PODRÓŻE NA WEEKEND: A może wpaść do Kazimierza…
Kazimierz Dolny nad Wisłą urzeknie każdego. Na niewielkich wzniesieniach stoją drewniane bądź kamienne domy, nawiązujące stylem do góralskiego klimatu. A wrota miasta otwiera promenada, wzdłuż której trwają od wieków stare spichlerze, pełniące dziś zgoła odmienną funkcję, zapewniając bazę hotelową napływającym gościom.
Spichlerzy stoi tu kilka. Każdy opowiada swoją historię z wątkami kupieckich rodów i szacunku do zboża. Na szczególną uwagę zasługują Spichlerz Feuersteina z XVI w. z późnorenesansowym szczytem czy Spichlerz Ulanowskich, w którym obecnie mieści się Muzeum Przyrodnicze. Nie sposób przeoczyć tych budowli. Nic dziwnego, że kiedyś miasto to nazywano drugim Gdańskiem. Okazałe spichlerze i handel zbożem spławianym Wisłą, przyczyniły się do znacznego rozwoju Kazimierza.
W centrum jest kameralny, aczkolwiek gwarny rynek, otoczony malowniczymi kamienicami, zwłaszcza renesansowymi kamienicami Przybyłów, bogato zdobionymi płaskorzeźbą i attykami. Podobna do nich jest Kamienica Celejowska znajdująca się poza rynkiem, w której obecnie znajduje się muzeum. W starych klimatycznych kamieniczkach znajduje się wiele galerii. Piękne obrazy i rzeźby nie pozwalają przejść tędy obojętnie. W końcu Kazimierz Dolny to mekka artystów i twórców.
Nad rynkiem góruje piękny kościół farny św. Jana Chrzciciela. Nieco dalej wznosi się zamek. Piaskowe mury zamkowej budowli mienią się w słońcu i zapewniają rozległy widok na kazimierską okolicę, urzekające miasto i rzekę.
Niedaleko zamku od wieków trwa wieża obronna, nieco ukryta pośród lasów i nowo powstających domostw, świadczących o nieustannym rozwoju miasta.
Kazimierz Dolny od wieków związany był z ludnością żydowską, co dokumentują zapisy z XI-wiecznych ksiąg, kiedy osada o nazwie „Wietrzna Góra”, która należała do zakonników benedyktynów z Lublina, zamieszkiwana była przez Żydów. Istniała tu wówczas pierwsza drewniana synagoga.
Dziś na tyłach rynku mieści się synagoga z zegarem słonecznym na bocznej ścianie. Widnieje tam też tablica pamiątkowa, której treść brzmi: „Ku czci trzech tysięcy polskich obywateli żydowskiej narodowości, dawnych mieszkańców Kazimierza Dolnego, zamordowanych przez okupanta hitlerowskiego w czasie II wojny światowej„. To jedna z pamiątek licznej żydowskiej społeczności, jaka zamieszkiwała niegdyś to miasto. Dziś świadczą o tym przejmujący kirkut — nowy cmentarz żydowski, który zbudowano z kilkudziesięciu macew, nagrobnych płyt. Z fragmentów uszkodzonych nagrobków utworzono lapidarium. W czasie okupacji stanowił ścianą egzekucyjną, na której naziści mordowali Żydów i Polaków.
Z synagogą związana jest legenda ufundowania bożnicy przez Króla Kazimierza Wielkiego, którą zbudowano z kamieni pochodzących prawdopodobnie ze Ściany Zachodniej w Jerozolimie zaś parochety, bogato zdobione kotary, uszyła sama Estera. Bożnica była darem króla dla ukochanej Estery.
Skarby natury to kolejne atrakcje Kazimierza. Przyjemnością będzie spacer wąwozem lessowym Korzeniowy Dół, znajdującym się w Kazimierskim Parku Krajobrazowym. Korony drzew wysoko nad głowami zamykają przestrzeń, a żywe korzenie na wysokości ludzkich oczu wiją się i plączą pomiędzy sobą, udowadniając, że drzewa tworzą swoje społeczności, wzajemnie się wspierając i dzieląc zasobami matki ziemi.
Wypiekane tu słodkie koguciki, niemal ganiają gości po kazimierskim rynku. Sprzedawane są w formie ciasta bądź piszczącej zabawki. Jednak prawdziwy kogut jest tylko jeden! W 2015 roku opatentowano wzór koguta i nabyć je można w wersji z plecionką z ciasta lub bez a prawo do wypieków otrzymało Stowarzyszenie Kupców i Przedsiębiorców z Kazimierza Dolnego.
Z drożdżowym kogucikiem wypiekanym ze specjalnej mąki, aby zachował kilkudniową świeżość, również związana jest ciekawa legenda. Podobno bardzo dawno temu pojawił się nad ziemiami Lubelszczyzny diabeł, który zachwycony widokami postanowił się osiedlić w wąwozie pod miastem. Jego przysmakiem stał się lokalnie hodowany drób. Niestety, szybko okazało się, że łapczywość diabła sprawiła, iż został tylko jeden kogut, który, by ratować życie, sprytnie ukrył się w pobliskiej jaskini. Lokalni zakonnicy, aby zatuszować zapach ptaka, skropili wejście do jaskini wodą święconą, skutecznie odstręczając i przepędzając z miasta nachalnego diabła. Uratowany kogut opuścił kryjówkę i dumnie spacerował po kazimierskim rynku. Odtąd ciasto z jego podobizną przypomina wszystkim starego, mądrego nielota.
Do kazimierskich smaczków z pewnością należy posąg psa znajdującego się na rynku, który trzeba pogłaskać po nosie na szczęście. Historii o nim jest tak wiele, że nie sposób przytaczać. Wiadomo, że pies nazywał się Werniks i przewodził wszystkim kazimierskim psim ulicznikom. Pozował też twórcy posągu mimo leciwego wieku. Jest to też pierwszy pomnik kundelka w Polsce.
Spacerować po okolicy można bez ustanku, jednak liczne restauracje i kawiarenki przyciągają w swe progi smakowitymi kąskami. Zjawiskowe plenery, nietuzinkowa zabudowa, kamienne uliczki i malwy zdobiące lokalne ogródki, to raj dla naszej wyobraźni.
Andżelika Przybek