Informacje

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Szczyt Biden-Putin to spotkanie ostatniej szansy?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 16 czerwca 2021, 09:00

    Aktualizacja: 16 czerwca 2021, 09:08

  • 1
  • Powiększ tekst

Biden był świadkiem zbyt wielu niepowodzeń swoich poprzedników, by żywić iluzję resetu z Rosją – pisze dziennik „Le Figaro” w środę tuż przed spotkaniem Władimira Putina i Joe Bidena w Genewie. Obaj przywódcy nie poprawią relacji, ale postarają się, aby się one nie pogorszyły – prognozuje dziennik.

„Spotkanie ma na celu utrzymanie kontaktu, ale nie ma złudzeń, oczekuje się, że napięcia mogą się pogorszyć, z niespodziankami na Białorusi lub gdzie indziej, ale potrzebujemy kanałów komunikacji.” – analizuje spotkanie francuskie źródło dyplomatyczne cytowane przez dziennik.

„Dialog zaufania i bezpieczeństwa”, który Emmanuel Macron chciał nawiązać ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, „jest całkowicie sparaliżowany” - zauważa, źródło, ponieważ z jednej strony mamy Zachód, który chce stabilności, a z drugiej putinowską Rosję, która bazuje na nieprzewidywalności - dodaje.

Mimo wysokiej stawki ambicje dyplomatyczne Amerykanów pozostają skromne. Obiecują powiedzieć Rosjanom „to, co chcą, żeby wiedzieli”, aby nawiązać w miarę „stabilne i przewidywalne” relacje – pisze Philippe Geile w komentarzu redakcyjnym dziennika.

Joe Biden i Władimir Putin spotkają się, jak to uczynili Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow w 1985 roku, ale w kontekście paradoksalnie bardziej napiętym niż kiedykolwiek od końca zimnej wojny –analizuje „Le Figaro”. W obliczu rosyjskich cyberataków, ingerencji w wybory, napięć militarnych na granicy z Ukrainą i powiązań Rosji z nieuczciwymi reżimami (syryjskim i białoruskim), dialog rosyjsko-amerykański będzie trudny – zauważa francuski dziennik „Biden nie dąży do ożywienia stosunków dwustronnych, ale raczej do wyznaczenia czerwonych linii dla wojny hybrydowej prowadzonej przez Moskwę” – uważa „Le Figaro”.

Władimir Putin wciąż pozostaje rosyjskim prezydentem w czasie, gdy w USA zmieniło się pięciu szefów państwa. Czterech poprzednich amerykańskich prezydentów połamało sobie zęby na polityce Putina – dodaje „Le Figaro”. Fakt, że Biden musiał ustąpić Niemcom na gazociągu Nord Stream, pomimo oczywistego prezentu, jaki stanowi to dla Rosji, bardzo zaniepokoił Europejczyków z Europy Środkowej i Bałtów, którzy mówią o „przyznaniu się do słabości”– przypomina publicystka Laure Mandeville.

„Biden uważa rosyjskiego autokratę bardziej za słabszego niż silnego, bojącego się przeciwnika” – pisze jednak Geile. „Prawdopodobnie weteran KGB widzi równoważne słabości w amerykańskiej demokracji tak łatwej do zdestabilizowania” – dodaje publicysta.

Biden, który przez osiem lat był członkiem senackiej komisji spraw zagranicznych George’a W. Busha, jest, jak sam Władimir Putin powiedział w ostatnich dniach, „bardzo doświadczonym politykiem” w polityce zagranicznej. Prezydent USA doskonale pamięta stracone złudzenia swoich poprzedników, którzy wierzyli, że mogą zresetować stosunki amerykańsko-rosyjskie. Bush naiwnie „widział duszę” Putina „głęboko w jego oczach” w 2001 roku i miał nadzieję na wielkie zbliżenie przeciwko islamistycznemu terroryzmowi, aby ostatecznie pozbawiać się złudzeń w związku z atakiem Rosji w Gruzji – pisze dziennik.

Obama, który protekcjonalnie uważał, że Rosja jest tylko „regionalną” potęgą bez globalnego znaczenia, miał nadzieję ominąć tematy sporne z Rosją przez „realistyczne” rozmowy na temat Iranu. Musiał się jednak skonfrontować z aneksją Krymu, potem polityką Rosji, która uratowała reżim Assada. Mimo wszystkich swoich przemówień Donald Trump, który marzył o dogadaniu się „silnym człowiekiem” - Putinem w Helsinkach i posunął się nawet do tego, by wystąpić przeciwko własnym służbom wywiadowczym w sprawie rosyjskich cyberataków na amerykańskie wybory, musiał w końcu uznać rosyjską agresję i postanowić wzmocnić amerykański kontyngent w Polsce i krajach bałtyckich, a następnie dostarczyć broń na Ukrainę – pisze dziennik.

„Dwa nuklearne mocarstwa nie są już systemowymi rywalami nastawionymi na wzajemny upadek. Dopóki ich przywódcy szanują kilka czerwonych linii – zasadnicze granice ingerencji w wewnętrzne sprawy drugiej strony – mogą nawet współpracować w sprawach będących przedmiotem wspólnego zainteresowania, takich jak redukcja arsenałów strategicznych lub powstrzymywanie ekspansji Chin” – wyraża nadzieję Geile.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Komentarze