Unia nie zabije transportu międzynarodowego?
Przegłosowanie na forum Komisji Transportu Parlamentu Europejskiego wyłączenia z dyrektywy o delegowaniu transportu międzynarodowego i tranzytu to wygranie jednej z bitew i jest szansa, że w przyszłości przyniesie trwałe efekty - poinformował we wtorek minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
W poniedziałek wygrana została jedna z bitew. Komisja Transportu Parlamentu Europejskiego przegłosowała stanowisko komisji, które w sposób jednoznaczny opowiada się za tym, ażeby z dyrektywy o delegowaniu wyłączyć transport międzynarodowy i tranzyt - powiedział Adamczyk. - Mam nadzieję, że dalsze konsekwentne współdziałanie, dalsza współpraca w tym zakresie przyniesie ostateczne efekty - dodał.
W poniedziałek europosłowie Komisji ds. Transportu Parlamentu Europejskiego poza wyłączeniem operacji transportu międzynarodowego spod dyrektywy o delegowaniu pracowników, przyjęli również zasadę dotyczącą kabotażu, wydłużając czas wykonywania operacji tego typu z 5 do 7 dni.
Minister Adamczyk wyraził też nadzieję, że „stosunkowo szybko” przyjęte zostanie wspólne stanowisko ministrów transportu państw Unii Europejskiej w tej sprawie, co pozwoli na decyzje ze strony Parlamentu Europejskiego dotyczące dyrektywy o delegowaniu.
Przyjęcie jak najszybciej wspólnego stanowiska ministrów transportu państw Unii Europejskiej w zakresie dyrektywy o delegowaniu daje szanse, że jeszcze w tej kadencji Parlamentu Europejskiego możemy osiągnąć ostateczne porozumienie i te przepisy mogą być przyjęte - powiedział Adamczyk. - Jeżeli nie stanie się to stosunkowo szybko, to należy brać pod uwagę, że w kwietniu przyszłego roku mamy ostatnie posiedzenie Parlamentu Europejskiego i Parlament Europejski może nie znaleźć czasu na to, żeby ostatecznie przyjąć wynegocjowane przepisy - dodał.
Ekspert Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców (OCRK), Kamil Wolański wyjaśnia, że droga do przyjęcia tej wersji przepisów jest jeszcze daleka. Dalsze prace nad przepisami odbywać się będą w ciągu najbliższych tygodni.
Przypomina on, że procedura legislacyjna Unii Europejskiej opiera się bowiem na uzgodnieniu tekstu aktu prawnego przez trzy instytucje: Parlament Europejski, Radę Unii Europejskiej i Komisję Europejską. Zaakceptowane przez Komisję Transportu teksty muszą zostać zatwierdzone przez Parlament Europejski i wówczas będą jego oficjalnym stanowiskiem, poprzedzającym rozmowy z Radą Europejską.
To będzie najtrudniejszy etap negocjacji. W Radzie bowiem, jak powszechnie wiadomo, zasiadają przedstawiciele krajów „starej Unii”, którzy mają odmienne zdanie, jeżeli chodzi o zakres stosowania dyrektywy o delegowaniu w sektorze transportowym - wyjaśnia Wolański.
PAP, MS