Amerykanie zaatakowali syryjskie siły rządowe?
Syryjskie media państwowe poinformowały w poniedziałek o ataku amerykańskiego śmigłowca na punkt kontrolny syryjskich wojsk pod miastem Kamiszli na północnym wschodzie kraju. Zginąć miał jeden żołnierz, a dwóch innych miało zostać rannych.
O ataku „statku powietrznego związanego z międzynarodową koalicją” poinformowało też opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Według źródeł tego ośrodka do ataku miało dojść po tym, jak syryjscy żołnierze zablokowali przejazd amerykańskiej kolumny, co doprowadziło do kłótni.
Z kolei dyrektor think tanku Middle East Institute w Waszyngtonie Charles Lister podał na Twitterze, powołując się na źródła związane z amerykańską armią na miejscu, że posterunek syryjskiej armii został ostrzelany z lądu, a nie z powietrza.
Na filmie wideo z miejsca wydarzenia, zamieszczonym w mediach społecznościowych, widać, że doszło do wymiany ognia między obiema stronami. W materiale nie widać jednak przylotu śmigłowca.
Mimo wycofania większości sił amerykańskich w Syrii stacjonuje tam wciąż kilkuset żołnierzy USA w ramach misji Inherent Resolve przeciwko Państwu Islamskiemu. Jak podaje agencja AP, w ostatnim czasie kilkakrotnie dochodziło do napięć między Amerykanami a syryjskimi siłami rządowymi, które blokowały wjazd wojsk USA.
Czytaj też: Łukaszenka oczekiwał pomocy wojskowej. Co na to Rosja?
PAP/kp