Informacje

autor: Fratria
autor: Fratria

Wyrok TSUE niewiele zmienia dla frankowiczów

Dariusz Styczek

Dariusz Styczek

Redaktor

  • Opublikowano: 3 października 2019, 15:40

    Aktualizacja: 3 października 2019, 16:04

  • 0
  • Powiększ tekst

Dzisiejszy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kredytów hipotecznych zaciągniętych we frankach szwajcarskich kilkanaście lat temu nie wstrząsnął polskim rynkiem walutowym ani giełdą. Same banki powściągliwie komentują sprawę. Zaś kredytobiorcy przyjęli wyrok z zadowoleniem, ale bez huraoptymizmu. Wyrok TSUE nie jest bowiem jednoznaczny, stanowi jedynie wykładnię dla sądów powszechnych w Polsce, w jaki sposób mają postępować w sprawach kredytobiorcy kontra banki.

Najważniejsze z konkluzji wyroku to, po pierwsze,sądy krajowe nie mogą mieć możliwości zastąpienia niektórych warunków umowy kredytowej, które są niedozwolone, nowymi warunkami. Sądy będą mogły usuwać tzw.klauzule abuzywne tj. niedozwolone tylko wówczas, gdy umowa pozostanie zgodna z polskim prawem. Po drugie kredytobiorca będzie mógł rozwiązać umowę z bankiem, ale wówczas będzie zmuszony w krótkim czasie spłacić cały kredyt. Poza tym, TSUE sceptycznie podchodzi, do lansowanego przez kredytobiorców, pomysłu przewalutowania zadłużenia we frankach na złotego z pozostawieniem poprzedniej stawki LIBOR (czytaj oprocentowania kredytu).

Wyczekiwane przez kredytobiorców orzeczenie otwiera przed zadłużonymi we frankach nowe możliwości, ale nie są one w zasięgu ręki. Trzeba sobie zdać sprawę, że banki będą grały na zwłokę w każdej sprawie, która stanie na wokandzie. Problemem może też być koszt prawny samego sporu. Możliwości banków są tu nieproporcjonalnie większe niż spłacających kredyty.

Radca prawny Barbara Garłacz, prowadząca kilkaset spraw frankowiczów, stała komentatorka portalu wGospodarce, zwraca uwagę na dwa ważne elementy wyroku TSUE dla klientów.

Zgadzam się z TSUE, że to przepisy prawa decydują o tym, czy umowa bez postanowień nieuczciwych jest ważna czy nie.

Garłacz pozytywnie odnosi się też do tego, iż to kredytobiorca decyduje o tym czy chce pozostać z umową czy ją rozwiązać.

Sąd powinien uwzględniać wole konsumenta - dodaje Barbara Garłacz.

Nastroje tuż po wyroku są bardzo rozchwiane. Cytowana przez PAP klientka jednego z banków mówi wprost, że teraz liczy, że jej umowa z bankiem zostanie rozwiązana, a ona będzie w sumie miała o połowę mniejsza kwotę do spłacenia.

Takie optymistyczne podejście studzi nawet Rzecznik Finansowy Aleksandra Wiktorow. Jej zdaniem wyrok powinien zmobilizować osoby, które do tej pory nie podejmowały żadnych działań związanych ze swoją umową. Według Wiktorow im większa skala nowych pozwów i reklamacji, tym większa szansa na to, że banki wypracują racjonalne propozycje ugodowe. Do tej pory jej urząd otrzymał blisko 1500 wniosków od frankowiczów w sprawie niedozwolonych umów. Po wyroku powinno ich być więcej.

Co do banków, to ich stanowisko jest bardzo konserwatywne. Jak ustaliliśmy banki nie będą ustalać wspólnego stanowiska wobec wyroku TSUE. Będą raczej kontynuowały dotychczasową politykę „spotykania się z kredytobiorcami w sądzie”. A co to w praktyce będzie oznaczało? Zalew sądów sprawami frankowiczów i wydłużenie trwania spraw na długie lata. Poza tym nie ma co liczyć na procedury ugodowe.

Według Krzysztofa Pietraszkiewicza, prezesa Związku Banków Polskich, do tej pory frankowicze nie byli zainteresowani ugodami. Zauważa też, że mimo wad niektórych umów, kredyty we frankach szwajcarskich nadal są bardziej korzystne niż te zaciągane w złotych, więc klienci banków nie będą szturmować sądów by na przykład rozwiązać umowę.

Do dziś około 2 proc. kredytobiorców z kredytami frankowymi poszło do sądu. Z tego tylko 10 proc. wydanych przez nie orzeczeń była dla nich korzystna - mówi Pietraszkiewicz.

Powątpiewa zatem czy będziemy mieli do czynienia z zalewem spraw w sądach. A ZBP jest raczej niechętny by sprawę tych kredytów uregulować ustawą, jak zapowiadał kiedyś m.in prezydent Andrzej Duda.

W dyskusji o tym co zrobić z umowami frankowymi poza argumentami na rzecz konsumentów padają też pytania o skutki ewentualnej korzystnej dla frankowiczów decyzji, dla sektora bankowego i całej gospodarki.

ZBP szacuje, że rozwiązanie problemu kosztowałoby sektor około 60 mld zł.

Jednak jak powiedział nam poseł Janusz Szewczak wiceszef Komisji Finansów Publicznych, faktyczne koszty operacji to nie więcej niż 20 mld zł. A zyski banków w Polsce tylko w ub. roku wyniosły 14 mld zł.

Nie obawiam się, że rozwiązanie kwestii kredytów frankowych rozwali polski system bankowy - mówi wGospodarce Janusz Szewczak.

Niezależnie od tego jak dalej sprawy się potoczą również Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) nie widzi żadnych podstaw do obaw.

W  ocenie Komisji nasz sektor bankowy w  Polsce jest dobrze skapitalizowany i  bezpieczny. W 2015 r. KNF wyznaczył kwotę dodatkowego wymogu kapitałowego na ryzyko związane z portfelem kredytów walutowych dla banków najbardziej zaangażowany w udzielanie kredytów walutowych. Mają one też podwyższone fundusze własne i współczynniki wypłacalności.

Powiązane tematy

Komentarze