Corbyn forsowany na nowego premiera Wielkiej Brytanii
Brytyjska opozycyjna Partia Pracy naciska, by na czele jakikolwiek rządu tymczasowego czy rządu jedności narodowej, który mógłby powstać po odsunięciu od władzy Borisa Johnsona, stanął jej lider Jeremy Corbyn. To jednak wyklucza obecnie powstanie takiego rządu.
John McDonnell, który w laburzystowskim gabinecie cieni pełni funkcję ministra finansów, wykluczył we wtorek, by tymczasowym rządem kierował ktoś inny niż lider opozycji. Zapytany, czy dopuszcza taką możliwość, odparł: „Nie. Reguły to reguły”.
Powiedział też, że wniosek o wotum nieufności wobec Johnsona najprawdopodobniej nie zostanie złożony przed zakończeniem szczytu Unii Europejskiej w dniach 17-18 października, który jest dla brytyjskiego premiera ostatnią szansą na osiągnięcie porozumienia w sprawie warunków wyjścia z UE.
Na początku września ugrupowania opozycyjne przy wsparciu buntowników z Partii Konserwatywnej przyjęły ustawę zmuszającą Johnsona, by w razie braku porozumienia ws. warunków wyjścia z UE, zwrócił się do Brukseli z wnioskiem o przełożenie terminu brexitu.
Partie opozycyjne od pewnego czasu próbują ustalić wspólną strategię w sprawie dalszych kroków po ewentualnym wniosku o wotum nieufności wobec Johnsona. Na jego szybkie złożenie szczególnie naciska Szkocka Partia Narodowa (SNP). Opozycja nie jest jednak w stanie uzgodnić, kto miałby stanąć na czele rządu tymczasowego lub rządu jedności narodowej.
O ile SNP już pod koniec zeszłego tygodnia deklarowała, że może zaakceptować Corbyna, jego osoba jest nie do przyjęcia dla Liberalnych Demokratów. Z kolei sugerowane przez nich kandydatury na premiera rządu jedności narodowej - jak proeuropejski były poseł konserwatywny Ken Clarke czy była laburzystowska minister spraw zagranicznych Margaret Beckett - odrzuca kierownictwo Partii Pracy.
Nie wejdziemy do rządu jedności narodowej - oświadczył McDonnell.
Jeśli rząd przegra, posłowie mają 14 dni na sformowanie alternatywnego gabinetu. Jeśli nie zdobędzie on większości w Izbie Gmin, rozpisywane są przedterminowe wybory.
Boris Johnson kilkakrotnie wzywał opozycję, by skoro nie zgadza się z jego polityką w kwestii brexitu, złożyła wniosek o wotum nieufności, co otworzyłoby drogę do przedterminowych wyborów. Brytyjski premier liczy, że w przypadku wyborów w nowym parlamencie będzie miał większość popierającą wyjście z UE w obecnie obowiązującym terminie, 31 października. Ale takiego właśnie scenariusza obawia się opozycja.
PAP SzSz