Informacje

Dajmy prawo polskiej kulturze!

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 4 września 2018, 12:56

  • 0
  • Powiększ tekst

Pozycja w świecie każdego narodu mierzy się wartością jego kultury, dlatego dbałość o nią, o jej bogactwo i jej nowoczesność jest formą, w jakiej wyraża się współczesny patriotyzm. Tak mówił Ryszard Kapuściński podczas Kongresu Kultury Polskiej w 2000 r.

Tymczasem 5 lipca 2018 r. Parlament Europejski niewielką większością głosów opowiedział się przeciwko projektowi Dyrektywy w sprawie praw autorskich, która miała rozwiązać poważny defekt rynku cyfrowego i pomóc milionom polskich oraz zagranicznych twórców w uzyskaniu uczciwego wynagrodzenia za korzystanie z ich utworów przez największe platformy internetowe.

Przed lipcowym głosowaniem w mediach i na portalach społecznościowych pojawiło się wiele publikacji sugerujących, że nowe regulacje są zagrożeniem dla wolności w internecie i podstawowych praw użytkowników. Protestujący posługiwali się hasłami, które były chwytliwe, ale wypaczały rzeczywistość, i to nie tylko stan faktyczny, lecz również zapisy dyrektywy. Błędne, zmanipulowane informacje dostarczane przez firmy lobbingowe wspierane przez wielkie koncerny technologiczne wyspecjalizowane w prowadzeniu tzw. kampanii astroturfingowych utrwalały i nadal utrwalają nieprawdziwe wiadomości o sytuacji, w której w rzeczywistości wartość utworów, zamiast wzbogacać ich twórców, jest wykorzystywana do wzbogacania się przez globalne platformy.

Po wspomnianym głosowaniu prezes Międzynarodowej Konfederacji Związków Autorów i Kompozytorów (CISAC) Jean-Michel Jarre nie krył rozczarowania: „Dzisiaj miliony twórców, którzy od lat prowadzili kampanię na rzecz prawa do uczciwego traktowania i uczciwego wynagrodzenia od wielkich platform internetowych, są głęboko rozczarowane.

Jeszcze bardziej rozczarowuje fakt, że pod wpływem brutalnej kampanii lobbingowej przeciwników używających fałszywych argumentów Parlament Europejski przestał wspierać prawa twórców. Nasza walka o przyszłość naszej kultury i uczciwego, dobrze uregulowanego oraz nowoczesnego internetu będzie trwała”. I trwa, bo podczas lipcowego głosowania posłowie nie zakończyli prac nad reformą prawa autorskiego, uznając, że powinien nad nią głosować cały Parlament Europejski. Podczas wrześniowej sesji plenarnej zaplanowanej na 12 września wszyscy posłowie do PE będą mieli możliwość głosowania nad wnioskiem Komisji Europejskiej w kwestii Dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym.

O poparcie dyrektywy apelują do europosłów polscy twórcy. Do planowanego wrześniowego głosowania odnosi się akcja „Daj prawo kulturze”, której inicjatorem jest Związek Producentów Audio Video zrzeszający polskich wydawców muzycznych. Jak podkreśla Marek Staszewski, pełnomocnik ZPAV: – Dyrektywa o prawach autorskich jest jedynym gwarantem uczciwego i równego traktowania artystów przez giganty technologiczne. Akcję poparło już wielu polskich twórców i wykonawców.

O przyjęcie dyrektywy apeluje również Piotr Rubik, kompozytor i producent muzyczny. Jak mówi: – Decyzja, która zapadnie we wrześniu w Parlamencie Europejskim, będzie kluczowa dla rozwoju i przyszłości Polski oraz Europy, bo od niej będzie zależała przyszłość kolejnych twórczych pokoleń. Nasza kultura to nasza tożsamość, nasza wyjątkowość, ale aby się rozwijała i przetrwała, trzeba ją wspierać i zapewnić twórcom sprawiedliwe wynagrodzenie w przestrzeni cyfrowej. Bez wsparcia ze strony europosłów nie uda nam się zachować naszego dziedzictwa.

Warto i należy podkreślić, że z punktu widzenia internautów nic się nie zmienia: kontrowersyjne i często przywoływane memy, demotywatory, parodie, analizy krytyczne oraz cytaty nie są w żaden sposób zagrożone. Nadal, zupełnie na takich samych zasadach jak dotychczas, możliwe będzie cytowanie do celów takich jak krytyka, recenzja, karykatura, parodia czy pastisz. Co więcej, ich autorzy będą mieli pewność, że ich działalność pozostaje w zgodzie z prawem.

Nowe przepisy nie zmieniają prawa autorskiego – są tylko potwierdzeniem jednorodnej interpretacji zapisów oraz uzupełnieniem wynikającym z konieczności dostosowania do cyfrowej rzeczywistości. Dlaczego? Bo nowe technologie wyprzedzają prawo, a ponieważ je wyprzedzają, to powstają luki, których zlikwidowanie wymaga aktualizacji istniejących przepisów. Dotyczy to także praw autorskich, gdzie z taką poważną luką (ang. Value Gap) mamy do czynienia w przypadku nieuregulowanego wykorzystywania treści kreatywnych, m.in. muzyki, przez wielkie platformy cyfrowe, takie jak amerykański YouTube.

Tego typu portale, których działalność oparta jest na treściach zamieszczanych przez użytkowników, udostępniają nieograniczoną ilość materiałów, w tym polskich utworów i teledysków, osiągając dzięki temu ogromne zyski z reklam czy kont premium. Obecnie nie istnieją żadne instrumenty prawne, które pozwalałyby skutecznie skłonić tego typu platformy do uznania, że polscy twórcy, artyści i producenci mają prawo korzystać z efektów swojej pracy, którą zamieszczają w internecie. Dzięki istniejącej luce prawnej administratorzy wspomnianych platform mogą przerzucać wszelką odpowiedzialność za publikowane treści na użytkowników, którzy je zamieścili. Dlatego właśnie polskim środowiskom twórczym zależy na zmianie tej niekorzystnej sytuacji i wprowadzeniu prawa, które gwarantowałoby uczciwe, jasne reguły rynkowe negocjowania umów licencyjnych na komercyjne wykorzystanie muzyki, również polskiej.

Nowe przepisy nigdy nie dotyczyły cenzury ani ograniczenia wolności słowa w internecie. Przeciwnie: dotyczyły jedynie dopasowania zasad prawa autorskiego do realiów XXI w. i zapewnienia twórcom uczciwych wynagrodzeń, kiedy ich utwory są wykorzystywane w świecie cyfrowym. Rozwiązania zaproponowane w projekcie dyrektywy uniemożliwiają wielkim koncernom internetowym powoływanie się na zapisy prawne, które powstały niemal 20 lat temu, na wczesnym etapie rozwoju internetu, z myślą o hostingowych start-upach. Co więcej, nowe zapisy chronią twórców i twórczość. Nie są skierowane przeciwko użytkownikowi ani w żadnej mierze nie ograniczają jego wolności. Regulują jedynie relacje między właścicielami praw do muzyki a jej dystrybutorami – bo taką de facto funkcję pełnią platformy udostępniające treści zamieszczane przez użytkowników.

Dzięki potwierdzeniu odpowiedzialności niektórych platform za zamieszczane w ich serwisach treści użytkownik będzie miał pewność, że to, co zamieszcza w serwisie, jest objęte licencją uzyskaną od właścicieli praw przez platformę. Innymi słowy, platformy, do których odnosi się dyrektywa, będą musiały uzyskać licencję obejmującą działania podejmowane przez swoich użytkowników, podczas gdy dla samych internautów nic się nie zmieni.

Propozycje zapisów przyjęte przez Komisję Prawną Parlamentu Europejskiego (JURI) to wynik wielomiesięcznych prac, konsultacji i negocjacji, w których brali udział również polscy przedstawiciele. To zrównoważony tekst uwzględniający interesy zarówno użytkowników, jak i uprawnionych podmiotów. W lipcowym głosowaniu przeważyły argumenty manipulacyjnych, siejących panikę kampanii, zarządzanych przez gigantów technologicznych straszących zwykłych użytkowników cenzurą i zamachem na wolność słowa. Tymczasem nowe przepisy dotyczą wyłącznie relacji pomiędzy platformami cyfrowymi a właścicielami praw! Dlatego w nowych przepisach sugerowany jest obowiązek wdrożenia przez administratorów technologii umożliwiających automatyczne rozpoznanie materiałów chronionych i naliczanie wynagrodzeń należnych konkretnym autorom, wykonawcom, producentom muzycznym. Ponadto art. 13 nowej dyrektywy nie będzie miał zastosowania w „całym internecie”, dotyczy on tylko serwisów, które aktywnie wykorzystują i publikują treści zamieszczane przez ich użytkowników.

W projekcie nowej Dyrektywy w sprawie praw autorskich wyraźnie i wprost stwierdza się, że przewidziane w niej nowe instrumenty prawne nie powinny mieć zastosowania np. do: „encyklopedii on-line funkcjonującej na zasadach non-profit” (np. Wikipedii, a zatem zablokowanie jej treści przed głosowaniem 5 lipca było czystą manipulacją!); „dostawców usług w chmurze dla użytku indywidualnego, którzy nie zapewniają publicznego dostępu” (np. Dropbox); „serwisów tworzących oprogramowania typu open source”; „sklepów internetowych, których główną działalnością jest sprzedaż detaliczna towarów fizycznych” (np. Allegro) oraz „repozytoriów edukacyjnych lub naukowych”. Proponowana aktualizacja przepisów znalazła poparcie ponad 2 tys. wykonawców, 20 tys. twórców i 57 europejskich organizacji reprezentujących poszczególne branże kreatywne. To ważne, by Parlament Europejski przyjął tekst regulacji zatwierdzony przez komisję JURI w jak najmniej zmienionym kształcie – tak, aby można było rozwiązać problem ogromnej luki prawnej i zobowiązać platformy opierające swoją działalność na treściach kreatywnych do negocjowania na zasadach komercyjnych licencji na muzykę, dzięki której ich serwisy uzyskują tak ogromne zyski. Rozwiązania przyjęte w projekcie dyrektywy nie są proponowane wyłącznie z myślą o dniu dzisiejszym. Wprowadzając dziś równe szanse twórców, również polskich, w negocjacjach z platformami internetowymi, zagwarantowane prawa mają także artyści kolejnego pokolenia, dla których cyfrowy świat muzyki będzie zapewne tym najważniejszym. Na znaczenie jakie mają zapisy dyrektywy dla przyszłości polskiej kultury zwracają uwagę organizatorzy akcji „Daj Prawo Kulturze”. O poparcie dyrektywy apeluje również Darek Malejonek, kompozytor i wokalista. – Jako muzyk z wieloletnim doświadczeniem widzę od lat jak zmienia się rynek muzyczny. Wiemy wszyscy, że nakłady tradycyjnych płyt kompaktowych spadają z roku na rok. Wyjściem miały być zyski z internetu. Niestety, są one ciągle znikome i stanowią dla większości artystów tylko miły dodatek i to bardzo niewielki. Apelujemy do dystrybutorów internetowych, by bardziej sprawiedliwie dzielili się zyskami, bo rynek muzyczny bardzo podupada, a wielu muzyków zmaga się z brakiem finansów, nie tylko na działalność muzyczna, ale nawet na codzienne życie. Kultura jest najwyższym dobrem każdego społeczeństwa, każdego narodu. To, czy będziemy w stanie skutecznie chronić naszą kulturę, leży teraz również w rękach polskich europosłów. Katarzyna Szczęsna MATERIAŁ POWSTAŁ PRZY WSPÓŁPRACY ZE ZPAV

Powiązane tematy

Komentarze