WYWIAD
Trump? Biden? Dni Mosbacher policzone? Co z tą Ameryką?
Czy Biden Biden cierpi na syndrom Kidawy-Błońskiej? Czy ambasador Mosbacher rozzłościła Trumpa? Na pewno regularnie rozzłaszczała Polaków i polski rząd. Teraz wszyscy komentują i spekulują, jakoby jej miejsce miał zająć były ambasador w Berlinie, były szef wywiadu USA, jedna z najmocniejszych figur w otoczeniu Trumpa, a jednoczęsnie… wpływowy i zaangażowany działacz społeczności LGBT. Jakie konsekwencje dla Polski miałaby wymiana na Bidena, jakie pozostanie Trumpa i wymiana ambasadorki na działacza LGBT. A może gorzej już nie będzie? Gościem dzisiejszego Wywiadu Gospodarczego jest Jerzy Bielewicz, finansista, publicysta Gazety Bankowej i portalu wGospodarce.pl
Za chwilę wydarzenie kluczowe dla przyszłości nie tylko Ameryki, ale i całego świata, czyli amerykańskie wybory prezydenckie. Chociaż oficjalnie wybory powszechne mają się odbyć 3 listopada to już można oddawać głosy w wyborach korespondencyjnych
Czy za Trumpa ludziom żyje się lepiej? Czy za Trumpa firmom żyje się lepiej? Trump wielokrotnie pyta się o to swoich wyborców i zwolenników. To jedno z podstawowych pytań w kampanii, podobnie jak było to w Polsce, podobnie jak było w wyborach prezydenckich w Polsce, gdy o to samo pytał prezydent Andrzej Duda.
W ogóle analogii między wyborami w Ameryce, a w Polsce możemy znaleźć bardzo dużo. Jedną z przyczyn jest potężny wpływ w obu krajach George’a Sorosa na media i na kampanie. Są takie szacunki, że on sam jako osoba, co prawda, dał „tylko” 8 mln dolarów na kampanię, ale poprzez spółki to już są setki milionów, a jeśli jeszcze doliczyć wsparcie dla organizacji jak m.in. Antifa, to już dochodzimy do miliardów – komentuje Jerzy Bielewicz, finansista i publicysta „Gazety Bankowej”. – w obu krajach mamy do czynienia tez z falą „lewackiej” retoryki, m.in. zaprzęgnięto w to napięcia etniczne, jak w przypadku Black Lives Matter. U nas jest kwestia aborcji. W Stanach Zjednoczonych to też będzie temat w najbliższych wyborach, już po wyborach. Analogii jest cała masa i możnaby w sumie uczyć się na naszych wyborach i doradzać prezydentowi Trumpowi co robić, żeby wygrać te wybory. Moim zdaniem on te wybory wygra – dodaje.
Jak ocenia red. Bielewicz, dziennikarze nie zostawili ostatnio suchej nitki na Bidenie. Dzisiejszy portal The Hill sam donosi, że Demokraci muszą zgadywać jakie zdanie na jaki temat może mieć Biden.
Cierpi na syndrom Kidawy-Błońskiej – komentuje Jerzy Bielewicz. - Taki strumień świadomości i sprzecznych wewnętrznych wypowiedzi, obrażanie rozmówców.
Być może równie ważne jak wybory w USA jest to, kto reprezentuje USA w Polsce. Bez względu na wynik wyborów wydaje się, że dni ambasador Georgette Mosbacher są policzone. Wielokrotnie kontrowersyjna ambasador swoim „caryckim” zachowaniem niebardzo przypadła do gustu dumnym Polakom. Od kilku dni mówi się, że jej następcą ma być Richard Grenell – szara eminencja gabinetu prezydenta Trumpa, człowiek cieszący się dużym uznaniem prezydenta, wielkimi wpływami, były ambasador USA w Berlinie, były szef wywiadu USA, a jednocześnie… i wpływowy działacz społeczności LGBT.
Byłby to kolejny szef wywiadu jako ambasador w Polsce. Przypomnę, że niedawno Niemcy zmieniły tez swojego ambasadora i na to stanowisko powołały byłego szefa wywiadu wojskowego Niemiec. To też świadczy o powadze i wadze naszego regionu. Jeśli tego kalibru politycy są ambasadorami w Polsce, czy raczej będą, to świadczy o tym jak bardzo jesteśmy ważni dla Stanów Zjednoczonych – ocenia Jerzy Bielewicz. – Ambasadorowie niekoniecznie od razu musza być przyjaźni dla kraju, w którym rezydują. Ambasador pilnuje interesów swojego państwa w danym państwie. Np. Byłem kiedyś świadkiem rozmowy (Radosława) Sikorskiego, ówczesnego ministra spraw zagranicznych, z ambasadorami. Byłem przerażony tym, co widziałem. W polskiej dyplomacji ta sytuacja była odwrócona. Ambasador polski w Niemczech był na Sali ważniejszy nawet od ministra i wręcz narzucał linię polityki zagranicznej dobrą dla Niemiec. Absolutnie to polska dyplomacja musi się zmienić, a my nie możemy kręcić nosem, gdy do Polski przyjeżdża polityk, który w ten, czy inny sposób nam nie pasuje - dodaje.
ZOBACZ CAŁY WYWIAD GOSPODARCZY: