Informacje

Fot. Mainrc/sxc.hu
Fot. Mainrc/sxc.hu

Niemieckie roszczenia pogrążą Polaków?

Leszek Pietrzak

Doktor historii, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.

  • Opublikowano: 8 czerwca 2013, 20:45

  • 4
  • Powiększ tekst

Masowe roszczenia ze strony naszych zachodnich sąsiadów mogą w przyszłości nieść za sobą poważne konsekwencje – nie tylko dla polskiego budżetu, lecz także dla pozycji międzynarodowej Polski.

O sprawie niemieckich roszczeń zrobiło się głośno w ostatnim czasie, gdy do Starostwa Powiatowego w Olsztynie wpłynęły cztery nowe wnioski obywateli Niemiec, dotyczące wypłaty odszkodowań za porzucone w Polsce mienie.

Mają prawo do majątków?

We wszystkich przypadkach sprawa dotyczy tzw. późnych przesiedleńców z Polski, obecnie obywateli Niemiec, którzy zamieszkiwali tereny województw północnej i zachodniej Polski i w latach 70. i 80, mając niemieckie pochodzenie, zdecydowali się wyjechać do RFN. Teraz, po latach postanowili odzyskać utracone majątki, bądź uzyskać odszkodowanie od państwa polskiego.

W ich staraniach nie stanowi przeszkody to, że po przyjeździe do RFN – zgodnie z umową pomiędzy RFN a PRL – otrzymywali od niemieckiego rządu rekompensaty za pozostawione w Polsce mienie. Zdaniem wielu polskich prawników takich wniosków w najbliższym czasie będzie coraz więcej. W ich ocenie obecne polskie prawo nawet ułatwia składanie takich wniosków. Takie głosy padły również na zorganizowanej (3 czerwca br.) w Olsztynie konferencji pod tytułem: „Roszczenia niemieckie na Ziemiach Odzyskanych”.

W trakcie olsztyńskiej konferencji Lech Obara, z Ruchu Prawników przeciwko Niemieckim Roszczeniom Rewindykacyjnym, podkreślił, że niemieckim wnioskodawcom w ich staraniach pomaga ustawa z 2007 r. o ujawnieniu w księgach wieczystych prawa własności nieruchomości Skarbu Państwa oraz jednostek samorządu terytorialnego. De facto, jego zdaniem, wskazuje ona na to, kto poprzednio posiadał te majątki. Właśnie dzięki temu potomkowie przesiedleńców, czy ich spadkobiercy dowiadują się, o jakie majątki mają w polskich sądach walczyć.

W ubiegłym roku niemieccy wnioskodawcy zyskali kolejny ważny argument w swoich roszczeniach. Sąd Najwyższy uznał, że niemieccy spadkobiercy mają prawo do majątków w Polsce. W swojej wykładni stwierdził bowiem, że potomkowie osób, które po wojnie zadeklarowały polską narodowość, zachowali prawa do majątków w Polsce mimo swojego późniejszego wyjazdu do Niemiec i utraty polskiego obywatelstwa.

Prekursorzy niemieckich roszczeń

Prawdziwym symbolem roszczeń niemieckich przesiedleńców stała się Agnes Trawny, która w latach 70. wyjechała do Niemiec z mazurskich Nart. Jej dom i ziemia przeszły wówczas na własność Skarbu Państwa, który następnie przekazał go w zarząd Lasom Państwowym, a te ulokowały w nim rodziny robotników leśnych – Moskalików i Głowackich. Ówcześni urzędnicy nie zmienili jednak adnotacji w księgach wieczystych i przez lata to Trawny figurowała jako właścicielka domu i ziemi.

Po latach sądowej batalii w 2005 r. przed Sądem Najwyższym Trawny odzyskała ojcowiznę. W 2006 r. Trawny wystąpiła o eksmisję Moskalików i Głowackich, a potem pobierała od nich opłatę za bezumowne korzystanie z nieruchomości. Głowaccy i Moskalikowie dobrowolnie wyprowadzili się z domu w Nartach wiosną 2011 r. Rok później z roszczeniami wobec Trawny wystąpiła rodzina Głowackich, która domagała się od niej 210 tys. zł odszkodowania, z tytułu nakładów, jakie ponosiła przez 30 lat na utrzymanie domu. Sprawa nadal toczy się przed Sądem Okręgowym w Olsztynie.

Przypadek Trawny został szeroko nagłośniony w niemieckich mediach, które zachęcały swoich obywateli do podjęcia starań odzyskania utraconego mienia lub stosownego odszkodowania od państwa polskiego, powołując się na przykład Trawny.

W konsekwencji w Polsce pojawili się kolejni obywatele Niemiec, z podobnymi roszczeniami, którzy zaczęli wygrywać sprawy przed polskimi sądami.

Będą kolejne wyroki

W marcu 2013 r. Sąd Okręgowy w Olsztynie wydał korzystny wyrok dla Alojzego P. – obywatela Niemiec zamieszkałego w Nauheim, którego rodzina w 1977 r. wyjechała do Niemiec, zostawiając ok. 19 hektarów gospodarstwa w Spręcowie pod Olsztynem. Alojzy (Alois) P. jest jednym z pięciorga spadkobierców rodziny, która pozostawiła w Polsce mienie. Olsztyński sąd przyznał mu 222 300 zł odszkodowania, plus odsetki. Pozwany Skarb Państwa, reprezentowany przez Starostwo Powiatowe w Olsztynie, w wyniku zasądzonego wyroku musi też zapłacić ponad 20 tys. zł kosztów procesu.

Ten sam sąd w Olsztynie rozpatrywał w marcu br. sprawę Ursuli K. – dawnej mieszkanki Kaplityn koło Barczewa, która w latach 70. również wyemigrowała do Niemiec, zostawiając 20-hektarowe gospodarstwo, przejęte następnie przez Skarb Państwa. Olsztyński sąd orzekł, że Niemka ma dostać 555 tys. zł rekompensaty. W tym wypadku występująca z roszczeniem Ursula K. nie mogła ubiegać się o zwrot gospodarstwa, ponieważ jego obecny właściciel jest wpisany do księgi wieczystej i chroni go rękojmia. Już niebawem przed sądami północnej i zachodniej Polski zapadną kolejne wyroki w sprawach wniesionych przez obywateli niemieckich. Wszystko wskazuje na to, że ich rozstrzygnięcia będą również pomyślne dla niemieckich obywateli.

Co dalej z roszczeniami?

Polska przespała czas, aby przygotować się do rozwiązania problemu niemieckich roszczeń. Winę za taki stan rzeczy ponoszą przede wszystkim władze, które nie zawarły odpowiednich zapisów w Traktacie z 1991 r. o dobrym sąsiedztwie polsko-niemieckim. Ale jeszcze gorsze jest to, że przez kolejne lata nikt nie podjął żadnych działań w tym zakresie. Dzisiaj nawet nie wiadomo, ile nieruchomości w Polsce jest zagrożonych niemieckimi roszczeniami.

W województwie warmińsko-mazurskim, gdzie problem ten wydaje się największy, dopiero teraz zwrócono się do rządu z pilnym wnioskiem o przyznanie dodatkowego miliona złotych na przejrzenie ksiąg wieczystych. Ma to dać odpowiedź na pytanie, ile nieruchomości ma nieuregulowany status własnościowy. Szacuje się jednak, że tylko na Warmii i Mazurach problem ten może dotyczyć 20 tysięcy ksiąg wieczystych.

Polski rząd nadal marginalizuje problem niemieckich roszczeń, co wydaje się dziwne, zwłaszcza w sytuacji coraz gorszego stanu finansów naszego państwa. Problem niemieckich roszczeń może je jeszcze bardziej zrujnować. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem zupełnej bierności rządu Donalda Tuska w tej sprawie są zapewne obawy przed pogorszeniem stosunków z Niemcami.

Jeszcze gorsze jest to, że sami dajemy niemieckim obywatelom narzędzia do skutecznego zaspokojenia ich roszczeń. Dziwne jest to z jeszcze jednego powodu. Otóż Polacy – Zabużanie – mają ogromne problemy z odzyskaniem swoich dóbr czy odszkodowań za nie, natomiast państwo polskie otworzyło obywatelom Niemiec szeroką drogę do spełnienia roszczeń.

Już dzisiaj wydaje się pewne, że w sytuacji, gdy Polska nie będzie w stanie wypełnić zobowiązań wynikających z orzeczeń krajowych sadów w tej sprawie, strona niemiecka podniesie ten problem na forum UE. To na pewno spowoduje poważne konsekwencje dla Polski na arenie międzynarodowej.

Dr Leszek Pietrzak

Autor jest dr. historii, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.


Źródło: Gazeta Finansowa

Powiązane tematy

Komentarze