Zapowiada się sukces Baltic Pipe
Dzięki zamówieniu odpowiednio dużej zdolności przesyłowej projekt Baltic Pipe wszedł na szybką ścieżkę realizacji - powiedział prezes PGNiG Piotr Woźniak. Jak dodał, podpisanie umów przesyłowych potwierdza utrzymanie projektu w tym trybie.
Dzięki zamówieniu odpowiednio dużej zdolności przesyłowej projektowanego połączenia gazowego, już w lipcu 2017 r., projekt Baltic Pipe wszedł na tzw. „fast track” (szybką ścieżkę) realizacji. Podpisanie umów przesyłowych przez PGNiG z dwoma operatorami - Gaz-Systemem i Energinet w styczniu 2018 r. potwierdza ostatecznie utrzymanie projektu w tym trybie. Wszędzie tam, gdzie pozwolą przepisy, część procedur (np. budowlane, środowiskowe) będzie wykonywana równolegle – powiedział Woźniak.
Przypomniał również, że za początek budowy przyjmuje się podjęcie ostatecznej decyzji inwestycyjnej (FID). Obaj operatorzy zapowiadają ją przed końcem 2018 roku.
To jest kluczowy projekt dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, więc przyjęty termin realizacji traktujemy jako nieprzekraczalny. Wszystkie zaangażowane strony wykazują maksimum dobrej woli, aby w 2022 roku ogłosić zakończenie inwestycji z powodzeniem. Gazociągiem popłynie gaz, który pochodzić będzie między innymi z własnego wydobycia PGNiG na Norweskim Szelfie Kontynentalnym i na Morzu Północnym. Zasilanie gazociągu Baltic Pipe własnym gazem gwarantuje najlepsze warunki dostaw do Polski - wyjaśnił Woźniak.
To już trzecie podejście do budowy gazowego połączenia z Norwegią (poprzednio w latach 1999-2001 i 2006-2007 - PAP). Tym razem, dzięki wsparciu polskich władz, zaufaniu ze strony polskich, duńskich i norweskich partnerów, inwestycja Baltic Pipe jest prowadzona zgodnie z harmonogramem - podkreślił.
Baltic Pipe ma mieć techniczną przepustowość na poziomie 10 mld m sześc. rocznie. W styczniu PGNiG podpisało z Gaz-Systemem i Energinet 15-letnie umowy na przesył gazu. Według spółki, ich wartość to ok. 8,1 mld zł.
Prezes Woźniak zapytany, czy koszty Baltic Pipe wpłyną na wysokość taryf, ocenił, że „taryfa na sam gaz raczej spadnie niż wzrośnie, ponieważ nasz własny gaz ze złóż norweskich jest zdecydowanie konkurencyjny”. Jak dodał, taryfy przesyłowe natomiast będą kalkulowane, tak jak w przypadku istniejących połączeń z Morza Północnego do Danii, Francji, Niemiec, Belgii i Wielkiej Brytanii.
W UE obowiązują taryfy strefowe (typu exit-entry). Im więcej gazu wchodzi i wychodzi z danej strefy, tym jednostkowe koszty przesyłu są niższe - wyjaśnił prezes PGNiG.
Dzisiaj, dysponując założeniami kosztów budowy i eksploatacji Baltic Pipe, możemy z pewnym przybliżeniem określić ten wpływ, ale powodzenie tej inwestycji daje perspektywę niższych kosztów. Dodatkowo, projekt Baltic Pipe uzyskał dofinansowanie ze środków unijnych (CEF), co także obniża koszty, poprawia efektywność inwestycji i odpowiednio obniża taryfę - zaznaczył.
Jak dodał, PGNiG w razie potrzeby może służyć różnego rodzaju pomocą operatorom, ale zgodnie z zasadami III pakietu energetycznego UE tylko operatorzy przesyłu odpowiadają za realizację Baltic Pipe.
Moglibyśmy włączyć się w inwestycję na Morzu Północnym i Norweskim Szelfie, jeśli będzie taka potrzeba na przykład przy podłączaniu złóż, na które mamy koncesje wydobywcze. Potrzebujemy wtedy wezwania ze strony operatorów - podkreślił.
Zauważył, że zgodnie z III pakietem, operatorzy przesyłowi finansują się z taryf, w związku z czym mają bardzo wysoką zdolność kredytową.
Baltic Pipe składa się z pięciu głównych elementów: połączenia systemu norweskiego na Morzu Północnym z systemem duńskim, rozbudowy trasy przesyłu przez Danię, tłoczni gazu na duńskiej wyspie Zelandia, podmorskiego gazociągu międzysystemowego z Danii do Polski wraz z terminalem odbiorczym oraz rozbudowy polskiego systemu przesyłowego. Cała trasa przesyłu ma zgodnie z planami ruszyć 1 października 2022 roku.
Niektóre warianty trasy gazociągu na dnie Bałtyku przebiegają przez obszar, na którym nie zostały rozgraniczone wyłączne strefy ekonomiczne Polski i Danii. W ostatnią środę wznowiono polsko-duńskie negocjacje w sprawie delimitacji. Jak podał polski MSZ, polskiej delegacji przewodniczył wiceminister Piotr Wawrzyk, który po spotkaniu ocenił, że odbyło się ono w dobrej atmosferze, a strony zgodziły się co do kontynuowania rozmów eksperckich.
Liczymy, że nierozwiązana od 40 lat kwestia uzgodnień dotyczących rozgraniczenia wyłącznych stref ekonomicznych zostanie przez Polskę i Danię rozstrzygnięta w duchu dobrosąsiedzkich relacji, wszak nasze kraje są dziś sojusznikami w UE i NATO oraz blisko współpracują w licznych projektach w regionie Morza Bałtyckiego. Pomocna może okazać się utrwalona praktyka stosowania międzynarodowego prawa morza - powiedział Wawrzyk, cytowany przez MSZ.
Ministerstwo przypomniało, że znajdująca się na południe od Bornholmu tzw. „szara strefa” jest wynikiem nakładających się na siebie roszczeń Polski i Danii, zgłoszonych jeszcze w latach 70-tych XX w.
Na podst. PAP