Informacje

frank szwajcarski / autor: Pixabay
frank szwajcarski / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

[WYWIAD] Wyrok TSUE potwierdza słuszność drogi frankowiczów w sporze z bankami

Grażyna Raszkowska

Grażyna Raszkowska

dziennikarka

  • Opublikowano: 29 kwietnia 2021, 20:40

    Aktualizacja: 30 kwietnia 2021, 11:51

  • Powiększ tekst

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał 29.04 orzeczenie dotyczące kredytów zaciąganych we frankach szwajcarskich. Była to odpowiedź na pięć pytań prejudycjalnych skierowanych do niego przez Sąd Okręgowy w Gdańsku, który zajmuje się sprawą kredytu frankowego zaciągniętego w 2008 r. w banku BPH. Mecenas Wojciech Bochenek z Bochenek i Wspólnicy Kancelarii Radców Prawnych, reprezentujących frankowiczów w sporach z bankami omawia dzisiejsze orzeczenie TSUE, dotyczące kredytów frankowych.

Panie Mecenasie – jak Pan ocenia wyrok Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który 29 kwietnia wydał orzeczenie dotyczące kredytów zaciąganych we frankach szwajcarskich? Na ile może ono zmienić sytuację kredytobiorców?

Mec. Wojciech Bochenek: Nie sądzę, by ten wyrok w jakiś znaczny sposób zmieniał sytuację kredytobiorców w sporach z bankami. Wyrok ten doprecyzował pewne kwestie dotyczące sporów pomiędzy bankami a frankowiczami – m.in. w takim zakresie, czy ustawa antyspreadowa i zawarte na podstawie tej ustawy aneksy wpłynęły na możliwość oceny pierwotnych zapisów umownych.

Trybunał wprost wskazał, że taka regulacja krajowa nie może pozbawiać ochrony konsumenta wynikającej z Dyrektywą 93/13 i poza tym treść aneksu również powinna podlegać ocenie – czy konsument ten aneks zawarł w sposób świadomy i swobodny, w oparciu o pełną informację ze strony przedsiębiorcy, czyli banku.

Praktyka pokazuje niestety, że te aneksy, które banki proponowały, nie spełniają tych warunków, o których dzisiaj wspomniał Trybunał w swoim orzeczeniu. Czyli nie znajdowały się w nim zapisy konkretyzujące, że ten aneks jest właśnie po to, bo w umowie są zapisy, które są nieuczciwe, jaki jest skutek usunięcia tych zapisów z umowy, jaki jest skutek zawarcia tego aneksu i jakie to będzie miało konsekwencje w przyszłości na rzecz kredytobiorcy. Taka praktyka na rynku nie występowała. W tych aneksach, które ja miałem okazję analizować takich zapisów nie było, aby konsument mógł podjąć decyzję w sposób świadomy.

Natomiast pozostał treść orzeczenia Trybunału wkomponowuje się w dotychczasowe stanowisko Trybunału, wskazujące, że to sąd krajowy powinien ustalić skutek usunięcia z umowy nieuczciwych warunków umownych w oparciu o regulację prawa krajowego, która musi zapewniać ochronę przewidzianą przez dyrektywę 93/13.

Sąd krajowy powinien ocenić, czy usuniecie z umowy postanowienia umownego, który jest nieuczciwy, po pierwsze daje możliwość, by taka umowa nadal funkcjonowała w obrocie prawnym – w taki sposób jakby klient nigdy tym warunkiem nie był związany. A jeśli sąd dojdzie do przekonania, na podstawie obiektywnych kryteriów, ten warunek jest na tyle istotny dla tej umowy, iż bez niego umowa nie może nadal być wiążąca, to – to powinien skierować się w stronę nieważności umowy.

I o tych skutkach również kredytobiorcę poinformować.

Dlatego w mojej ocenie ten dzisiejszy wyrok potwierdza, że – ostatecznie droga, która obrali kredytobiorcy, aby pójść do sądu jest słuszna, a decyzję, co do skutku uznania zapisów za abuzywne będzie po prostu musiał podjąć sąd krajowy.

W połowie maja Sąd Najwyższy w Polsce ma wypowiedzieć się w sprawie kredytów frankowych. Czy można się spodziewać się, że będzie to miało istotny wpływ na sprawy toczące się w sądach?

Mec. Wojciech Bochenek: Trybunał nie dał jednoznacznie odpowiedzi na dwa istotne zagadnienia – kwestię, od kiedy trzeba liczyć moment przedawnienia roszczeń banku czy konsumenta oraz czy ewentualnie, jeśli umowa będzie uznana za nieważną – to bankom i kredytobiorcom należy się roszczenie z tytułu – bezumownego korzystania z kapitału. Myślę, że z tymi pytaniami będzie się musiał zmierzyć Sąd Najwyższy. To będą istotne kwestie. Pozostałe, które poruszył Trybunał były już przez Sąd Najwyższy ocenianie i zawsze były prokonsumenckie.

Wydaje się, że Trybunał dał jasny kierunek w stronę kredytobiorców i sądów czy właśnie Sądu Najwyższego, który będzie się musiał z tym zagadnieniem zmierzyć w pierwszej połowie maja – to kwestia tego, by wszelkie skutki nieważności umowy były oceniane oczywiście w oparciu o przepisy prawa krajowego, ale ta ocena nie może pozbawiać konsumenta ochrony wynikającej z Dyrektywy 93/13.

To było w mojej ocenie odesłanie do wyroku TSUE, który zapadł 22 kwietnia (C-485/19), dotyczącym właśnie określenia, od kiedy zaczyna się liczyć bieg przedawnienia w sprawach konsumenckich. Wówczas Trybunał wskazał, że ten bieg w stosunku do konsumentów powinien zacząć się liczy od momentu, w którym kredytobiorca dowiedział się, że w jego umowie są jakieś wadliwe klauzule umowne. Może to być wskazówka dla Sądu Najwyższego – jak do tego zagadnienia podjeść.

Natomiast jeśli chodzi o kwestie bezumownego korzystania z kapitału – Trybunał Sprawiedliwości UE w tym wyroku nie odniósł się do tego, tylko dlatego, że nie był o to wprost zapytany. Z tą kwestią będzie się musiał rozstrzygnąć Sad Najwyższy w pierwszej połowie maja. Pytania, które zostały skierowane przez Sąd Okręgowy w Gdańsku nie dotyczyły konkretnie tej kwestii i tego sposobu możliwości dochodzenia roszczeń przez bank. Natomiast praktyka sądowa pokazuje, że sądy powszechne mające możliwość rozstrzygania tego typu sporów – nie przychylały się do roszczeń banków.

Czy jest Pana zdaniem inna możliwość rozwiązania problemów kredytów frankowych niż poprzez sprawy w sądach? Chodziłoby o inne podeście samych banków, które zgodziłyby się na inne, ogólne polubowne rozwiązanie. Takie możliwości sugeruje np. UOKiK?

Mec. Wojciech Bochenek: Banki zapowiadały już od grudnia zeszłego roku pilotażowy program ugód – do tej pory tylko jeden bank określił się, że jest gotów i będzie chciał te ugody z kredytobiorcami zawierać.

Natomiast proponowane ugody, z którymi się zetknęliśmy nie są korzystne dla kredytobiorców i banki też nie są skore, aby je obecnie zawierać. W naszej ocenie jedyną drogą pozostaje droga sądowa - tak, aby umowa była wykonywana w sposób uczciwy, albo aby uznana ona został przez sąd za całkowicie nieważną.

Czytaj także:Wyrok TSUE: Gigantyczne oczekiwania, ale przełomu brak

Rozmawiała Grażyna Raszkowska

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych