Informacje

Marek Zagórski, minister cyfryzacji: przychód z pierwszej aukcji 5G w widełkach między dwa a cztery miliardy złotych jest realny / autor: Andrzej Wiktor
Marek Zagórski, minister cyfryzacji: przychód z pierwszej aukcji 5G w widełkach między dwa a cztery miliardy złotych jest realny / autor: Andrzej Wiktor

TYLKO U NAS

Aukcja za miliard na start 5G

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 22 lutego 2020, 17:04

    Aktualizacja: 22 lutego 2020, 23:06

  • Powiększ tekst

Polski rynek telekomunikacyjny na tle Europy jest dziś wyjątkowo konkurencyjny, mamy jedne z najniższych stawek za usługi przy przyzwoitej jakości. Chodzi o to, żeby tego nie stracić – mówi Marek Zagórski, minister cyfryzacji na łamach „Gazety Bankowej” w rozmowie o zbliżającej się aukcji na częstotliwości 5G

Co jest przedmiotem aukcji i dlaczego jest to rzecz tak wrażliwa?

Marek Zagórski, minister cyfryzacji: Rozdysponowujemy bardzo cenne dobro – zarówno dla operatorów telekomunikacyjnych, ale i dla Polski i jej rozwoju gospodarczego. Z jednej strony zależy nam oczywiście, żeby przychody z tej aukcji były jak najwyższe, bo zasilają budżet, ale to jest cel doraźny. Ważny, ale nie pierwszoplanowy. Ważniejsza jest perspektywa długofalowa, a długofalowo zależy nam przede wszystkim, by sieć 5G powstała jak najszybciej i żeby był zapewniony dostęp do tej sieci dla jak największej liczby Polaków.

Bo w tym roku musimy mieć przynajmniej jedno miasto funkcjonujące w sieci 5G?

Nie tylko musimy, ale chcemy mieć. To nie jest tak, że tylko realizujemy agendę Komisji Europejskiej, która zaleca wszystkim państwom członkowskim, żeby w 2020 roku przynajmniej w jednym wielkim mieście funkcjonowała sieć 5G. My przede wszystkim chcemy, by tak się stało, ponieważ jest to bardzo ważny element dalszego rozwoju gospodarczego Polski.

I nie tylko chodzi tu o szybkość internetu…

Nie, szybkość to jedno. Ale prócz szybkości mamy inne cechy tej sieci takie jak pojemność sieci czy tzw. low latency, czyli niskie opóźnienia. To umożliwia, między innymi wykorzystanie rozwiązań bazujących na Sztucznej Inteligencji czy Internecie Rzeczy. Mówimy bowiem o możliwości połączenia, komunikowania się online o wiele większej liczby urządzeń na kilometr kwadratowy niż obecnie, z niskim opóźnieniem. To daje możliwość zastosowania szeregu nowych procesów biznesowych, choćby w medycynie, czy w przemyśle, ale nie tylko. Jeśli mówimy np. o samochodach autonomicznych w niedalekiej przyszłości niskie opóźnienia w transmisji danych w tej sieci, to podstawa, bo od tego będzie zależało bezpieczeństwo użytkowników a tym samym całej tej sfery, która się bardzo dynamicznie rozwija.

Czym różnić się będzie obecna aukcja od aukcji 4G?

Po pierwsze zostały wprowadzone mechanizmy, które uniemożliwią podbijanie ceny przez podmioty, które de facto nie miały zamiaru świadczyć usług. To może się wydawać dziwne z punktu widzenia państwa, gdyż wszystkie sposoby, które powodują zwiększanie kwot osiąganych za częstotliwości powinny być przez nas rozważone, bo to się przekłada na cenę. Tak się stało przy 4G, gdzie przychody były dużo wyższe niż planowano. Z drugiej strony musimy pamiętać, że to się odbija i przenosi na inwestycje i na koszty usług. Wartością polskiego rynku telekomunikacyjnego na tle Europy jest dziś to, że jest wyjątkowo konkurencyjny i mamy jedne z najniższych stawek za usługi telekomunikacyjne przy przyzwoitej jakości. Chodzi więc o to, żeby tego nie stracić.

Jak będzie wyglądał mechanizm aukcyjny?

Mechanizmy, które zostały wprowadzone uniemożliwiają sztuczne windowanie cen przez podmioty, nazwijmy to, podstawione. To jedno. Drugie, że tym razem mamy trochę inny towar do sprzedania. Mamy tu cztery bloki po 80 MHz w jednym z pasm, które może być wykorzystywane do 5G. Trudno to bezpośrednio porównywać do aukcji na LTE. Jednocześnie rozmawiamy w dniu, w którym kończy się termin na zgłaszanie uwag do warunków aukcji, które przedstawił Urząd Komunikacji Elektronicznej. Mamy jedno generalne zastrzeżenie. Takie, że tzw. wymagania pokryciowe, które są nałożone na operatorów telekomunikacyjnych, są zbyt niskie.

Co to oznacza?

Jest to zapewnienie, że na jak największym obszarze Polski będzie dobrej jakości sygnał. To jest zobowiązanie pokryciowe. Mówiąc krótko, zobowiązujemy operatorów telekomunikacyjnych do zapewnienia odpowiedniej liczby stacji bazowych. Wydaje nam się, że to, co zaproponował Prezes UKE to zbyt mało w stosunku do tego, co jest wymagane w innych państwach Unii Europejskiej w już przeprowadzonych postępowaniach selekcyjnych. Patrzymy w kontekście mechanizmów zabezpieczających windowanie cen, które wprowadziliśmy po to, by więcej wymagać. Sygnał jest taki: „OK, dajemy wam gwarancję, że konkurencja będzie uczciwa”, ale będziemy chcieli żeby sieć 5G powstała szybko i była dostępna dla jak największej liczby Polaków. Chodzi o to, by jak najmniej obszarów Polski było niedostępnych. Zgłaszamy więc do UKE uwagę w tym zakresie, bo Prezes UKE odpowiada za to w sposób autonomiczny i on te warunki będzie ustalał. Oczywiście, będzie bazował na przepisach ustawy – Prawo telekomunikacyjne, ale ustawa daje spory margines swobody w ustalaniu warunków aukcji. My będziemy wskazywać Prezesowi UKE, że dobrze by było, gdyby zastanowił się nad tym, czy ustalił to w sposób rzeczywiście wystarczający.

Czy termin startu jest zagrożony?

Nie, to normalna procedura. Wszystko zgodnie z ustalonym harmonogramem, a zakładał on zarówno przedstawienie warunków aukcji, konsultacje, później rozpatrzenie tych uwag, ostateczne zdefiniowanie warunków aukcyjnych i rozpoczęcie postępowania selekcyjnego. Prezes UKE zakładał, że to pasmo zostanie rozdysponowane mniej więcej w połowie roku. W końcu czerwca powinny być wydane decyzje rezerwacyjne, a to daje czas, żeby warunek podstawowy, czyli co najmniej jedno miasto w Polsce w 2020 roku z funkcjonującą siecią 5G, został spełniony.

Jak ocenia pan przygotowania operatorów?

Operatorzy prowadzą już różne testy w różnych miastach i na różną skalę. Czasem jest to tylko jedna stacja bazowa, czasem, jak w Warszawie w przypadku jednego operatora, jest to kilka stacji bazowych i to na całkiem sporym obszarze, więc technicznie to nie jest problem. Powinno się to udać, tym bardziej, że zostały zmienione normy dotyczące pola elektromagnetycznego [PEM – red.]. To też ułatwi konfigurowanie sieci w każdym miejscu w Polsce.

2, 4, 6 mld zł? Jaki może być spodziewany poziom przychodów, bo są różne prognozy?

To zależy od bardzo wielu czynników, także od warunków aukcji. Tu będziemy zwracać uwagę Prezesowi UKE, że być może trzeba to będzie jeszcze inaczej ustawić. Prezes UKE zakłada, że to będzie niespełna dwa miliardy złotych. Analiza porównawcza z tym, co się wydarzyło w innych państwach Europy wykazuje, że może być więcej. Analizy instytucji finansowych wskazują, że kwota może wynieść między dwa a osiem miliardów złotych. O tyle się do tego nie przywiązuję, że dziś jest to nieco wróżenie z fusów. Nie wiemy jeszcze, ile przystąpi podmiotów i w jakiej konfiguracji będą startowały. Osobiście myślę, że przychód w widełkach między dwa a cztery miliardy złotych jest realny.

Czy jest możliwe, że któryś z telekomów nie dostanie pasma?

W tych propozycjach, które przedstawił Prezes UKE jest mowa o tym, że prawo startu mają wszyscy ci, którzy funkcjonują na polskim rynku i zrealizowali inwestycje na rynku telekomunikacyjnym o wartości co najmniej miliarda złotych. Można powiedzieć, że to jest bardzo wysoki próg, który przekroczyć może tylko kilka podmiotów, więc to jest preferencja dla silnych podmiotów. Wydaje się, że to stwarza przestrzeń do tego, by każdy z mobilnych operatorów telekomunikacyjnych w Polsce mógł wygrać dla siebie blok, ale to nie jest przesądzone. Ale nie wiemy przecież, czy nie pojawi się jakiś nowy gracz. Zobaczymy też, jakie po uwzględnieniu przez UKE wyników konsultacji, będą ostateczne warunki aukcji. Być może ich modyfikacja spowoduje, że skłonią one operatorów do koncentrowania się na jednym poszczególnym bloku. Może, zgodnie z naszą propozycją będzie możliwość ubiegania się o więcej niż tylko jeden blok. Może być też tak, że nie wszyscy przystąpią do aukcji. Za pół roku będziemy już wszystko wiedzieli, więc poczekajmy jeszcze chwilę.

Rozmawiał Maksymilian Wysocki

Pełny tekst wywiadu oraz więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych