Informacje

zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay
zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay

Astronomowie odebrali błyski radiowe z naszej galaktyki

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 16 listopada 2020, 22:20

  • Powiększ tekst

Kolejne dwa szybkie błyski radiowe zarejestrował międzynarodowy zespół naukowców. Ich źródłem jest magnetar, czyli gwiazda neutronowa o potężnym polu magnetycznym, położna w naszej Galaktyce. W badaniach uczestniczył radioteleskop z podtoruńskich Piwnic

Szybkie błyski radiowe, zwane po angielsku Fast Radio Bursts (FRB), to bardzo silne wybuchy energii rejestrowane na falach radiowych i trwające ułamki sekund. W tak krótkim czasie może być wyzwolona energia nawet 100 miliony razy większa niż moc promieniowania Słońca.

Czytaj też: Sygnały o kosmicznych kataklizmach płyną do naukowców

Tego typu dwa błyski naukowcy z Europy zarejestrowali w maju. Ich źródłem okazał się magnetar, czyli specyficzny typ gwiazdy neutronowej, oznakowany jako SGR 1935+2154. Magnetary posiadają pola magnetyczne do 10000 razy większe niż klasyczne gwiazdy neutronowe. SGR 1935+2154 położony jest około 25000 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Liska (Vulpecula).

Jest to dla astronomów dobra wiadomość, bo znajduje się on w naszej Galaktyce, więc relatywnie blisko. Dlatego łatwiej jest badać naturę tego tajemniczego zjawiska. Do tej pory podobne sygnały docierały z bardziej odległych miejsc Wszechświata, dlatego ich badanie było trudniejsze.

Skierowaliśmy w tamtą stronę nasze radioteleskopy, bo o pierwszym, kwietniowym błysku od SGR 1935+2154 doniosły inne zespoły badawcze - opowiada PAP dr Marcin Gawroński z Instytutu Astronomii UMK w Toruniu, który jest zaangażowany w projekt.

Liderem międzynarodowego zespołu jest Franz Kirsten z Onsala Space Observatory na szwedzkim Uniwersytecie Technicznym Chalmersa. O wynikach projektu badacze informują w prestiżowym „Nature Astronomy”.

Gawroński podkreśla, że od ponad dekady fenomen FRB jest jedną z największych tajemnic współczesnej astrofizyki. Według badaczy majowe błyski były zdecydowanie słabsze niż inne znane tego typu zjawiska, których źródła znajdują się poza naszą Galaktyką. Były też słabsze niż kwietniowy wybuch radiowy na SGR 1935+2154.

Tak naprawdę nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Nie jest łatwo zaobserwować zjawisko FRB za pomocą klasycznych, pojedynczych radioteleskopów. SGR 1935+2154 zaczął zachowywać się w zupełnie nowy sposób i wszyscy mieliśmy nadzieję, że również i nas czymś zaskoczy - powiedział cytowany w materiałach prasowych „Nature Astronomy” jeden z członków zespołu badawczego Mark Snelders z Uniwersytetu Amsterdamskiego.

Według badaczy nowo odkryte błyski to przekonujący dowód na to, że źródłem przynajmniej części zjawisk FRB są magnetary, do których grupy należy sam SGR 1935+2154. Tak samo jak źródła znajdujące się w o wiele większych, kosmologicznych odległościach, SGR 1935+2154 jest w stanie produkować w losowych przedziałach czasowych krótkie błyski radiowe o dużym rozrzucie, jeśli chodzi o emitowaną energię - wskazują.

Badanie takiej aktywności magnetarów jest bardzo trudne, bo rozbłyski są losowe, nie da się ich przewidzieć. Samych magnetarów w Drodze Mlecznej jest znanych obecnie zaledwie kilkanaście.

Czytaj też: Sukces polskich naukowców: wszechświat na 20 tys. linii kodu

Co jest przyczyną rozbłysków? Astrofizycy zaproponowali dużą liczbę hipotez, które mogą tłumaczyć ich powstawanie, łącznie z technosygnaturami cywilizacji pozaziemskich. W ocenie Gawrońskiego ta koncepcja jest jednak mało prawdopodobna. Raczej należy spodziewać się, że jest to efekt jakiegoś nierozpoznanego zjawiska naturalnego rozgrywającego się w najbliższym otoczeniu magnetarów.

Dwa nowe błyski z 24 maja wskazują na pojawiające się zaburzenia w magnetosferze magnetara - bardzo blisko jego powierzchni.

Obserwacje były prowadzone przez 25-metrowy radioteleskop RT1 w Westerborku (Holandia), dwa teleskopy w Onsali (Szwecja) o średnicy 20 i 25 metrów, oraz 32-metrowy radioteleskop w Piwnicach pod Toruniem (Polska). Gawroński ubolewa, że sygnały nie zostały zarejestrowane przez polski radioteleskop, bo musiał być szybciej wyłączony w związku z jego remontem. Szczęściarzami okazali się holenderscy partnerzy projektu.

Smaczku może dodać fakt, że udało nam się odebrać błyski od magnetara podczas ostatniego dnia zaplanowanych obserwacji. Pokazuje to, że w badaniach tego typu ważne jest szczęście - dodaje.

Zespół radioteleskopów, po jednym z Holandii i Polski, oraz dwa ze Szwecji, śledziły SGR 1935+2154 każdej nocy przez ponad cztery tygodnie po odkryciu pierwszego, bardzo jasnego błysku. Sumaryczny czas obserwacji wyniósł ponad 522 godziny. Naukowcy z Torunia wraz z współpracownikami kontynuują od połowy listopada obserwacje SGR 1935+2154 i innych znanych magnetarów z naszej Galaktyki. Liczą, że podobne zjawiska uda się „usłyszeć” także od innych obiektów.

PAP/mt

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych