Unia Europejska traci wpływy na świecie - zyskuje USA
Mieszkańcy państw UE za najbardziej wpływowe państwo lub instytucję świata uważają Stany Zjednoczone, a Unię plasują z reguły daleko za Chinami i Rosją - wynika z badania przeprowadzonego we wszystkich państwach Unii na zlecenie węgierskiego ośrodka Szazadveg.
54 proc. badanych wskazało na USA jako najbardziej wpływowe państwo świata. Była to odpowiedź wybierana najczęściej we wszystkich państwach UE, przy czym zwolennicy tego poglądu najbardziej dominowali na Cyprze, w Grecji (po 71 proc. wskazań) i Rumunii (66 proc.), a w najmniejszej przewadze byli w Irlandii (44 proc.), Belgii (45 proc.) i Wielkiej Brytanii (46 proc.).
Za drugie pod względem wpływów państwo świata we wszystkich krajach UE uznano Chiny (26 proc. wskazań), a za trzecie Rosję (8 proc.). Unię Europejską wybrało tylko 5 proc. badanych. Ankietowanych proszono o wybranie jednej z czterech opcji. Można też było odmówić odpowiedzi lub zadeklarować, że się nie wie.
Stosunkowo najczęściej wskazywano na Chiny jako najbardziej wpływowe państwo we Włoszech (34 proc.), Irlandii (33 proc.), Belgii i Hiszpanii (31 proc.). Jedynym państwem, gdzie Rosję uznano za bardziej wpływową od Chin, była Bułgaria, gdzie na Rosję padło 24 proc., a na Chiny 17 proc. głosów.
Tylko w czterech państwach uznano, że Unia Europejska jest bardziej wpływowa od Rosji: w Danii, Hiszpanii, Portugalii i na Malcie.
W Polsce rozkład głosów był następujący: USA 62 proc., Chiny 22 proc., Rosja 9 proc., UE 3 proc.
W sondażu poproszono także o ocenę zjawiska globalizacji w gospodarce. Ankietowani przychylali się raczej do opinii, że jest ono dobre (48 proc.) niż złe (37 proc.) dla ich państw.
Polska należała do państw oceniających globalizację w gospodarce najbardziej pozytywnie. 65 proc. badanych uznało, że jest ona dobra dla naszego kraju, a tylko 19 proc., że zła.
Zwolennicy poglądu, że globalizacja w gospodarce wpływa negatywnie na sytuację w ich krajach, byli w przewadze w 10 państwach - najbardziej w Grecji, Francji i na Łotwie. Do grupy tej należały też Węgry, gdzie 45 proc. ankietowanych oceniło globalizację w gospodarce negatywnie, a 38 proc. pozytywnie.
Respondentów poproszono też odpowiedź na pytanie, czy zgadzają się z poglądem, że firmy w ich krajach powinny przenosić produkcję do państw, gdzie jest tańsza siła robocza, nawet jeśli spowoduje spadek liczby etatów w kraju.
Przeważająca większość (79 proc.) wybrała odpowiedź przeczącą, a tylko 14 proc. - twierdzącą. Różnice w opiniach były bardzo niewielkie, odsetek odpowiedzi przeczących wahał się od 70 do 93 proc.
W sondażu zapytano ankietowanych też o sprawę, która od dłuższego czasu jest tematem politycznym na Węgrzech - czy raczej zgadzają się, czy też raczej nie zgadzają, że "zagranicznym siłom politycznym albo gospodarczym należy pozwolić wpływać na wewnętrzne sprawy w twoim kraju poprzez NGO".
Przecząca odpowiedź na tak sformułowane pytanie dominowała (61 proc.) we wszystkich państwach. Twierdząco odpowiedziało na nie 20 proc. ankietowanych. Polska - obok Hiszpanii i Portugalii - należała do państw, gdzie odpowiedzi twierdzących było stosunkowo najwięcej (32 proc., 57 proc. przeczących).
Na Węgrzech 71 proc. ankietowanych odpowiedziało przecząco na powyższe pytanie, a 21 proc. twierdząco.
Władze Węgier od dłuższego czasu ostro krytykują finansistę George'a Sorosa, któremu zarzucają m.in. stymulowanie nielegalnej imigracji do Europy oraz chęć ingerowania w wewnętrzne sprawy Węgier za pośrednictwem organizacji pozarządowych. W zeszłym tygodniu weszła też w życie ustawa nakazująca organizacjom korzystającym ze wsparcia z zagranicy informowanie o tym władz.
Sondaż na zlecenie ośrodka Szazadveg przeprowadziła od 10 kwietnia do 31 maja firma badania rynku i opinii publicznej Millward Brown na próbie 28039 obywateli państw UE (co najmniej po 1000 ankietowanych w każdym z krajów). Margines błędu dla całej ludności UE wyniósł 1 proc., a dla niektórych krajów do 3,2 proc.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska
PAP/ as/