Komisja Europejska przyznaje, że nie może nic zrobić Polsce. Ale nadal grozi
Komisja Europejska na posiedzeniu w środę nie będzie podejmowała żadnych decyzji w sprawie Polski - poinformował jej rzecznik Margaritis Schinas. Dodał, że KE ma wiele narzędzi, by wpływać na sytuację w naszym kraju, a nie tylko procedurę praworządności.
Schinas mówił na wtorkowej konferencji prasowej, że Komisja z wielkim zaniepokojeniem obserwuje wydarzenia w Polsce, ale ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości nie są jeszcze obowiązującym prawem. Szef KE Jean-Claude Juncker jeszcze w ubiegłym tygodniu zdecydował, że jego zastępca Frans Timmermans ma przedstawić na cotygodniowym posiedzeniu kolegium komisarzy informacje dotyczące rozwoju wydarzeń w naszym kraju w kontekście przyjęcia przez Sejm ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.
Na środę nie przewidziano konferencji prasowej wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa. Do dziennikarzy po kolegium wyjdą wiceszef KE odpowiedzialny za miejsca pracy i wzrost gospodarczy Jyrki Katainen oraz komisarz ds. rynku wewnętrznego Elżbieta Bieńkowska, którzy będą mówili o zagrożeniach hybrydowych. To oni krótko zreferują przebieg posiedzenia, w tym punkt dotyczący Polski.
"To pierwsza dyskusja na podstawie oceny sytuacji, która rozwija się w Polsce. Jak wiecie, mamy do czynienia z projektami ustaw w procesie legislacyjnym. Sądzę, że dla pierwszego wiceprzewodniczącego ważne jest zaprezentowanie oceny sytuacji kolegium. Jutro nie jest moment na decyzje, bo jak powiedzieliśmy, te wydarzenia się rozwijają" - powiedział rzecznik Komisji.
Dodał, że komisarze podejmą decyzję ws. następnych kroków w zależności od wydarzeń w Warszawie i wyników środkowej dyskusji. Z jego słów wynika, że Komisja wróci do sprawy, gdy sytuacja się "wykrystalizuje", czyli zakończony zostanie proces legislacyjny dotyczący wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Wprawdzie parlamentarne prace nad ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa już się zakończyły, ale prezydent ich jeszcze nie podpisał. We wtorek Sejm pracuje nad projektem PiS o Sądzie Najwyższym. Projekt wpłynął do Sejmu w ubiegłą środę wieczorem. Przewiduje m.in. trzy nowe izby SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku "z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości".
Wszystkie te zmiany obserwuje Komisja. Źródła unijne wskazują, że przed jakąkolwiek decyzją konieczna będzie dogłębna analiza zawartych w nich reguł.
Wysokiej rangi urzędnicy nie wykluczają jednak rozpoczęcia wobec Polski klasycznej procedury o naruszenie prawa UE. Ta - w odróżnieniu od procedury praworządności, która jest de facto zablokowana - może się skończyć sprawą w Trybunale Sprawiedliwości.
Rzecznik KE wskazywał, że jest jasne rozróżnienie między obecną procedurą praworządności dotyczącą poprzednich kwestii (m.in. Trybunału Konstytucyjnego) i tym, nad czym Komisja będzie dyskutowała w środę, czyli nowymi wydarzeniami. "Nie zgadzam się, że stara procedura jest zablokowana, ona się toczy. Jeśli chodzi o nowe wydarzenia, (...) Komisja dysponuje różnymi instrumentami, by zająć się tą sytuacją" - podkreślił Schinas.
W poniedziałek szefowie pięciu frakcji w Parlamencie Europejskim grupujących zdecydowaną większość europosłów wezwali Komisję Europejską do działania w tej sprawie i jasnego wskazania, jakie będą konsekwencje przyjęcia przepisów dotyczących wymiaru sprawiedliwości przez Polskę. PE chce również, by KE wezwała Komisję Wenecką Rady Europy do pilnej oceny regulacji.
"Zawsze blisko pracujemy z Radą Europy i Komisją Wenecką. Odnotowujemy list, który został podpisany przez szefów frakcji Parlamentu Europejskiego. Nie mam wątpliwości, że ten list będzie częścią analiz, które Komisja musi przeprowadzić jutro" - zaznaczył Schinas.
PAP/ as/