Referendalna porażka - nie dało się odwołać władz przez słabą frekwencję
Niedzielne referenda w sprawie odwołania rządzących Wodzisławiem Śląskim i Koniecpolem (Śląskie) oraz rad miejskich w tych miastach są nieważne z powodu niewystarczającej frekwencji.
Prezydent Wodzisławia Mieczysław Kieca i burmistrz Koniecpola Józef Kałuża zachowają więc stanowiska, choć zdecydowana większość osób biorących udział w obu referendach chciała zmian władz w swoim mieście. Jak poinformowała w nocy przewodnicząca Miejskiej Komisji ds. Referendum w Wodzisławiu Śląskim Adrianna Tatarczyk - Makówka, frekwencja w głosowaniu w sprawie odwołania prezydenta wyniosła 14,95 proc., zaś rady miejskiej - 14,92 proc.
Dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Częstochowie Andrzej Jedyk podał, że w Koniecpolu frekwencja w głosowaniu w sprawie odwołania burmistrza wyniosła 25,1 proc., a rady miejskiej 25,12 proc.
Referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich jest ważne w przypadku, gdy udział w nim wzięło nie mniej niż 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu. W Wodzisławiu Śląskim uprawnionych do głosowania było 39 tys. 329 osób. W głosowaniu w sprawie odwołania prezydenta zagłosowało 5810 osób, a rady miejskiej 5788 osób. Aby referendum było ważne powinno to być odpowiednio 7763, a rady - 10700. Za odwołaniem prezydenta zagłosowało 5423, przeciw - 387 osób. Za odwołaniem rady opowiedziało się 5437 osób, przeciw było 351.
W Koniecpolu do tego, aby referendum było ważne zabrakło niewiele - 512 głosów do odwołania prezydenta i 508 w przypadku rady miejskiej. Liczba uprawnionych do głosowania to 8471. Odwołania burmistrza chciało 2032 osoby, a rady miejskiej - 1973 osoby.
(PAP)