TYLKO U NAS
Ukraińskie polowanie na rosyjskich blogerów
O tym, że wojna i wojskowość są nieodłącznym elementem rosyjskiej kultury i popkultury wie chyba każdy, kto kiedykolwiek interesował się tym państwem. Aspekt ten próbują - skutecznie - wykorzystywać Ukraińcy.
Przed kilkoma dniami padła (zdementowana już) informacja o śmierci popularnego blogera wojennego War Gonzo. Gonzo znany jest z „relacjonowania” (w istocie były to chamskie propagandówki) konfliktu w Syrii, a potem w Ukrainie - włącznie z pokazaniem światu ruin „zdobytego” Mariupola. Rzecz dla człowieka Zachodu niepojęta - triumfalistyczne pokazanie ruin zamordowanego miasta w którym zginęły setki tysięcy ludzi a kolejne tysiące cierpią wskutek katastrofy humanitarnej, dla rosyjskiego odbiorcy jest czymś naturalnym, czy wręcz pożądanym.
War Gonzo miał zostać zabity w czasie walk ostatniej kontrofensywy w okopach - wyciekło nawet nagranie pokazujące jego śmierć, i choć ostatecznie okazało się, że zginął ktoś tylko doń podobny, efekt psychologiczny informacji był potężny.
Zwłaszcza, że przed kilkoma miesiącami zginął inny bloger - Władlen Tatarski. I to nie na froncie lecz w samej Rosji, zamordowany w zamachu bombowym. Podobna śmierć spotkała Darię Duginą, córkę kremlowskiego filozofa i wielkoruskiego ideologa Aleksandra Dugina. Choć Dugina nie była ściśle „wojenną blogerką” to także udała się do Mariupola by tam nagrywać materiały z „wyzwalania” miasta.
O ile w Polsce i szerzej - na Zachodzie znana jest idea korespondentów wojennych, bloger wojenny made in Russia to trochę inny sort człowieka. Tradycja dziennikarska i etyka tego zawodu zakłada bezstronność, rzetelność i obiektywizm przekazu i choć doskonale wiemy, że różnie z tym bywa, zasady są, mimo wszystko, jasne. W wypadku rosyjskiej wojennej blogosfery reguły są całkiem odwrotnie - pozornie niezależni blogerzy, pasjonaci wojskowości tworzą materiały w teorii obiektywne, lecz realnie będące bezczelnymi propagandówkami, wzmacniającymi (także dla Zachodu!) przekaz Kremla. Są jednym z narzędzi propagandy, i to narzędziem dość skutecznym.
CZYTAJ:
OceanGate: Zginęły wszystkie osoby na pokładzie Titana
Nie dziwiłbym się więc gdyby po puszczonej w świat fałszywej informacji o śmierci War Gonzo zaczęło się na tego blogera autentyczne polowanie ukraińskich sił specjalnych. Efekt propagandowy śmierci Tatarskiego był potężny i sądzę, że strona ukraińska, jakkolwiek przerażająca może to zabrzmieć, uznać może, iż pójście za ciosem i po śmierci fikcyjnej zadać śmierć jak najbardziej realną.
A to może mieć potężniejszy efekt psychologiczny niż wszystkie wcześniejsze materiały blogera.