Polska i 10 unijnych krajów przeciwko płacy minimalnej w transporcie
Kraje Europy Środkowo-Wschodniej i Malta wystąpiły do KE w sprawie niemieckich i francuskich przepisów o płacy minimalnej, które uderzają w przewoźników z naszego regionu świadczących usługi na Zachodzie. Apelują o przeciwstawienie się protekcjonizmowi.
Z inicjatywy Polski sprawa ta będzie poruszana w Luksemburgu na wtorkowym spotkaniu unijnych ministrów odpowiedzialnych za transport. Szef resortu infrastruktury Andrzej Adamczyk ma zwracać uwagę, że regulacje, jakie wprowadziły Niemcy i jakie mają wejść w życie we Francji szkodzą UE.
Będzie to już kolejna interwencja władz naszego kraju w tej sprawie na forum unijnym. Niemieckie przepisy MiLoG obowiązują od 1 stycznia 2015 roku, francuskie - Loi Macron wejdą w życie 1 lipca 2016 roku.
Jak poinformowało PAP źródło zbliżone do spotkania unijnych ministrów odpowiedzialnych za transport, z inicjatywy Czech do komisarz UE ds. transportu Violety Bulc wystosowany został we wtorek list 11 krajów członkowskich w tej sprawie.
W piśmie Słowenii, Węgier, Litwy, Bułgarii, Łotwy, Słowacji, Estonii, Czech, Rumunii, Polski, a także Malty zwraca się uwagę na problemy dla sektora transportowego, jakie mogą wynikać z podejścia Francji i Niemiec.
Czytaj także: Oszustwa na 110 mln zł, 22 osoby oskarżone. Mafia paliwowa przed sądem
Sygnatariusze pisma zaznaczyli, że tendencje jakie obserwują, "mogą bardzo szybko spowodować znaczącą fragmentację rynku wewnętrznego i odejście od jednolitego europejskiego obszaru transportu".
"Regulacje dotyczące płacy minimalnej i inne wymogi na poziomie krajowym, takie jak ustanowienie stałego biura na danym rynku, dostarczanie dokumentów pracowniczych w lokalnym języku, stanowią jednostronną barierę dla międzynarodowego transportu" - podkreślono.
Sygnatariusze zaapelowali do Komisji Europejskiej o "podjęcie środków przeciwko działaniom protekcjonistycznym" i o przepisy, które zabezpieczą efektywne funkcjonowanie sektora transportu drogowego.
Niemiecka płaca minimalna wprowadzona od 1 stycznia ubiegłego roku wynosi 8,5 euro za godzinę. Objęcie nią także zagranicznych kierowców ciężarówek przejeżdżających przez Niemcy tranzytem uderza szczególnie mocno w polskie firmy przewozowe, które mają drugą co do wielkości flotę samochodów ciężarowych w całej UE.
Francuskie przepisy, oprócz wprowadzenia płacy minimalnej, zakładają także m.in. wymóg przygotowania dla każdego wysłanego pracownika zaświadczeń o delegowaniu w języku francuskim, powołania swojego przedstawiciela na terenie Francji, obowiązek przechowywania przez przedstawiciela dokumentacji delegowania pracowników dla danej firmy, a przez kierowcę - zaświadczenia oddelegowania oraz umowy o pracę w kabinie pojazdu.
Polska zwraca uwagę, że regulacje takie stanowią barierę na jednolitym rynku UE i powodują ogromne idące w setki milionów euro koszty.
Zdaniem przewoźników narzucanie kierowcom z innych państw niemieckich i francuskich przepisów o płacy minimalnej to próba wyeliminowania ich ze wspólnego, europejskiego rynku. W ich ocenie to naruszanie zasad uczciwej konkurencji.
Ministerstwo infrastruktury i budownictwa już od dłuższego czasu z niepokojem obserwuje działania Niemiec i Francji. Zdaniem resortu grożą one fragmentaryzacją wspólnego rynku oraz ograniczeniem swobody przepływu towarów i usług.
W lutym 2015 roku, z polskiej inicjatywy, 11 państw członkowskich UE (Polska, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Grecja, Węgry, Litwa, Rumunia, Słowacja i Słowenia) wysłało wspólny list do ministrów pracy oraz transportu Niemiec wyrażający zaniepokojenie zakresem niemieckich przepisów o płacy minimalnej.
Rok temu Komisja Europejska wszczęła formalną procedurę badania zgodności niemieckiej ustawy o płacy minimalnej z prawem UE. Postępowanie trwa, ale Niemcy zawiesiły stosowanie przepisów o płacy minimalnej w odniesieniu do tranzytu wykonywanego przez ich terytorium.
W ubiegłym tygodniu w Warszawie odbył się protest przewoźników przeciwko mającym wejść w lipcu we Francji przepisów o płacy minimalnej i obowiązującym już niemieckim regulacjom w tej sprawie.
Podniesienie tej kwestii na forum unijnych ministrów jest kolejną próbą wywierania presji politycznej na stosujące protekcjonizm państwa, a także na Komisję Europejską, by ta stanęła w obronie zasad jednolitego rynku UE.
(PAP)
Zobacz: Dworzec za 1,7 mld złotych będzie bezużyteczny? O tym zdecyduje Unia Europejska