USA i Chiny będą negocjować? W tle wojna handlowa
Po wypowiedziach prezydenta Donalda Trumpa na temat zerwania porozumienia handlowego z Pekinem przedstawiciel USA ds. handlu Robert Lighthizer i wicepremier Chin Liu He podejmą szybko negocjacje - podał w czwartek Bloomberg. Wall Street zareagował spadkami na groźby prezydenta.
Rozmowy handlowe rozpoczną się zapewne już w przyszłym tygodniu, co zdają się potwierdzać uwagi Trumpa, który powiedział w środę reporterom, że w ciągu tygodnia lub dwóch będzie mógł ocenić, czy jest zadowolony z negocjacji z Pekinem - przekazał Bloomberg.
Agencja zastrzegła, że ani resort handlu Chin, ani biuro Lighthizera nie odpowiedziały na prośby o komentarz.
Po różnych wypowiedziach prezydenta na temat Chin reagowały nerwowo rynki. W środę obawy przed powrotem wojny handlowej z Chinami spowodowały spadki na Wall Street. Wcześniej pogarszały się notowania na globalnych rynkach, gdy Trump powtarzał, że koronawirus pochodzi zapewne z laboratorium Instytutu Wirusologii w chińskim Wuhan. Trump oskarżał też wielokrotnie Pekin o zbyt późne powiadomienie świata o epidemii.
„Oczekuje się, że decyzja Trumpa o zrzuceniu na Chiny winy za eksplozję Covid-19 pogorszy relacje handlowe na całym świecie” - skomentował Bloomberg.
Zdaniem Pekinu, Trump stara się po prostu zmienić bieg globalnych łańcuchów dostaw, by uniezależnić się od Chin.
Inwestorzy reagują jednak nerwowo na groźby Trumpa i ryzyko konfliktów handlowych. W środę na Wall Street spadły notowania indeksów Dow Jones i S&P 500.
Jak pisze AFP, Trump łączy jednak wystąpienia na temat pandemii z kampanią wyborczą i w czwartek powtórzył, że jest przekonany iż wirus pochodzi z chińskiego laboratorium, a on jest skłonny ukarać za to władze Chin podnosząc cła.
Pekin reaguje na wypowiedzi prezydenta zwracając uwagę na fakt, że administracja USA znacznie gorzej sobie radzi z epidemią koronawirusa niż Chiny - podaje Kyodo
W USA zakażonych koronawiruseom zostało ponad 1,2 mln osób, a zmarło ponad 70 tys., podczas gdy w Chinach zainfekowanych było około 83 tys. ludzi, a ofiar śmiertelnych - około 4,7 tys.
Czytaj też: Amerykańska gospodarka w potężnej zapaści
PAP/kp