Dramat lotniska w Berlinie. Czy prywatni inwestorzy je ocalą?
Prezes rady nadzorczej nowego berlińskiego portu lotniczego BER Rainer Bretschneider dopuścił w czwartek możliwość uczestnictwa prywatnych inwestorów w ratowaniu dramatycznej sytuacji finansowej podległej mu spółki poprzez wykupienie w niej udziałów kapitałowych.
„Osobiście nie miałbym absolutnie nic przeciwko temu” - powiedział Bretschneider w rozmowie z regionalną publiczną rozgłośnią RBB-Inforadio. Dodał, że w każdym razie obecni właściciele spółki - rządy krajowe Berlina i Brandenburgii oraz rząd federalny - widzą tę kwestię inaczej.
„Musicie jednak oczywiście państwo zauważyć, że także prywatny inwestor chce zarobić na włożonym przez siebie kapitale, a z tym mogłoby być w tej chwili trudno” - zaznaczył.
Lotnisko BER powstało na terenie dawnego głównego międzynarodowego portu lotniczego NRD Berlin-Schoenefeld. Wskutek znacznego ograniczenia cywilnego komercyjnego ruchu powietrznego w efekcie pandemii koronawirusa oraz nieprzewidzianego wzrostu kosztów przewlekającej się budowy portu będąca jego operatorem spółka obciążona jest obecnie wysokim długiem.
„Sytuacja jest bardzo poważna. Co do sytuacji finansowej i w szczególności własnego kapitału, to nie jest tak, byśmy byli nastawieni na przyszłościową orientację” - podkreślił Bretschneider. Dodał, że sprawa jest na bieżąco konsultowana z udziałowcami i zwrócono się już o wsparcie finansowe na rok 2021.
Od początku bieżącego roku rząd federalny oraz krajowe rządy Berlina i Brandenburgii przekazały portowej spółce 300 mln euro. Na przyszły rok obiecano jej pożyczkę w kwocie około 550 mln euro. W najbliższy weekend port lotniczy BER ma zostać otwarty z prawie dziewięcioletnim opóźnieniem.
Czytaj też: Kontenerowiec przeciął na pół okręt wojenny
PAP/kp