Zatrudnieni w HoReCa zaczynają się przebranżawiać
Zatrudnieni dotychczas w gastronomii i zakwaterowaniu (HoReCa) zaczynają się przebranżawiać - wynika z raportu Grupy Progres. Personalny drenaż branży HoReCa trwa i po zakończeniu pandemii może być trudno znaleźć wykwalifikowanych pracowników.
Niemal 14 miesięcy pandemii sprawiło, iż branża HoReCa cofnęła się o kilka lat. Obostrzenia wprowadzone w marcu 2020 r. wymusiły – na przedsiębiorcach z sektora gastronomii i zakwaterowania – wprowadzenie zmian, a w wielu przypadkach drastyczne cięcia kosztów. Firmy zwalniały pracowników, wysyłały ich na bezpłatne urlopy lub obniżały wymiar etatu czy wynagrodzenie.
Pracownicy zamkniętych restauracji oraz hoteli szukali i nadal szukają zatrudnienia w miejscach, których do tej pory nie brali pod uwagę w swojej karierze zawodowej.
Jak wynika z danych Grupy Progres, największą popularnością wśród pracowników z sektora HoReCa cieszą się stanowiska w branży produkcyjnej, logistycznej, handlowej i usługowej.
Niepokojące są - zdaniem autorów raportu - dane Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, zgodnie z którymi, w ciągu ostatnich miesięcy 2020 r. upadło między 7 a 8 tysięcy restauracji i zwolniono około 130 tysięcy pracowników. Natomiast według danych Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego już ponad 100 tys. osób straciło pracę w branży noclegowej, a kolejne 16 tys. zostanie zwolnionych w przypadku braku adekwatnej pomocy finansowej państwa.
Skutki obostrzeń i niewystarczającej pomocy już widać na polskim rynku pracy. Te podmioty, które walczą o przetrwanie do zakończenia epidemii zredukowały zatrudnienie do niezbędnego minimum i można powiedzieć, że pracują tylko dla podtrzymania krążenia – mówi Rafał Krzycki, wiceprzewodniczący i sekretarz Rady w Izbie Gospodarczej Gastronomii Polskiej.
Nie zaobserwowaliśmy wzmożonego wzrostu liczby zapytań o pracowników z branży HoReCa. Jest jednak sporo kandydatów, którzy do tej pory byli zatrudnieni właśnie w tym sektorze. Z naszych danych wynika, że ta grupa wzrosła o ponad 20 proc. Nawet, jeśli – w najbliższym czasie – obostrzenia zostaną zniesione to nadwyrężona kondycja finansowa restauracji czy hoteli nie pozwoli na nagłe rozbudowanie kadry, a raczej wymusi optymalizację zatrudnienia oraz ostrożne planowanie nowych etatów. Ta sytuacja, na wielu pracownikach, wymusiła zmianę branży i wiele wskazuje na to, że może czekać nas kolejny wzrost liczby osób zmieniających zawód i bezpowrotnie odchodzących z branży gastronomicznej i hotelarskiej – mówi prezes Grupy Progres Cezary Maciołek.
Jego zdaniem po ustąpieniu pandemii rynek nie odbuduje się z dnia na dzień, jego odbudowa niektórym hotelom i restauracjom zajmie nawet kilka lat.
Pracownicy z branży gastronomii i zakwaterowania nie mieli wielu możliwości uniknięcia przebranżowienia. Praca zdalna, która mogłaby uchronić przed zmianą zawodu, w ich przypadku nie była możliwa, co pokazują dane GUS. W ubiegłym roku niecałe 2 proc. pracowników restauracji czy hoteli wykonywało pracę na odległość. Ci, którzy nie mieli takiej możliwości szukali jej, w innym miejscu.
Według Cezarego Maciołka, jeżeli reżim sanitarny i niektóre ograniczenia zostaną utrzymane można spodziewać się powolnego wzrostu liczby ofert pracy, a faktyczny szczyt będzie widoczny po zakończeniu roku szkolnego, który tradycyjnie jest też początkiem szczytu sezonowych rekrutacji. W jego opinii trzeba pamiętać, że personalny drenaż branży HoReCa trwa i trudno będzie go cofnąć.
Rynek pracy w branży HoReCa po zakończeniu pandemii stanie się skomplikowany. Będzie problem ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników, którzy sami odeszli lub zostali zwolnieni z powodu redukcji kosztów i zatrudnili się u nowego pracodawcy, niejednokrotnie w innym sektorze. Rekrutacje okażą się wyzwaniem dla przedsiębiorców, ponieważ – z jednej strony – wymuszą na nich walkę o najlepszych kandydatów, a z drugiej mocne pilnowanie kosztów - uważa Rafał Krzycki.
Być może, część z nich postawi na jednego dobrego lidera, który weźmie na siebie budowanie zespołu od początku i z zupełnie niewykwalifikowanych pracowników. W każdej wersji – w perspektywie długiego czasu – po ustaniu epidemii ryzykiem jest spadek jakości usług i niestety trzeba się z tym liczyć – twierdzi wiceprzewodniczący Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej.
PAP/RO
CZYTAJ TEŻ: W Teksasie zapłacisz bitcoinem. Co na to Elon Musk?