Bodnar po stronie... pijanych kierowców?
Do Trybunału Konstytucyjnego trafiła skarga ws. przepisu przewidującego obligatoryjne dożywotnie odbieranie prawa jazdy przez sąd np. w sytuacji powtórnego skazania sprawcy za jazdę pod wpływem alkoholu. Sąd w takiej sytuacji nie ma swobody wymierzenia środka karnego - wskazano w skardze.
Do tej sprawy przystąpił w ostatnich dniach Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar i wniósł w piśmie do TK, aby zaskarżony przepis został uznany za niekonstytucyjny. Jak wskazał - w jego ocenie - taka regulacja uniemożliwia indywidualizację sankcji karnej, która „szczególnie w przypadku przestępstw drogowych, ze swej natury nieumyślnych, ma bardzo istotne znaczenie”.
Skarga dotyczy przepisu Kodeksu karnego zawartego w art. 42 par. 3 i stanowiącego, że „sąd orzeka zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych dożywotnio w razie popełnienia przestępstwa” np. powtórnego prawomocnego skazania za prowadzenie w stanie nietrzeźwości lub spowodowania katastrofy w ruchu ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem alkoholu - „chyba że zachodzi wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami”.
„Wymierzanie sprawiedliwości wymaga, aby istniała przestrzeń swobody decyzyjnej sądu orzekającego wyrażająca się w pewnej rozpiętości sankcji karnej; dzięki takiej przestrzeni sąd orzekający zdoła odróżnić sprawy poważne od błahych oraz będzie w stanie stwierdzić, czy konkretna sprawa konkretnej jednostki wymaga wdrożenia określonych instrumentów reakcji karnej tak w indywidualnej, jak i w ogólnej perspektywie” - zaznaczono w skardze skierowanej przez adwokata mężczyzny, wobec którego sąd zastosował sankcję z kwestionowanego przepisu.
Jak oceniono w tej skardze, końcowy fragment przepisu odnoszący się do „wyjątkowych wypadków” nie zapewnia konstytucyjności regulacji. „Jeżeli sąd nie znajdzie argumentów na rzecz wyjątku, to ma prawny obowiązek powrócić do stanu domyślnego założonego przez ustawodawcę, czyli do wymierzenia środka dożywotniego. Taka sytuacja jest jednakże równoznaczna z prawnym nakazem sprzyjania oskarżycielowi, co jest niezgodne z pozycją sądu, który winien orzekać bezstronnie” - ocenił skarżący.
Także RPO Adam Bodnar zaznaczył w swoim stanowisku, że jak wskazuje wielu prawników „powinno w ogóle odstąpić się od orzekania takiego zakazu obligatoryjnie, a ustawodawca powinien mieć więcej zaufania do sądu, że zastosuje ten zakaz wtedy, gdy będzie to konieczne”.
W ocenie RPO skutkiem stosowania takiej regulacji „jest wyłączenie możliwości zatarcia skazania”. „To zaś prowadzi do niespójności Kodeksu karnego, który przewiduje zatarcie skazania nawet w przypadku najcięższych umyślnych zbrodni” - dodał.
Sprawa otrzymała już w TK sygnaturę. Stanowiska do niej powinni przedstawić jeszcze: Sejm i Prokurator Generalny. Na razie Trybunał nie wyznaczył terminu jej rozpatrzenia.
To niejedyna sprawa odnosząca się do kwestii przepisów o prawach jazdy. W kwietniu I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska skierowała do TK wniosek o stwierdzenie niezgodności z konstytucją przepisów ustawy o kierujących pojazdami. Chodzi m.in. o zatrzymanie prawa jazdy na mocy decyzji starosty, gdy kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym.
Jak podkreślała I prezes SN, w takiej sytuacji wyłącznym dowodem na przekroczenie dopuszczalnej prędkości jest informacja organu kontroli ruchu drogowego, co w jej opinii narusza przepisy ustawy zasadniczej.
Do tamtej sprawy także przystąpił RPO wnosząc o uznanie niekonstytucyjności przepisów. „RPO od dawna kwestionuje automatyzm takich decyzji na podstawie niezweryfikowanych ustaleń policji i bez wyjaśniania przez starostę, czy w ogóle doszło do wykroczenia i kto był jego sprawcą” - zaznaczał Rzecznik. Dodawał, że „wskazania radarów mogą być bowiem mylne”, a „obywatele kwestionują też, by to oni kierowali pojazdem w chwili zrobienia zdjęcia fotoradarem”.
PAP/ as/