Wyrok na El Chapo nie zakończy krwawej wojny
Wyrok skazujący El Chapo Guzmana na dożywotni pobyt w więzieniu kończy ważny etap w amerykańskiej walce z kartelami narkotykowymi z Meksyku. Triumf sprawiedliwości jednak nie oznacza końca samych karteli - spekuluje się, iż Meksyk po wyroku na El Chapo wybuchnie w kolejnej erupcji przemocy.
Według danych Armed Conflict Survey prowadzonych przez International Institute of Strategic Studies to właśnie Meksyk będący południowym sąsiadem USA jest drugim najbardziej krwawym polem bitwy na Ziemi, zaraz po Syrii. Wszystko to z powodu trwającej tam od lat wojny z kartelami narkotykowymi, która rokrocznie pochłania dziesiątki tysięcy ofiar - niemal tyle osób ile ginie w trakcie syryjskiej wojny.
Tylko w 2016 roku w wyniku działań karteli zginęło 23 000 osób. To więcej niż w tym samym roku w Iraku (16 000) czy Afganistanie (17 000) gdzie wciąż trwa wojna z terroryzmem. Specyfika Meksyku jednak jest odmienna od tych zapalnych rejonów globu, bowiem miażdżąca większość ofiar przemocy jest cywilami - często są to dziennikarze albo lokalni politycy, co ma być ostrzeżeniem dla mediów i władz.
Co więcej, jak podkreślają analitycy Bloomberga, meksykańska strefa wojny ma odmienną specyfikę także ze względu na wykorzystywany tam oręż - o ile w Iraku, Syrii czy Afganistanie dominuje broń ciężka, o tyle ofiary konfliktu w Meksyku mordowane są za pomocą zwykłej broni palnej czy - w wypadku wyjątkowego okrucieństwa - przy pomocy broni białej.
Kolejne dane przynosi amerykański Departament Stanu, według którego między 2014 a 2016 rokiem zginęło w Meksyku w wyniku działań karteli 163 obywateli amerykańskich. Od grudnia ubiegłego roku Departament Stanu wydał oficjalne ostrzeżenie dla obywateli USA udających się do Meksyku.
Co więcej, jak podkreśla z kolei amerykańska agencja do spraw walki z narkotykami (DEA) kartele często przekraczają granice Stanów Zjednoczonych i w porozumieniu z mniejszymi grupami przestępczymi prowadzi działalność - tym sposobem narkotyki rozprowadzone przez kartele trafiają do tak odległych od południowej granicy miast jak Chicago, Boston czy nawet Waszyngton.
Kartele jednak stać na tak szeroko zakrojone operacje. Według danych zaprezentowanych przez amerykańskiego senatora Davida Perdue (Republikanin) podczas posiedzenia Komisji ds. walki z narkotykami meksykańskie kartele zarabiają nawet 500 miliardów dolarów rocznie.
500 miliardów dolarów rocznie uzyskiwanych przez kartele z produkcji i przemytu narkotyków z Meksyku do USA czyni kartele firmą większą niż Walmart. To większy biznes niż niektóre z naszych firm.
Z kolei dane ONZ wskazują, iż tylko w 2009 roku produkcja i przemyt narkotyków generowały zysk rzędu 870 miliardów dolarów. Kwota ta stanowiła wtedy 1,5 proc. globalnego PKB. Majątek skazanego wczoraj króla narkobiznesu El Chapo Guzmana wynosił 12 mld dolarów.
Pieniądzę są potężne, co wyjaśnia brutalność narkotykowych wojen mięzy kartelami. Przemoc na terytorium południowego sąsiada USA jest na tyle duża, iż w 2018 roku Departament Stanu wydał dokument przestrzegający przed wyjazdami do Meksyku. Chodzi szczególnie o stany Tamapulipas, Sinaloa, Colima, Michoacan, Guerrero, w których przemoc jest największa. Co ważne stan Guerrero był przez długi czas niezwykle popularny wśród turystów, także tych z Polski.
Kartele narkotykowe stale się profesjonalizują. Już teraz DEA wskazuje na stosowanie przez narkobiznes najnowocześniejszych technologii teleinformatycznych, kartele też są uzbrojone w najnowocześniejszą broń, niejednokrotnie dysponując większą siłą ognia, niż lokalna policja meksykańska czy działająca na terenie całego kraju Policja Federalna.
Skazanie legendarnego szefa kartelu Sinaloa Joaquina El Chapo Guzmana jest ważnym zwycięstwem w walce z narkobiznesem, jednak analitycy nie mają wątpliwości, iż Meksyk czeka erupcja przemocy gdy pozostali na wolności bossowie karteli zaczną walkę o wpływy na dawnych terytoriach należących do El Chapo.
PAP/ International Institute for Strategic Studies/ Bloomberg/ Task and Purpose/ The Washington Post/ as/