysyłane listy, są przysyłane kolejne dokumenty i podziękowania, które pokazują, że ta pomoc jest realnie niesiona bardzo dużej ilości osób chociażby w Syrii" - powiedziała Kempa.
Jak dodała, że ta pomoc jest niesiona poprzez stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w potrzebie czy też wspólnie z Niemcami, z innymi narodami. "Naprawdę realnie możemy pomagać tam na miejscu" - powiedziała Kempa.
We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Grecji. Rząd Ewy Kopacz zaakceptował unijną decyzję o podziale uchodźców, docierających do Europy. Polsce miało przypaść ponad 6 tys. uchodźców. Termin na zakończenie relokacji wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.
PAP/ as/