Irlandczycy gotowi zapłacić 200 euro za strzyżenie
Klienci w czasie epidemii koronawirusa na „czarnym rynku” oferują, że zapłacą za strzyżenie nawet 200 euro, czyli cztery razy więcej niż normalnie - powiedziała w środę w radiu RTE Danielle Kennedy, prezes Irlandzkiej Federacji Fryzjerskiej
Kennedy stwierdziła, że przed wybuchem epidemii strzyżenie kosztowało 40-50 euro, teraz klienci proponują „około 150-200 euro”. Dodała, że „czarny rynek” zaczął się szybko rozwijać po tym, jak 1 maja rząd ogłosił, że salony fryzjerskie pozostaną zamknięte do 20 lipca.
Ludzie po prostu nie są gotowi czekać tak długo na strzyżenie - powiedziała Kennedy. Dodała, że nie wszyscy właściciele salonów fryzjerskich przez kilka miesięcy będą odmawiać klientom i istnieje obawa, że będą starali się o nich zadbać.
Irlandzka Federacja Fryzjerska chciałaby zaproponować rządowi praktyczne rozwiązania, które umożliwiłyby przesunięcie terminu otwarcia salonów fryzjerskich na koniec czerwca.
W tym samym programie wirusolog Kim Roberts z Kolegium Trójcy Świętej w Dublinie stwierdziła, że noszenie maseczki podczas strzyżenia może być korzystne, ale trzeba ją nosić właściwie, a ludzie muszą zdawać sobie sprawę, że noszenie maski nie zapewnia stuprocentowej ochrony. Dodała, że konieczne byłoby zmniejszenie liczby klientów w salonie.
PAP/ mk
CZYTAJ TAKŻE: Do fryzjera najwcześniej za dwa tygodnie