Małysz, igrzyska i pieniądze
Igrzyska olimpijskie i duże pieniądze od dawna idą ze sobą w parze. Tak przynajmniej jest od czasu olimpiady w Los Angeles, kiedy ówczesny prezes MKOL-u, Juan Antonio Samaranch mocno skomercjalizował tę największą sportową imprezę na kuli ziemskiej. Od tamtego czasu zmieniło się tylko tyle, że pieniądze odgrywają jeszcze większą rolę, a igrzyska olimpijskie to gigantyczne przedsięwzięcia organizacyjne.
Nasz kraj nie jest jakąś wielką potęga sportową, co widać także w przypadku dyscyplin zimowych, w których nie specjalnie liczymy się na świecie. Sytuacja uległa jednak znacznej poprawie za sprawą Adama Małysza, który udowodnił, że nie musimy być skazani na bylejakość i możemy coś osiągnąć. Tak się też dzieje, "Orzeł z Wisły" przeciera szlaki polskim sportowcom i to nie tylko tym związanym ze skokami. Do Soczi wielu zawodników jedzie nie po to, aby przeżyć przygodę życia, ale po to, żeby walczyć o medale. Stawiają sobie do osiągnięcia jasne cele. Mało jest słów o tremie, o braku dostatecznej infrastruktury do treningów, czy też o pompowaniu balonika przez dziennikarzy. Polacy chcą wygrywać.
Nazwisko Adama Małysza powraca jednak w nieco innym kontekście. Rezygnuje on z bycia atache polskiej reprezentacji w Soczi z powodu zobowiązań wobec sponsorów :
"Ze względu na wcześniej podjęte zobowiązania i będące obecnie w toku kampanie reklamowe moich sponsorów oraz w nawiązaniu do wymagań MKOL wiążących się z funkcją Attaché Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej, z żalem muszę zrezygnować z pełnienia tej funkcji"
Wyjaśnia w wysłanym, na tydzień przed rozpoczęciem olimpiady, mailu do PKOL-u. Mało prawdopodobne wydaje się jednak, aby prawnicy Małysza nie słyszeli wcześniej o powszechnie znanych, rygorystycznych przepisach dotyczących kampanii reklamowych w czasie trwanie igrzysk. Zatem, czemu daje znać o swojej rezygnacji w ostatniej chwili? Z informacji wcześniejszych można było też wnioskować, że nie tylko o same umowy sponsorskie tutaj chodzi. Pojawiały się też głosy, że Małysz chciał, aby podczas igrzysk oficjalnie towarzyszyła mu jego żona. Jednak w jednym z wywiadów prasowych były skoczek ucina te spekulacje.
Do tej pory Małyszowi nie było po drodze raczej z Polskim Związkiem Narciarskim, a z Apoloniuszem Tajnerem łączy go szorstka przyjaźń. "Król Holmekollen" zarzucał swojemu byłemu trenerowi, że nie dostał żadnej propozycji pracy ze strony PZN. Nie podoba mu się także sposób, w jaki prezes związku z nim się komunikuje. Teraz Małysz wszedł na wojenną ścieżkę z PKOL-em. Kto jest temu winien? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć, czy należy ganić za to tylko samego sportowca, ale z pewnością całe to zamieszanie negatywnie rzutuje na wizerunek polskiego sportu.
Warto w tym miejscu dodać, że przy okazji ostatniego konkursu w Willingen karierę zakończył Martin Schmitt. Niemiecki Związek Narciarski już złożył mu propozycję szkolenia młodych skoczków. Z kolei sam zainteresowany nie ma do nikogo pretensji o to, że nie pojedzie na igrzyska do Soczi. W końcu forma już nie taka jak kiedyś, a to że jest gwiazdą, nie oznacza przecież, że ma większe prawo do grymaszenia niż inni zawodnicy.
------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------
Koniecznie zajrzyj do naszego sklepu wSklepiku.pl!
Znajdziesz tam mnóstwo ciekawych książek, interesujących audiobooków oraz bardzo atrakcyjne gadżety portalu!
Gwarantujemy szybką wysyłkę i najniższe ceny!
Sprawdź sam!