Symbole przedsiębiorczości, czyli "Ludzie interesu w przedwojennej Polsce"
Postacie finansisty Antoniego Jaroszewicza, właściciela pierwszego letniska w Gdyni, czy warszawskiego cukiernika Jana Wedla przypomniane zostały w książce Marii Barbasiewicz "Ludzie interesu w przedwojennej Polsce". Stali się oni symbolami przedsiębiorczości odradzającej się II Rzeczypospolitej.
Przedstawicielem sektora finansowego o nietuzinkowym życiorysie był Antoni Jaroszewicz. Wzbogacił się jeszcze w Rosji carskiej pośrednicząc w dostawach dla armii. W powojennej Polsce stworzył sieć przedsiębiorstw gospodarczo-finansowych m.in. pierwsze letnisko w Gdyni, był współwłaścicielem znanego uzdrowiska w Druskiennikach (obecnie południowa Litwa), powołał również Polsko-Francuskie Towarzystwo "Aurora-Film" i w stołecznej kamienicy przy ul. Karowej urządził centrum rozrywki z teatrem kameralnym, kinem i sceną dla artystów.
Jako człowiek zamożny lubił luksus - sprowadzone z zagranicy wyposażenie jego dziewięciopokojowego apartamentu w centrum stolicy kosztowało 100 tys. dolarów. Zdobiły je dzieła Chełmońskiego, Canaletta i Kossaków. Później zamieszkał w willi na Mokotowie przerobionej przez znanego architekta Lecha Niemojewskiego, a wśród jego znajomych był sam marszałek Józef Piłsudski.
Powszechnie znanym przemysłowcem reprezentującym gałąź cukierniczą był Jan Wedel. Spadkobierca rodzinnej firmy, gdzie można było kupić "torty i ciastka, kakao i czekoladę, cukierki we wszystkich odmianach i smakach" oraz wielkanocne mazurki i marcepanowe owoce na choinkę. Przedsiębiorstwo posiadało fabrykę przy ul. Szpitalnej z przylegającą kamienicą ze sklepem fabrycznym i nadal istniejącą pijalnią czekolady. Jan Wedel kontynuował rodzinną tradycję. Wybudował nową fabrykę na Pradze m.in. z nowoczesnymi aparatami próżniowymi do gotowania karmelu.
Dbał o pracowników tworząc dla nich przy fabryce stołówkę, łaźnię i gabinety lekarskie, salę teatralno-widowiskową i klub sportowy, a dla ich dzieci - żłobek i przedszkole. Kupił także tereny obok obecnego Parku Skaryszewskiego na ogródki pracownicze. Był zręcznym handlowcem - do czekolady "Kinowej" dodawał zdjęcia aktorów, produkował czekoladowe zabawki, jego słodyczami delektowała się załoga "Daru Pomorza", a firmowy papier do pakowania projektowała znana artystka Zofia Stryjeńska.
Nieco mniej znanym twórcą nadal istniejącej firmy produkującej jedwabie z Milanówka był Henryk Witaczek. Wspólnie z siostrą Stanisławą upowszechnili hodowlę jedwabników, z którą zapoznali się w obecnym gruzińskim Tbilisi, gdzie trafili podczas I wojny. Po odrodzeniu Rzeczpospolitej wrócili do kraju i w podwarszawskim Milanówku założyli Centralną Doświadczalną Stację Jedwabniczą. Obok placówki szybko powstał zakład tkacki. Działalność poparło państwo organizując m.in. szkółki morwowe w nadleśnictwach i tworzenie wzdłuż torów kolejowych żywopłotów z morw.
Firmę Witaczków odwiedził sam prezydent Ignacy Mościcki, a polski jedwab stał się popularny. Zakład produkował m.in. chusteczki szczęścia masowo kupowane przez studentów przed egzaminami, a z jedwabiu milanowskiego wyprodukowano balon stratosferyczny "Gwiazda Polski" i balony na międzynarodowe zawody o puchar Gordona Benetta.
Tych kilku przedwojennych ludzi interesu to zaledwie fragment bogatej tradycji polskiego przemysłu w dwudziestoleciu. Stanowią jednak przykład kreatywności i innowacyjności ówczesnych przedsiębiorców, których efekty niekiedy przetrwały do dnia dzisiejszego.
Książka "Ludzie interesu w przedwojennej Polsce" wydana została przez Wydawnictwo Naukowe PWN.
(PAP), on