Afera łapówkarska w Chinach - zeznaje żona partyjnego prominenta
W drugim dniu procesu oskarżonego o korupcję i nadużycie władzy
byłego prominentnego funkcjonariusza Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Bo Xilaia, jego żona przyznała w nagranym zeznaniu, że Bo musiał wiedzieć o łapówkach, które dostawali członkowie rodziny.
Żona Bo, Gu Kailai, przebywa w więzieniu za zabójstwo w listopadzie 2011 roku brytyjskiego biznesmena Neila Heywooda i próbę zatuszowania tej zbrodni. Skandal, który wybuchł z powodu morderstwa, zrujnował karierę polityczną Bo Xilaia.
Sąd w mieście Jinan w prowincji Shandong (Szantung) na wschodzie Chin, gdzie od czwartku toczy się proces byłego ministra handlu, dziś pokazał na sali sądowej nagranie wideo zeznań jego żony z 10 sierpnia. Zostało ono też umieszczone na mikroblogu trybunału.
Pytana o to, czy mąż wiedział o biletach lotniczych i innych prezentach, np. drogich owocach morza, oferowanych rodzinie przez biznesmena Xu Minga, odparła, że "musiał być tego świadomy". Oskarżonego o korupcję Xu Gu Kailai nazwała wieloletnim przyjacielem rodziny. Dodała, że jej dorosły syn Bo Guagua otrzymał od Xu dwukołowy pojazd elektryczny Segway.
Gdy śledczy naciskał na nią i domagał się szczegółów, kobieta oświadczyła, że poinformowała męża o podarunkach. Na nagraniu Gu jest blada i szczuplejsze niż zwykle.
Według Gu jej mąż będąc szefem miejscowej organizacji KPCh w Dalian na północnym wschodzie kraju pomógł Xu Mingowi kupić m.in. lokalny klub piłkarski.
64-letni Bo Xilai, który do niedawna uważany był za jednego z czołowych kandydatów do Stałego Komitetu Biura Politycznego, czyli do ścisłego kierownictwa chińskiego, jest oficjalnie oskarżony o przyjęcie osobiście lub za pośrednictwem żony i syna łapówki w wysokości 21,79 mln juanów (2,67 mln euro) od dwóch biznesmenów. Jest także oskarżony o sprzeniewierzenie 5 mln juanów (612 tys. euro) ze środków agencji rządowej oraz o nadużycia władzy, które miał popełnić, gdy kierował strukturami KPCh w mieście Chongqing w południowo-zachodnich Chinach. Ich celem było blokowania śledztwa w sprawie zabójstwa, które popełniła jego małżonka.
W czwartek, Bo Xilai odpierał jeden z postawionych mu zarzutów dotyczących korupcji. Mówił, że podczas przesłuchań przyznał, iż jest winny, gdyż wywierano na niego presję i że zrobił to wbrew własnej woli. Utrzymuje, że nie znał biznesmenów i nic nie wiedział o przysługach, które ci mieli robić jego żonie i synowi.
Zakwestionował wiarygodność Gu Kailai, a nawet jej zdrowie psychiczne. Za "groteskowe" Bo uznał jej oświadczenie, z którego wynika, że schował dziesiątki milionów dolarów w rodzinnych sejfach.
Proces Bo już jest określany przez chińskie media jako najgłośniejszy i mający największą polityczną wagę od 30 lat. Według oficjalnych mediów rozprawa ma zakończyć się w piątek, a wyrok spodziewany jest najpewniej na początku września. Na salę sądową nie wpuszczono zagranicznych dziennikarzy. Eksperci oceniają, że werdykt w sprawie Bo Xilaia zapadł jeszcze przed rozpoczęciem procesu.
Gu Kailai została skazana w ubiegłym roku na karę śmierci za zabójstwo Heywooda. Karę następnie zawieszono i będzie ona prawdopodobnie zamieniona na dożywotnie więzienie.
Zabójstwo, dokonane zapewne na tle spraw biznesowych, złamało dobrze rokującą karierę polityczną Bo. Po ujawnieniu oskarżeń przeciwko niemu został wykluczony z KPCh. Upadek Bo Xilaia uważany jest za największe przetasowanie w kierownictwie chińskim od czasu krwawego stłumienia przez wojsko prodemokratycznych demonstracji na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 roku.
Jako szef KPCh w Chongqingu Bo był postrzegany jako potężna i charyzmatyczna postać. W tym liczącym 33 mln mieszkańców obszarze metropolitalnym przeprowadził szeroko zakrojoną kampanię przeciwko przestępczości zorganizowanej oraz obiecywał zmniejszenie przepaści między biednymi a bogatymi. Jednak według analityków jego ambicje przysporzyły mu wrogów, a główne kierownictwo KPCh uważało go za kontrowersyjnego.
(PAP)
jhp/ ap/