Ile kosztuje polski paszport w darknecie
Najbardziej chodliwe są dokumenty z Australii. Użytkownicy płacą za nie najwięcej. Popularne są też paszporty obywateli Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Ale jak się okazuje, osoby odwiedzające darknet nie szczędzą również pieniędzy na polskie dowody tożsamości. Za skan polskiego paszportu płaci się ok. 30 dolarów. Za to prawdziwy dowód to nawet 12 tys. dolarów - czytam w money.pl
Jak informuje money.pl w darknecie są „sklepy” z paszportami. Jest całe mnóstwo ofert z dowodami, paszportami czy prawami jazdy. Można kupić zarówno skany dokumentów, jak i oryginały.
Strona wygląda jak zwykły sklep internetowy. Mamy ogłoszenie, informacje o sprzedającym, cenę produktu. Różnica polega na tym, że tu produktem jest dokument.
Ceny zaczynają się od ok. 30 dolarów. Tyle trzeba zapłacić za skan paszportu. Dowód na to, że oferta jest prawdziwa i uwiarygodnienie wystawcy, sprawiają, że cena produktu rośnie o 60 dolarów. Fizyczna podróbka takiego dokumentu jest o wiele droższa. Trzeba na nią wydać ok. 1,5 tys. dolarów. I wreszcie fizyczny paszport prawdziwej osoby to 13,5 tys. dolarów. Dla uwiarygodnienia transakcji sprzedający często dorzuca swoje zdjęcie z wystawianym przedmiotem w dłoni - czytamy w money.pl
Według portalu ceny podawane są w dolarach, ale transakcje odbywają się w kryptowalutach. Głównie bitcoinami lub monero. Środki są wtedy deponowane na giełdach kryptowalut, a tych instytucje nie sprawdzają. Kupujący to na ogół członkowie grup przestępczych. Na pozyskane w ten sposób dokumenty np. otwierają konta bankowe i wypłacają pieniądze.
Money.pl przypomina jednocześnie,że sami pomagamy przestępcom. W hotelach zostawiamy paszporty lub dowody osobiste w recepcji, które skanują dokumenty, ale nie interesujemy się już później co stało się ze skanem. Zawsze lepiej jest więc mieć przy sobie własnoręcznie wydrukowany czarno-biały skan, który dla przestępców jest nieprzydatny.
Cytowany przez money.pl medioznawca Paweł Wieczorek z Uniwersytetu SWPS, przypomina, że nasz dokument może być potrzebny do ewidencji naszego pobytu.
Przeważnie pracownikom wystarczy xero. Jeśli jednak skanują nasz dokument, to pamiętajmy, że nie jest to legalne i możemy się na to nie zgodzić - twierdzi medioznawca.
Kolejny karygodny błąd to fotografowanie dokumentów i umieszczanie zdjęć w mediach społecznościowych. Natomiast, gdy wymieniamy dokument to najlepiej zniszczyć stary egzemplarz. Najgorsze co możemy zrobić to wyrzucić go do śmieci. Do tego dochodzą też sytuacje losowe, jak zagubienie czy kradzież.