Brawura to nie odwaga
Tylko w ubiegłym roku prawie pół tysiąca osób w Polsce utonęło. Niemal połowa z ofiar to ludzie po pięćdziesiątce, wydawałoby się już dojrzali i potrafiący dobrze pływać. Niestety, gubi nas często zbytnia wiara we własne umiejętności pływackie, połączona z brawurą, a zdarza się, że i z alkoholem. Policja i ratownicy od lat apelują, żeby wypoczywający nad wodą zachowali rozwagę i ostrożność. To jedyny sposób, by skutecznie przerwać tę czarną serię
Każdego lata czołówki gazet i portali donoszą o kolejnych tragicznych zdarzeniach nad wodą. Toną dzieci na chwilę spuszczone z oka, nastolatkowie popisujący się przed kolegami, ale także, co może zaskakiwać, ludzie dorośli, którzy teoretycznie powinni przecież zdawać sobie sprawę z konsekwencji niebezpiecznego zachowania nad wodą. Jak wynika ze statystyk policyjnych, właśnie 40- i 50–latkowie stanowią największą liczebnie grupę ofiar utonięć. Głównie mężczyźni - wśród 460 osób, które utonęły w Polsce w 2020 r., -48 to kobiety. Warto również podkreślić, że najwięcej osób utonęło w rzekach.
Widać zatem wyraźnie, że to dojrzali mężczyźni, często w zbyt brawurowy sposób korzystają z niestrzeżonych kąpielisk i mają większą skłonność do przeceniania swoich możliwości pływackich. Niemal połowa wszystkich ofiar (dokładnie 223 osoby) miała ponad 50 lat i najprawdopodobniej wiele lat doświadczenia pływackiego na koncie. Niestety statystyki pokazują jeszcze jeden smutny fakt – aż jedna czwarta tragicznie zmarłych w wodzie osób bezpośrednio przed wypadkiem piła alkohol.
Jak zatem poprawić stan bezpieczeństwa nad polskimi akwenami i skutecznie obniżyć liczbę tragedii, która lawinowo rośnie w naszym kraju? Nie pozostaje nic innego, jak powtarzane regularnie apele o rozsądek i uświadamianie Polakom tragicznych konsekwencji lekkomyślnego zachowania nad wodą. Nie skaczemy na główkę do rzeki czy jeziora, nie wchodzimy po alkoholu do wody, kąpiemy się tylko w strzeżonych miejscach. Proste zasady, które warto wziąć sobie do serca. Kluczowe jest także wsparcie dla systemu ratownictwa, bo przecież od tragicznej liczby utonięć jeszcze większa jest liczba osób, które żyją dzięki błyskawicznej akcji ratowników.
Pomagamy tym, którzy pomagają innym
PZU od lat wspiera ratowników wodnych. Wśród nich jest ekipa pracująca na terenie powiatu legionowskiego. To właśnie dzięki pomocy ubezpieczyciela m.in. znacząco wzrosło bezpieczeństwo kąpieli nad Jeziorem Zegrzyńskim – popularnym kąpielisku niedaleko Warszawy. PZU wyposażył legionowski WOPR w specjalistyczny sprzęt i narzędzia, a także zmodernizował konieczną infrastrukturę. Współpraca LWOPR z PZU trwa niezmiennie już od 2012 roku. Pierwszą inwestycją w sprzęt ratowniczy był zakup silnika zaburtowego do łodzi. Ratownicy zyskali szybki i sprawny środek transportu, dzięki któremu mogą docierać do osób potrzebujących pomocy. W kolejnych latach środki z funduszu prewencyjnego PZU wsparły m.in. wybudowanie pomostów i parkingu, co pozwoliło na właściwe cumowanie łodzi oraz sprawne i bezpieczne podejmowanie akcji ratunkowych, a także zakup samochodu terenowego używanego do wodowania i holowania łodzi i busa przeznaczonego do przewozu zespołu ratowników. PZU kupił też ratownikom profesjonalny system łączności, który jest podstawą prawidłowego prowadzenia akcji ratunkowych oraz łódź ratowniczą i sonar, służący do poszukiwania osób znajdujących się pod wodą. Pomoc ubezpieczyciela jest na wagę życia i to dosłownie. W ubiegłym roku LWOPR uratował 250 osób, m.in. dzięki inwestycjom ze środków funduszu prewencyjnego PZU.
Ubezpieczyciel wpiera także Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, które w ostatnim czasie znalazło się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Ratownicy MOPR uruchomili zbiórkę pieniędzy, które pozwoliłyby im wyjść z problemów finansowych spowodowanych przez pandemię. Z pomocą natychmiast przyszło PZU. Środki od ubezpieczyciela pójdą na najpilniejsze wydatki, w tym na modernizację sprzętu ratowniczego. Nie będzie to jednorazowa pomoc - PZU chce wspierać MOPR przez kolejne lata.
Monitoring dzikich kąpielisk
Przed nami kolejne ważne projekty, które poprawią bezpieczeństwo nad wodą. Dzięki pomocy PZU legionowscy ratownicy zmodernizują i rozbudują sieć monitoringu wizyjnego. To bardzo istotna inwestycja – monitoring będzie obejmował rejon Jeziora Zegrzyńskiego ze szczególnym uwzględnieniem miejsc zwyczajowo wykorzystywanych do kąpieli, a dotychczas nie nadzorowanych.
Jak ratować w czasie pandemii
Podejmowanie akcji ratunkowych jest obowiązkiem każdego człowieka, nie tylko ratownika WOPR czy GOPR. Należy jednak pamiętać o kilku zasadach bezpieczeństwa. Ofiara wyciągnięta z wody jest często nieprzytomna. Trzeba rozpoznać czy poszkodowany oddycha. Nie przykładaj jednak ucha ani policzka w okolice ust poszkodowanego, tylko poobserwuj go przez krótką chwilą, zwracając uwagę czy klatka piersiowa unosi się i opada. Jeśli nie będziesz w stanie jednoznacznie rozpoznać funkcji oddychania, natychmiast przystąp do resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
Istotna zmiana dotycząca zaleceń w dobie pandemii polega na ograniczeniu się do uciskania klatki piersiowej w tempie mniej więcej dwa razy na sekundę i rezygnacji z prowadzenia oddechów ratunkowych. Eksperci zalecają natomiast, by w przypadku ratowania ofiar w wieku dziecięcym starać się dostarczyć jednak tlen do ich organizmów, nawet pomimo ryzyka zakażenia wirusem SARS-Cov-2.
Należy także unikać kontaktu z krwią, śliną i innymi wydzielinami osoby poszkodowanej. Warto też wykorzystać wszelkie posiadane środki ochronne, takie jak rękawiczki czy płyny dezynfekujące. Dokładna dezynfekcja jest konieczna zwłaszcza po zakończeniu akcji resuscytacyjnej. Używane w jej czasie środki ochronne czy opatrunkowe należy wyrzucić do pojemnika na odpady medyczne, a jeśli takiego nie ma w pobliżu (a trudno spodziewać się go na kąpielisku), najlepiej przekazać je wezwanemu na miejsce zespołowi ratownictwa medycznego.
Artykuł powstał we współpracy z partnerem komercyjnym