Mam dobrą intuicje i jestem przekonany, że pieniądze są w bankach szwajcarskich – zeznaje świadek w sprawie WGI
Janusz G. przystąpił do WGI za namową zaprzyjaźnionej opiekunki rachunku bankowego. Nie orientował się co prawda w jaki sposób działa grupa, jednak, jak zeznaje: „znane twarze, takie jak Pani Bochniarz czy Pana Mbewe pozwoliły mi zaufać, że jest co prawda polska firma, jednak stosująca zasady etyczne jak firmy zachodnie”.
Kolejnym dowodem na wiarygodność WGI miał być szeroki arsenał funduszy na wzór instytucji z udziałem kapitału zagranicznego.
Janusz G. zainwestował w Fundusz Gwarancja 500.000 zł, w Forex WGI 160.000 zł a w fundusz dolarowy ponad 132.000 USD. Opiekunem jego rachunków została Katarzyna S. Po przekształceniu WGI SA w WGI DM podpisał 3 umowy przelewając pieniądze na fundusze: stabilny, gwarancja i dynamiczny. Comiesięcznie otrzymywał potwierdzenia ze wskazaniem wyników i przyrostów zysków na poszczególnych rachunkach.
Zdarzył się jeden incydent podczas tej współpracy: na rachunku dolarowym była strata – oskarżony Andrzej S. (dyrektor finansowy) wyjaśnił, że jest to oczywiście pomyłka spowodowana problemami z pracownikiem. Tytułem rekompensaty wypłacono klientowi 2.500 dolarów. Był to w odczuciu świadka test na wiarygodność firmy – zdany przez WGI.
Aż do czasu gdy pojawiły się informacje o ukaraniu WGI DM możliwością cofnięcia licencji. Janusz G. natychmiast złożył wniosek o wypłatę i został zapewniony, że dostanie należące do niego pieniądze bez problemu. Jednocześnie świadek usiłował uzyskać informacje z KPWIG. Z trudem dotarł do danych dotyczących kwot przekazanych przez WGI DM jako stan jego środków na rachunkach. Kwoty te diametralnie odbiegały od informacji przekazywanych przez WGI klientowi. Różnice były znaczne np. na koncie Gwarancji zdaniem WGI było to 596.000 zł a według KPWiG – 35.397 zl. Opiekunka – Katarzyna S. zapewniała, że informacje przekazywane przez KPWiG są nieprawdziwe i że generalnie cała działalność KPWiG nastawiona jest na szkodę WGI . Całość środków Janusz G. miał dostać do 16 maja 2006.
„Nie mogę się oprzeć wrażeniu czytając akt oskarżenia, że brzmi on jakby pisała go obrona. Są tam stwierdzenia kłamliwe i niezgodne z prawdą. Ja kwestionuje fakt przekazania odmiennych informacji do KPWiG (w akcie jest informacja, że nikt nie kwestionował). Do końca zarząd WGI oraz mój opiekun Katarzyna S. zapewniali mnie o tej ilości pieniędzy. Poza tym wg WGI – miało być 77.668 obligacji a syndyk stwierdził ze mam ich 26.606. Interweniowałem, ale nie potrafił wyjaśnić różnicy. Jest to w moim przekonaniu dowód, że prowadzono podwójną księgowość. Jestem przekonany, że była to piramida finansowa, która wykorzystywała najlepsze kancelarie. Mówi się, że ludzie z wyższym wykształceniem, wykorzystujący w radzie nadzorczej nazwiska znane, które powinny być chlubą - to nie zagubieni chłopcy, tylko zręcznie sterowani albo prowadzeni oszuści. W akcie oskarżenia mówi się: „dopuścili do zapisu innych wartości” ale ja wiem że to jawne oszustwo. Ukrywano przede mną fakt, że w tej piramidzie są poszkodowani, ale są także ci którzy zyskali, bo udało im się wypłacić wcześniej pieniądze. To sprytnie zorganizowany proceder, bo piramidy tak działają: pokazują, że komuś się udało. Ktoś przyjmuje moje środki i latami dysponuje moim kapitałem. Karmi mnie informacjami, że nie mogę utracić pieniędzy, a jedynie będą zyski. W rezultacie doprowadza do zagarnięcia tych pieniędzy – to sprawa do wyjaśnienia na jakich kontach i gdzie są – wydaje mi się ze nie wszystko uczyniono by te sprawę wyjaśnić. Dla mnie to dziwna historia aby wyłączać materiały w sprawie przekazywania fałszywych danych do KPWiG do odrębnego rozpoznania. Stwierdzenia zarządu, że te różnice w przekazywanych danych są wynikiem różnych metod wyceny - to pytam: czy WGI DM był audytowany? Bo zarząd był odpowiedzialny by taki audyt przeprowadzać.
Gdyby uznać nawet ich tłumaczenia za prawdziwe to jak wyjaśnić różnice w ilości obligacji (nie wartości już nawet). Nigdy mnie nie informowano też w jakie narzędzia, instrumenty są inwestowane moje pieniądze. Wykorzystywano je na cele mi nie wiadome i nigdy przeze mnie nie akceptowane. Pojawiały się stwierdzenia na temat niesprawnego systemu księgowego, komputerowego – to gestia zarządu rzetelna księgowość. Z informacji comiesięcznych wynikało, że taka była. Zasłanianie się dziś, że wdrożenie systemów księgowych nie do końca pozwalało na kontrolowanie sytuacji jest rzeczą urągającą inteligencji tych dwóch panów (oskarżonych – przyp. red.) którzy tam siedzą. Oskarżam zarząd WGI oraz pełnomocnika Katarzynę S.. Prokuratura stwierdziła z niewiadomych przyczyn, że moje informacje nie wystarczają na postawienie zarzutów.
Można być młodym niedoświadczonym i popełniać błędy – ale patrząc na mój przypadek to nie jest błąd niedoświadczenie i niegospodarność – to jest oszustwo, piramida finansowa. Inne systemy prawne nie potrzebowałyby 7 lat na postawienie aktu oskarżenia pełnego więcej słów obrony niż zarzutów.
Podtrzymuje wniosek o naprawienie szkody. Mam dobrą intuicje i jestem przekonany, że pieniądze są w bankach szwajcarskich.”
Sąd zdecydował zwolnić urzędnika państwowego - świadka Marka Sz. od zachowania tajemnicy zawodowej w zakresie obejmującym wszystkie wiadomości dotyczące informacji uzyskiwanych w toku nadzoru działalności WGI. Niestety w konsekwencji tej decyzji przesłuchanie utajniono i nie dowiemy się co powiedział w tej sprawie tak ważny i wielokrotnie przywoływany Marek Sz.
Anna Raciniewska