TYLKO U NAS
KE nakaże Polsce przyjąć Rosjan jako uchodźców?
„Częściowa” mobilizacja w Rosji doprowadziła do masowego exodusu mężczyzn z tego kraju. Nikt nie chce trafić na ukraiński front, gdzie broniąca się armia naszych sąsiadów zalicza sukcesy, zadając Rosjanom potężne straty.
W tej samej Rosji mobilizacja wywołała protesty - bynajmniej nie masowe. W wielomilionowym kraju protestowało łącznie może z kilka tysięcy osób. Zaznaczmy, że choć protesty były większe niż zazwyczaj, to nadal nie są one imponujące, pokazując, że poparcie dla agresji na Ukrainę wciąż jest w tym kraju wysokie.
To jednak sprawia, że kraje i instytucje, które chciałyby wrócić do business as usual z Rosją mają nowy argument. „Patrzcie” - wskazują - „Rosjanie występują przeciwko Putinowi, jest odruch zmiany… więc może im już trochę odpuśćmy te sankcje?”
Wczoraj nawet Komisja Europejska oświadczyła, że „solidaryzuje się” z tymi, którzy uciekają przed poborem. I o ile masowa ucieczka do granic jest dla Ukrainy strategicznie korzystna (im większy exodus tym mniej potencjalnych sił żywych wroga na froncie) to otwiera nowe niebezpieczeństwa.
Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację w której na polsko-białoruskiej granicy nie koczują już „kobiety, dzieci i starcy” z krajów islamskich tylko… „kobiety, dzieci i starcy” w postaci młodych, silnych Rosjan, uciekających przed poborem. I potrafię też oczami wyobraźni ujrzeć senatorów i posłów jeżdżących do nich z pizzą, siatkami jedzenia, obietnicą opieki medycznej i przyjęcia do Polski.
Jako człowiek literatury wyobrażam sobie i dalszy scenariusz - szturm naszej granicy przez „uchodźców z Federacji Rosyjskiej” i nawoływania do przyjęcia ich, szermowane przez UE. Koniecznie pod groźbą dopisania kolejnych punktów do wypełnienia przez nasz kraj przed wypłatą unijnych środków.
Bądźmy więc bardzo ostrożni, bowiem Rosja i taką sytuację będzie potrafiła przeciwko nam wykorzystać. I nie ustawajmy w pomocy dla prawdziwych uchodźców, wciąż docierających do nas z zaatakowanej Ukrainy.