Informacje

Iga Świątek, turniej French Open na kortach Roland Garros / autor: PAP/EPA/IAN LANGSDON
Iga Świątek, turniej French Open na kortach Roland Garros / autor: PAP/EPA/IAN LANGSDON

TYLKO U NAS

Sukcesy Igi cieszą, ale te problemy trzeba rozwiązać

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 7 października 2020, 20:00

    Aktualizacja: 7 października 2020, 20:41

  • 1
  • Powiększ tekst

Iga Świątek awansowała do półfinału turnieju French Open. Polka jeszcze nigdy w karierze nie zaszła tak daleko w Wielkim Szlemie. Seria sukcesów Igi Świątek na kortach Roland Garros cieszy nie tylko fanów tenisa, cieszą nas wszystkich. Cieszą, ale i skłaniają do pewnej refleksji. Tenis zawodowy nadal jest sportem tylko dla wąskiego grona elit i bez rozwiązania tych problemów nadal, tylko od czasu do czasu, wspomnimy raczej o chwilowych objawieniach, a nie np. o „polskiej szkole” tenisa i jakiejś w miarę trwałej regule

Na pewno jej sukces może za to zmartwić tych, którzy chcą zapisać swoje pociechy na lekcje lub sami chcieliby wynająć kort. W Warszawie obłożenie kortów już sięga 100 proc., a na palcach jednej ręki można policzyć miejsca, w których można zagrać zimą. Kluby rozkładają ręce – „Nie ma już miejsc” – słyszymy**

CZYTAJ TEŻ: COVID-19 to dzieło Chińczyków? Udostępniła raport i ma kłopoty

Wtorkowe spotkanie Igi Świątek z Martiną Trevisan w ćwierćfinale Roland-Garros na antenie Eurosportu 1 oglądało 599 tys. widzów. To najwyższa oglądalność w historii polskich transmisji z paryskiego turnieju w stacji. Można spodziewać się, że nastąpi tradycyjny zryw polski w zakresie tenisa. I bardzo dobrze, bo prawie wszystko, co poprawia zdrowie i kondycję jest dobre. Przy okazji wyjdzie też kilka problemów, o których do tej pory wiedzieli tylko zainteresowani tematyką na stałe.

Po pierwsze: nie ma gdzie grać

Tenis, zwłaszcza w Polsce, bardzo zmienił się w ciągu ostatnich 20 lat. Kiedyś był to sport tylko dla elit. Zainteresowanie tenisem było tak małe, że raczej największy problem stanowiło nabycie umiejętności, a nie samo miejsce do grania. Korty stały puste i prosiły się o zainteresowanie. Dziś tenis jest na tyle popularny, a sprzęt tak dostępny, że z zainteresowaniem nie ma problemu.

Iga Świątek była zawodniczką Warszawskiego Klubu Tenisowego Mera.

U nas w klubie , niezależnie co się działo na Roland Garros ruch mamy duży. Jeśli chodzi o naszą Akademię Mistrzów, obłożenie jest niemal pełne. Jako klub zainteresowanie i tak mamy teraz największe w historii. Na razie przełożenia sukcesów Igi Światek na jeszcze większe zainteresowanie nie widzimy w taki sposób bezpośredni, ale zbyt mało czasu jeszcze upłynęło. Wiadomo za to, że każdy taki sukces zawsze przypomina o dyscyplinie i na pewno jeszcze nam pomoże, choć obłożenie jest i tak jest bardzo duże, prawie 100 proc. – ocenia Dariusz Miąsek, head coach, Warszawski Klub Tenisowy Mera. Aktualnie w WKT Mera, dla wielu Warszawiaków związanych z tenisem dość legendarnym miejscu, w ramach Akademii Mistrzów szkoli się około 300 osób. To dzieci, młodzież i dorośli.

Na poziomie rekreacyjnym jest to dziś zdecydowanie sport dla każdego. Istnieje też możliwość grania w tenisa dla osób poruszających się na wózkach, a nawet istnieje tenis dla niewidomych. Na naukę tenisa przychodzą dzieci nawet w wieku 3-4 lat. Są to raczej, podobnie jak ma to miejsce w karate i innych sztukach walki, zajęcia ogólnorozwojowe z elementami tenisa bardziej niż nauka gry w tenisa, ale to zawsze coś. Są też tzw. Happy hours, bardzo popularne także wśród emerytów. W tym czasie, między 12 a 14 w ciągu dnia, wynajęcie kortu kosztuje jedynie 40 zł za godzinę.

Trzeba spojrzeć na kwestie związane z tenisem przez okulary Warszawy i naszego miejsca. My zainteresowanie tenisem mierzymy zajętością kortów, a te mamy zajęte w 90 proc. od świtu do zamknięcia, niemal 24 godziny na dobę – ocenia Piotr Bartosiak, wiceprezes WKT Mera.

CZYTAJ TEŻ: Szokujący ładunek z Turcji. Do Gdyni dotarło wysypisko w kontenerach

Jak oceniają przedstawiciele klubu, kluby komercyjne-prywatne są dziś dobrze zarządzane, mają bardzo ciekawą infrastrukturę i szkolenia na dobrym poziomie. Jednak nawet latem miejsca jest mało, a w zimie tylko w Warszawie są cztery kluby, które nadają się na grę zimą – spełniają wymogi, są prawdziwą ogrzewaną halą, a nie kortem pod balonem oraz oferują nawierzchnię hard, czyli twardą, najbardziej popularną w rozgrywkach na świecie, a wiec i pożądaną przez klientów, którzy chcą poczuć namiastkę meczów, które oglądają w telewizji.

Hala Mera / autor: wkt-mera.pl
Hala Mera / autor: wkt-mera.pl

Tenisowe CPK w polu kapusty

Nowe korty w Warszawie? Na razie Polski Związek Tenisa ma w panach budowę dużego, centralnego niczym CPK obiektu… tyle że w Grodzisku poza Warszawą. To z pewnością nie pomoże rozwiązać warszawskiego problemu braku dostępności miejsc do gry w tenisa. W Warszawie jest wiele obiektów, które warto rozbudować, zamiast inwestować w coś tak niszowego całe ponad 30 km od Warszawy. To zwiększeniu i popularyzowaniu tenisa w Warszawie na pewno nie pomoże.

Po drugie: zawodowo, czyli finansowo niezdrowo

NCAA (międzyuczelniany związek atletów) wyliczał kiedyś, że szanse na zostanie zawodowym graczem w football wynoszą 1,6 proc. Jeśli przełożyć to na polskie warunki, prawdopodobnie szansa na zostanie profesjonalnym piłkarzem wynosi nie jeden do stu, a przynajmniej 1 do tysiąca. A w przypadku szans na zostanie zawodowym tenisistą w Polsce? Trenerzy nie mają złudzeń. To jeden do miliona.

Talent tenisowy i wybicie się to naprawdę jeden do miliona. Nie ma na to reguły. Przez te lata przerzucanych przez kluby było dziesiątki i setki zawodników, którzy dobrze rokowali, ale z różnych przyczyn dostawali kontuzji, wycofywali się znudziło się, albo po prostu zabrakło pieniędzy. To ogromna loteria – mówi Piotr Bartosiak, wiceprezes WKT Mera.

Tenis zawodniczy jest dalej bardzo elitarny, choćby ze względu na koszty. Godzina gry w tenisa dla dzieci w grupie kosztuje 50 zł za godzinę. Koszt indywidualny, to minimum 100 zł za trenera za godzinę oraz opłata za kort (35 zł za godzinę w lecie, do 120 zł w zimie).

CZYTAJ TEŻ: Pensja za darmo? Zgłosiło się milion chętnych

I to nie jednorazowo - 5 razy w tygodniu, 4 godziny dziennie lub 6 razy w tygodniu po 3-4 godziny dziennie w sesji porannej i popołudniowej.

Do tego należy doliczyć fizjoterapie – dwa razy w tygodniu (to jednak sport obciążeniowy) - 150 za 1 godzinę, a do tego dodać treningi motoryczne, ogólnorozwojowe, z trenerem personalnym - 100-150 zł 5 razy w tygodniu. Do tej listy należy jeszcze doliczyć pełną suplementację diety w kwocie ok. 500 zł miesięcznie, odpowiednią (odpowiednio droższą) dietę oraz koszty wyjazdów na turnieje.

Czyli daje to sumy od 3240 zł latem i do 5280 zł zimą samych kosztów za trenera i kort miesięcznie. Doliczając pozostałe koszty to od 6340 zł latem aż do 8380 zł za miesiąc zimą.

A nawet i to jeszcze nie koniec. Trzeba do tego dołożyć oczywiście sprzęt. Każdy z zawodników profesjonalnych ma przynajmniej paręnaście rakiet, naciągi i piłki. Same piłki to koszt 500 zł miesięcznie.

Jako trenerzy i jako klub chcielibyśmy promować dyscyplinę. Cieszymy się z wyniku Igi i nadal będziemy jej kibicować. Ale przydałaby się większa promocja tego sportu ze strony odgórnej, czyli sponsorów, związku, ministerstwa. Tu zawsze są potrzeby i pole do rozmowy – mówi Dariusz Miąsek, trener.

W kwestii sprzętu istnieją tzw. wspierające kontrakty. Np. firma Wilson daje wspierający sprzęt w zamian za noszenie jego dresów na zawodach.

Są też fundacje. Jedną z nich i najbardziej uznaną w środowisku jest JW Tenis Support Fundation – należąca do JW Construction, czyli do polskiego potentata nieruchomości Józefa Wojciechowskiego. JW. Construction wspiera wybranych zawodników stypendiami w wysokości od 3 do 5 tysięcy miesięcznie, ale dobiera podopiecznych wyłącznie według swoimi własnych kryteriów. Wsparcia indywidualnego, z urzędu, dla zawodników brak.

Ministerstwo w ramach wsparcia daje możliwość rozwoju kortów dla samych klubów tenisowych, ale ciężko z nich skorzystać, a często jest to wręcz niemożliwe z przyczyn formalnych. Np. prowadzono konkurs na dofinansowanie budowy kortów, w którym warunkiem skorzystania z dofinansowania było posiadanie… gotowego pozwolenia na budowę, a od ogłoszenia do rozstrzygnięcia konkursu przewidziano tylko trzy miesiące. Takich czarów w polskim prawie budowlanym nie ma.

Po trzecie: reaktywacja obiektów w ruinie

Choć trenerzy przyznają, że raczej rzadko w Warszawie zdarza się taki widok, to jednak tak wygląda wiele publicznych miejsc do grania. Słowem: ruina. Ale takie miejsca nadal są. Oto ostatni przykład - informacja z wczoraj o zajęciu się przez ratusz Bemowa tą sprawą. Można by rzec: „wreszcie”.

Kto z Was jako dziecko lub już w dorosłym życiu grał na kortach tenisowych w parku Górczewska??? Niestety od ponad trzech lat korty popadają w coraz większą ruinę. W 2018 roku radna Wybieramy Bemowo, Marta Sylwestrzak, zwróciła się do Zarządu z apelem przywrócenia kortów do stanu używalności. Rozważano wówczas oddanie ich do OSIR tak by mieszkańcy mogli korzystać z nich tak samo jak z basenu czy boisk. Koszt remontu okazał się jednak bardzo wysoki. W międzyczasie przeprowadzono kilka podejść do wydzierżawienia terenu prywatnemu inwestorowi jednak bez skutku. W tym roku radni Jarosław Oborski wraz z Martą Sylwestrzak ponownie wrócili do tematu proponując aby korty były, jak pierwotnie planowano, wyremontowane i przekazane do Ośrodka Sportu i Rekreacji na Bemowie. W ten sposób możnaby organizować tam lekcje WF dla okolicznych szkół jak również prowadzić niedopłatne dla mieszkańców zajęcia prozdrowotne- przekonuje radny Oborski - czytamy na Facebooku.

To bardzo krzepiące i oby nie tylko takiego zainteresowania było tylko więcej, ale i konkretnych jego efektów.

Wszyscy są zgodni, że sukcesy Igi tylko cieszą. Wszyscy są też zgodni, że kilka rzeczy w polskim tenisie i zwiększeniu jego dostępności można by przy okazji poprawić.

Maksymilian Wysocki

Powiązane tematy

Komentarze