Prawie pół tony kokainy w rosyjskiej ambasadzie!
Rosja dementuje, że jej poczta dyplomatyczna miała być wykorzystana w przemycie niemal 400 kg kokainy - powiedziała w sobotę rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Wcześniej argentyńska policja zarekwirowała imponującą partię kokainy – 389 kilogramów (warte ok. 60 mln dolarów) w budynkach należących do ambasady Rosji w Argentynie. Skonfiskowano narkotyki rozłożone starannie w małych paczkach i zapakowane w walizki, które miały opuścić Buenos Aires jako uprzywilejowany bagaż dyplomatyczny. Cel podróży: Moskwa. Zatrzymano pięciu podejrzanych o ustanowienie tego kanału przerzutu narkotyków. Zatrzymano 6 osób
Śledztwo wszczęto już w 2016 roku, gdy rosyjski ambasador w Argentynie skontaktował się z lokalnymi służbami, by donieść po próbie przemytu pocztą dyplomatyczną 16 walizek kokainy z ambasady w Buenos Aires.
W trakcie wspólnego bezprecedensowego, wspólnego dochodzenia policji argentyńskiej i rosyjskiej, służby podmieniły kokainę na białą mąkę, gdy walizki znajdowały się nadal w ambasadzie.
Podrzucono też nadajniki GPS do walizek, których celem podróży była Rosja - powiedziała Patricia Bullrich, argentyńska minister ds. bezpieczeństwa.
Wskutek śledztwa zatrzymano argentyńskiego policjanta rosyjskiego pochodzenia oraz innego obywatela Ameryki Południowej. Pozostali zamieszani w proceder zostali aresztowani w Moskwie. Jeden z liderów szajki zbiegł. Strona rosyjska twierdzi, że nie był dyplomatą, a pracownikiem technicznym ambasady. Tyle z oficjalnych informacji.
Wiadomo, że jednym z zatrzymanych pracowników ambasady jest jej księgowy Ali Abjanov. Jedak domniemany mózg operacji, znany jako „Senior K”, pozostaje na wolności.
W mediach pojawiły się sugestie, że ładunek z kokainą poleciał do Moskwy z Nikołajem Patruszewem, szefem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (dawniej KGB), który w grudniu 2017 (a więc rok po odkryciu kokainy w ambasadzie) odwiedził Buenos Aires specjalnym samolotem. Służba prasowa Rady zdementowała te rewelacje.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa podkreśliła, że narkotyki nie były przewożone pocztą dyplomatyczną. Jednak według argentyńskiej prasy, wspomniany ten zwolniony, „techniczny” pracownik ambasady miał poprosić, aby jego dobytek – w tym pozostawione w ambasadzie walizki – dostarczyć mu pocztą dyplomatyczną do Moskwy.
Wypełnione już mąką odgrywającą rolę kokainy bagaże zapakowano na pokład samolotu Patruszewa. Nie wiadomo, dlaczego rosyjski MSZ i Rada Bezpieczeństwa wypierają się udziału w przesyłce kontrolowanej.
Dane pozyskane przez media z z podsłuchiwanych rozmów Iwana Blizniuka - argentyńskiego policjanta rosyjskiego pochodzenia, który miał kupić kokainę i zaaranżować ten transport oraz „przechowanie” w ambasadzie - ze współpracownikiem „technicznym” wynikało, że szefem szajki szmuglującej koks z Argentyny do Europy jest wspomniany „senior/pan K”.
„Senior K” to najprawdopodobniej Andriej Kowalczuk, obywatel Niemiec, z pochodzenia Rosjanin.
„K” miał początkowo dobre układy z ambasadorem Coronellim, lecz potem wszedł z nim w konflikt. „K” za przyzwoleniem ambasadora korzystał z przywileju przekraczania granicy na dyplomatycznych papierach, bez kontroli. W końcu ambasador odmówił.
Nagrani rozmówcy wyrażali przekonanie, że „K” przewoził już wcześniej narkotyki w bagażu dyplomatycznym. W rozmów wynika też, że „K powoływał się na duże wpływy w rosyjskiej dyplomacji. W innej rozmowie, miał stwierdzić, że ambasador Coronelli miał być odwołany, a jego miejsce miał zająć człowiek, z którym „K” ma dobre kontakty.
„Obywatel K” mieszkał w Berlinie, ale udało mu się zbiec i nie wiadomo gdzie przebywa obecnie. Rozesłano za nim list gończy.
Argentyńska gazeta „Infobae”, powołując się na źródła w policji, napisała, że próba przerzucenia partii narkotyków do Europy nie była jedyną operacją tego rodzaju: „Istnieją podejrzenia, że rosyjskie samoloty dyplomatyczne, latające z Urugwaju, były wykorzystywane do tego rodzaju przewozów od 2013 roku”. Według niepotwierdzonych danych, z Urugwaju do Rosji zrealizowano co najmniej dwie dostawy koksu, korzystając z kanału dyplomatycznego.
Reuters, Twitter, Telegraph,mw