Informacje

City, Londyn / autor: Pixabay
City, Londyn / autor: Pixabay

Były agent MI6: Chiny urabiają brytyjskie elity

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 lipca 2020, 12:44

  • 1
  • Powiększ tekst

Chiny próbują pozyskiwać wsparcie brytyjskich elit politycznych, biznesowych i naukowych, a celem ich polityki jest podważanie zachodniej współpracy wywiadowczej i sojuszu transatlantyckiego - wynika z raportu byłego agenta MI6, na który powołują się we wtorek brytyjskie media

Raport sporządziła prywatna firma wywiadowcza Orbis Business Intelligence, którą założył Christopher Steele, były agent brytyjskiego wywiadu, najbardziej znany z dossier na temat zbierania przez Rosję materiałów mających skompromitować obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa.

Raport o chińskich wpływach został zamówiony przez Andrew Duncana, szkocko-amerykańskiego producenta filmowego i krytyka Komunistycznej Partii Chin (KPCh). Nie został upubliczniony, ale dostęp do niego miała wąska grupa polityków i mediów.

Jak podaje stacja Sky News, w 86-stronicowym dokumencie - zatytułowanym „Chińskie przechwytywanie elit” - wymienione są główne cele ChRL w Wielkiej Brytanii. Jest to zapewnienie chińskiej obecności w krytycznej infrastrukturze, takiej jak energetyka jądrowa i telekomunikacja, wykorzystanie udziału firmy Huawei w budowie brytyjskiej sieci 5G do ekspansji na inne rynki europejskie i podważenie sojuszu wywiadowczego Wielkiej Brytanii z USA, Australią, Nową Zelandią i Kanadą, a także wpływanie na Londyn, by „wspierał chińską politykę w skali globalnej, osłabiając sojusz transatlantycki”.

Termin „przechwytywanie elit” odnosi się do wpływowych osób z brytyjskiego establishmentu, od polityki i biznesu po ośrodki analityczne, media i uniwersytety, które znalazły się na celowniku chińskich działań. „Brytyjskie elity wykazały się naiwnością co do prawdziwych intencji Chin, wierząc w prostą politykę handlową. Przechwytywanie elit ma cały szereg form, od +użytecznych idiotów+ do pełnoetatowych agentów KPCh. W przypadku Wielkiej Brytanii obecne są wszystkie warianty” - napisano w dokumencie, którego fragment cytuje Sky News.

Początki chińskiego przechwytywania elit Wielkiej Brytanii sięgają ery Davida Camerona (premiera w latach 2010-2016 - PAP): George Osborne, minister finansów Camerona, prowadził działania mające na celu zachęcenie Chin do inwestowania w Wielkiej Brytanii i zminimalizowanie krytyki ze strony Wielkiej Brytanii w kwestii praw człowieka - głosi inny fragment, cytowany przez dziennik „Daily Mail”.

Gazeta wymienia z nazwiska kilka osób wskazywanych w raporcie, wobec których Chiny miały podejmować działalność w celu zyskania ich przychylności. Są to Kenneth Olisa, lord-lieutenant Wielkiego Londynu, czyli reprezentant królowej we władzach stolicy, Mike Rake, biznesmen, były szef rady nadzorczej firmy telekomunikacyjnej BT, Timothy Clement-Jones, członek Izby Lordów z ramienia Liberalnych Demokratów zajmujący się sprawami gospodarki cyfrowej, Sarah Wollaston, była posłanka najpierw Partii Konserwatywnej, a później Liberalnych Demokratów, która w poprzedniej kadencji była przewodniczącą komisji łącznikowej Izby Gmin.

W wydanym oświadczeniu rzecznik Huawei zaprzeczył informacjom z raportu.

Kategorycznie odrzucamy te bezpodstawne oskarżenia, które nie są poparte dowodami i są niestety kolejnymi w długotrwałej kampanii Stanów Zjednoczonych przeciwko Huawei. Mają one na celu maksymalne zaszkodzenie reputacji naszej firmy i nie mają żadnych podstaw - napisał rzecznik.

W styczniu rząd w Londynie, mimo nacisków władz USA, które przekonywały, że infrastruktura Huawei jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa, zdecydował o dopuszczeniu chińskiej firmy - choć tylko w ograniczonym zakresie - do udziału w budowie brytyjskiej sieci 5G. Już wtedy wielu posłów, także Partii Konserwatywnej, miało wątpliwości co do tej decyzji, a od tego czasu jeszcze się one pogłębiły w związku z brakiem transparentności władz w Pekinie w kwestii pandemii koronawirusa oraz z ich polityką wobec Hongkongu. Rząd Borisa Johnsona od pewnego czasu sugeruje, że styczniowa decyzja może jeszcze zostać zmieniona.

PAP, mw

Powiązane tematy

Komentarze