Niemcy liczą zamachy. Było ich siedem
Od zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie w grudniu 2016 roku niemieckie służby bezpieczeństwa udaremniły na terenie całego kraju siedem zamachów - oświadczył w środę szef Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) Holger Muench.
„Dziś taki zamach, jakiego dokonał Anis Amri, nie mógłby się zdarzyć. Obecnie nie byłoby takich trudności operacyjnych czy niedociągnięć w prowadzeniu obserwacji i ściganiu takiego zamachowca” - zapewnił szef BKA w rozmowie z dziennikiem „Rheinische Post”.
Anis Amri, zamachowiec z Berlina, który 19 września 2016 r. rozpędzoną ciężarówką wjechał na jarmark bożonarodzeniowy w dzielnicy Charlottenburg, od dłuższego czasu był na policyjnej liście osób stanowiących zagrożenie. Był notowany przez służby za handel narkotykami. Wiadomo było też, że jest skłonny do przemocy. W zamachu zginęło 12 osób, w tym jeden Polak - kierowca ciężarówki, którą uprowadził Tunezyjczyk.
Holger Muench przypomniał, że w 2016 roku organy ścigania skoncentrowały się na informacji, że Amri chce dokonać zamachu, używając karabinu maszynowego. Kiedy podejrzenie to nie potwierdziło się, zainteresowanie Amrim osłabło. Zamach uświadomił służbom bezpieczeństwa, że za bardzo skupiały się na faktach, mających świadczyć o zagrożeniu, a nie na osobie, która może potencjalnie stanowić zagrożenie.
„Dzisiaj Amri znalazłby się w spektrum zainteresowania służb po prostu jako osoba mogąca stanowić zagrożenie” - tłumaczył Muench.
Dodał, że od 2013 roku liczba islamistów klasyfikowanych jako potencjalnie zdolnych do przeprowadzenia zamachu wzrosła w Niemczech pięciokrotnie, do ok. 680 osób.
PAP, DS